Czego nauczyłam się od Fridy Kahlo z powieści inspirowanej jej losami?
Z czym kojarzyłam Fridę Kahlo przed sięgnięciem po powieść Bárbary Mujicy? Z poruszającymi autoportretami, z kalectwem, ze słynnym wypadkiem, w którym poręcz przebiła jej miednicę. Z moją artystycznie uzdolnioną koleżanką Elą, która od zawsze miała we Fridzie swoją idolkę. Z „dyskusyjną” urodą, lekkim wąsikiem i ogromnymi brwiami. Kim jest dla mnie Frida Kahlo, teraz, po bliższym poznaniu jej biografii? Kimś, od kogo odebrałam cenną lekcję życia.
Wytykano ją palcami, wyśmiewano i opluwano. Nie była pięknością (choć wiele surowego piękna w sobie miała), od dziecka kulała, życie dostarczało jej wiele cierpienia. A jednak kochała samą siebie i potrafiła z podniesionym czołem stawać do walki z każdym, kto kwestionował jej atrakcyjność. Była niezwykła, mocno narcystyczna, ogromnie zafascynowana własną osobą i potrafiła każdego owinąć sobie wokół palca.
Lektura beletryzowanej biografii Fridy Kahlo sprawiła, że nabrałam dystansu do siebie. Pewnie wydawało Wam się, że ten dystans już mam, skoro pisałam o korzyściach płynących z bycia brzydulą czy o tym, że z bycia „ostatnią brzydulą” się wyrasta, ale prawda jest taka, że wciąż wolałam się skrywać, maskować, prezentować tak, by ukrywać to, co najbardziej niedoskonałe. Tymczasem Frida i jej epatowanie brzydotą, jej zamiłowanie do samej siebie, jej bezwzględna wiara we własne możliwości pokazały mi, że można żyć inaczej. Że maskowanie się jest zbędne, że trzeba być tym, kim się jest i trzeba kochać siebie bez względu na wszystko.
Odebrałam od Fridy Kahlo cenną lekcję i wiem, że na tej jednej powieści moja znajomość z tą artystką się nie zakończy.
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, ’WyPożyczone’, WielkoBukowe wyzwanie 2017′ (kategoria: Latynoski szał) oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Książka, której akcja dzieje się w latach 30-tych).
]]>Frida, Bárbara Mujica
Publikacja wydawnictwa Marginesy nie jest biografią sensu stricto, choć autorka mocno inspirowała się życiorysem słynnej malarki. Mamy tu do czynienia z powieścią, a ściślej – z monologiem Cristiny Kahlo – młodszej siostry i powierniczki artystki. Autorka zastosowała ciekawy zabieg – powieść stanowi rozmowę Cristi z psychiatrą, przy czym wypowiedzi drugiej strony nie są bezpośrednio zaprezentowane. Co jakiś czas jednak nasza narratorka pozwala sobie na wtrącenia w stylu: „pyta mnie pan o…”, „skończmy na dziś”, „dobrze, skoro pan nalega” itd. Całość wypada mocno chaotycznie, co z pewnością zniechęci wielu czytelników, ale mnie taka forma książki zaintrygowała i sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury. Oczywiście, podkoloryzowana biografia Fridy Kahlo sama w sobie jest czymś, od czego trudno się oderwać, ale naprawdę warte wyróżnienia jest to, że Bárbara Mujica zrealizowała bardzo ciekawy pomysł na książkę i nie uraczyła nas suchą, schematyczną biografią, jakich wiele. W tej książce jest wszystko – przepych i biedota, sztuka i polityka, seks i jeszcze więcej seksu. Jest wiele dramatów i bólu, są zdrady i niezwykłe opisy życia artystycznej bohemy. Gdzieś w tle, choć mocno wyrazisty, pozostaje Meksyk czasów rewolucji. No i są ludzie – ci prości, zwyczajni i ci, którzy latami byli na ustach wszystkich – słynny komunista Lew Trocki, wielki artysta Diego Rivera, hollywoodzka piękność Paulette Goddard, a także inni – artyści, gwiazdy, poeci, myśliciele. No i sama Frida, rzecz jasna – melodramatyczna, wyniosła, kontrowersyjna, cierpiąca. Frida, postać barwna, niezwykła i trudna do upchnięcia w jakiekolwiek ramy. Powieść amerykańskiej pisarki porusza i zachwyca, bo poruszająca i zachwycająca jest jej główna bohaterka. Niezwykłe były jej losy, niezwykli ludzie wokół niej. I choć to wszystko – choroba, wypadek, poronienia, złamane serce – wywołuje przede wszystkim smutek, jest to ten rodzaj smutku, z którym czytelnik godzi się ze spokojem. Bo bez całej tej melodramatycznej otoczki Frida nie byłaby Fridą. A przecież ona kochała momenty, w których wszyscy skakali wokół niej, jak wokół maleńkiego dziecka…Czego nauczyłam się od Fridy?
instagram.com/kreatywa |
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, ’WyPożyczone’, WielkoBukowe wyzwanie 2017′ (kategoria: Latynoski szał) oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Książka, której akcja dzieje się w latach 30-tych).
Piękny tekst!
Dziękuję Aniu! 🙂
Recenzja świetna.
Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu, niestety nie podobała mi się.
Kurczę, szkoda! Dlaczego Ci się nie podobała?
Pięknie napisane ?
Dzięki bardzo! 🙂
Świetny tekst! Wstyd się przyznać, ale nie znam Fridy.
Koniecznie poznaj, jest tego warta!
Bardzo ciekawie zapowiada się ta książka 🙂 Z chęcią po nią sięgnę 🙂
Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Nie jest może dla wszystkich, ale spróbować warto.
Frida była cudowna! I moim zdaniem niesamowicie seksowna. Żyjemy w takich strasznych czasach, że wszystkie "pìekne" kobiety wyglądają tak samo. Wystraczy spojrzeć na żony polskich piłkarzy albo obejrzeć pierwszy z brzegu serial amerykański. A przecież piękno, seksapil to coś zupełnie innego niż ciało zaprogramowane i dopasowane do trendów. To jest w nas, a nie w idealnych rysach czy sylwetkach 🙂 I Frida była tego najlepszym przykładem 🙂 A po książkę muszę kiedyś sięgnąć, bo od filmu z Salmą Hayek pokochałam ją i jej sztukę 🙂
Muszę obejrzeć film, o którym wspominasz. Mam na DVD dokument o Fridzie, ale chętnie obejrzę też jakąś fabularną opowieść.
I masz całkowitą rację – w książce są zdjęcia Fridy i na każdym wygląda magnetyzująco, cudownie. Dzisiaj wszystkie sławne laski wyglądają jak z jednej fabryki – czasem aż trudno odróżnić jedną od drugiej.
Przepiękna recenzja. Zdecydowanie muszę sięgnąć po tę książkę. Mam wrażenie, że akurat teraz, gdy przeżywam mnóstwo trudnych chwil, będzie idealna.
W takim razie tym bardziej zachęcam do lektury 🙂
Książkę przeczytałam już dość dawno temu, jeszcze w starym wydaniu, zaraz po obejrzeniu niesamowitego filmu z Salmą Hayek (jeśli nie widziałaś, to polecam). A sama Frida była niesamowicie charyzmatyczna, utalentowana – choć jej obrazy nie podobają się wszystkim, mają w sobie sporo mroku – i przedziwnie piękna. Miała w sobie pewien rodzaj magnetyzmu, którego brak wielu kobietom uznawanym za piękne. Piękno, to kanoniczne, jest geometryczne i całkowicie przewidywalne. Frida była tego przeciwieństwem i myślę, że dobrą lekcję wyciągnęłaś z powieści o niej:)
Dzięki za polecenie filmu, kusi mnie straszliwie 🙂 Co do Fridy, oczywiście się zgadzamy.
Pieknie to napisałaś, tym bardziej nie moge doczekać się az siegne po biografie ( jest na mojej liscie od dłuzszej pory).
Pod koniec roku, w Poznaniu, ma sie odbyc wystawa Fridy, warto wiec przeczytac przed spotkaniem oko w oko:)
pozdrawiam ciepło
Och, jak cudnie, zazdroszczę możliwości pojawienia się tam 🙂
Cudowna książka 🙂
Oj tak 🙂
Jak Ty wspaniale prowadzisz bloga! Z ogromną przyjemnością dołączam do grona obserwatorów! A ksiażkę o Fridzie zapisuję, myślę, że dla mnie, która też się ma za taką brzydulę, mogłaby być dobra!