Hopeless, Colleen Hoover
Oryginał: Hopeless
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2014
Stron: 384
Colleen Hoover osadziła akcję swojej powieści w murach typowej amerykańskiej szkoły. Mamy zblazowaną młodzież, problemy z tożsamością seksualną, bójki i obelgi oraz inne typowe dla nastolatków problemy. W świecie tym żyje sobie Sky, dla której z różnych przyczyn jest to pierwszy rok w szkole, i która w dość specyficzny sposób radzi sobie z życiem – ktoś nazywa ją dzi*ką – uśmiecha się, ktoś się do niej dobiera – wyłącza myśli. W jej uporządkowanym świecie pojawia się – a jakże – nieziemski przystojniak, gość o nie najlepszej reputacji, na widok którego brakuje jej tchu. Oczywiście mamy błyskawiczne lawstory – na szczęście pozbawione ckliwości, choć ciągłych westchnień nad urodą faceta oczywiście nie brak. Co ciekawe, wraz z pojawieniem się w życiu Sky Holdera, do dziewczyny powoli zaczynają wracać wspomnienia dziecięcych lat, które ta z jakiegoś powodu wyparła. Odkrywanie kart z przeszłości okaże się bolesnym przełomem w życiu wielu, wielu ludzi. I najciekawszym fragmentem książki, tak swoją drogą.
Autorka miała znakomity pomysł na fabułę – wątek rozgrzebywania bolesnych wspomnień absolutnie mnie ujął i pozwolił zmierzyć się również z własnymi demonami przeszłości. Ta część powieści przygniata nawałem emocji, jest mocno prawdziwa i przejmująca. Za sam ten wątek przyznałabym Hoover najwyższą ocenę. Jednakże całość uzupełniają wywody z życia seksualnego młodzieży, głupawe rozterki w stylu: 'dotknę twoich ust, pragnę twoich ust, godzinami mogę ślinić się do twoich ust, ale pocałunek to przekroczenie pewnych granic’ (przy czym macanie jest już w porządku) i ciągłe wzdychanie do urody drugiego człowieka. Nudne toto i ograne już tak mocno, że aż żal. Do tego językowo powieść nie powala, jak to typowa młodzieżówka. Autorka chyba już dawno temu skończyła szkołę, bo jej starania uczynienia mowy bohaterów bardziej młodzieżową okazują się dość niezgrabne, co w konsekwencji daje nam mocno drętwe dialogi.
Zniechęcające może być także bardzo proste i bezrefleksyjne wyłożenie wszystkich kart na stół. Oczywiście – mamy ciekawie zawiązaną intrygę i mnóstwo zaskakującym tajemnic, które odkrywa się z czasem, ale Colleen Hoover nie pozostawia czytelnikowi pola do własnych wyobrażeń, do snucia domysłów, do chwilowego popadnięcia w zadumę. Książkę czyta się dobrze, w pewnym momencie zalewa ona czytelnika mnóstwem emocji, ale kończy się tak szybko, jak się zaczęła. I choć z różnych przyczyn mnie akurat zapadnie w pamięć, podejrzewam, że dla wielu okaże się kolejną naiwną młodzieżówką o miłości i trudach życia. A chyba nie o to chodziło amerykańskiej autorce, kiedy postanowiła poruszyć tak ważny temat…
Moja ocena: 7/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Czytam literaturę amerykańską’ oraz ’Serie na starcie’.
Powiem Ci w sekrecie mnie ta książka kupiła, dostrzegam jej mankamenty, ale ta uczuciowa otoczka mnie złapała. Chociaż nie mój przedział wiekowy 😉
Ja ostatecznie też oceniam ją całkiem nieźle, więc doskonale Cię rozumiem 🙂
ale ja jestem staaaara 😛
Ja też, Kasiek, ja też – bliżej do trzydziestki niż dalej 😀
Koleżanka właśnie mi kiedyś mówi, żebym się nie przejmowała bo my wszystkie 20+, ja jej na to mówię, że ja już bardziej 30 minus 😉
To jednak trochę dołująca teoria, ale jakże prawdziwa!
Dla mnie w tej książce liczyły się emocje, które mnie powaliły i przygniotły, dałam jej 10/10 🙂
zapraszam do mnie:
http://przezpiekneokulary.blogspot.com/2014/07/hopeless-colleen-hoover.html
Zgadzam się, że ta część o dzieciństwie Sky była najlepsza, a reszta mocno przeciętna. Jak dla mnie cały początek był słabiutki, za to dialogi mi się podobały. Nie uznałabym ich za drętwe, bo zdarzało mi się szczerze przy nich uśmiać 😉
Mnie również się to zdarzało – bo w relacji bohaterów było coś nieszablonowego, niecukierkowatego i to było fajne. Ale niestety, dla mnie trochę za dużo tu stylizacji, ciut sztywno wychodzi autorce wcielanie się w nastolatków 😉
Okładka rzuca się w oczy, ale nie jest na tyle interesująca, żebym zainteresowała się o czym jest ta książka. Niby wpisuje się w przedział wiekowy dla "New Adult", ale mam wrażenie, że te powieści byłyby dla mnie idealne w czasach licealnych. Co do "Hopeless", to trafiłam na wiele skrajnych opinii i nie przeciągnęło mnie to na żadną ze stron. Może jak znajdzie się w zasięgu mojej ręki, to przeczytam. Chyba specjalnie nie będę jej szukać, bo już wiele razy rozczarowałam się tym, co jest na topie.
Być może za jakiś czas najdzie Cię na nią ochota i choćby z ciekawości przeczytasz. Mnie skrajne opinie zawsze kuszą najbardziej 🙂
zgadzam się z Tobą. nie skreslam tej ksiazki calkowicie, ale obiekcje mam podobne. na siłę młodziezowy jezyk i totalnie dziwne zachowania – pisalam troszke o tym u siebie. dla mnie hitem ejst tekst w stylu: napilam sie z butelki, on napil sie po mnie, to prawie jakbysmy sie pocałowali 😛 dzisiejsze nastolatki są inne niż sie autorce wydaje, ale pewnie wzorowala sie na wlasnych doswiadczeniach.
Oooo tak, na fragment z butelką też zwróciłam uwagę! Podobną teorię wyznawałam w podstawówce, gdy ulubiony kolega napił się ode mnie Sprite'a. A tutaj taka dojrzała bohaterka i ech, rozterki przedszkolaka 😉
Jak dla mnie to wszystko w tej książce działo się zwyczajowo za szybko. A już z pewnością za szybko główni bohaterowie poradzili sobie z całą sytuacją. Ktokolwiek, kto choćby otarł się o coś podobnie trudnego w swoim życiu będzie wiedział, że to nie jest możliwe, by w przeciągu kilku dni przebrnąć przez całe lata zaprzeczania, wypierania wspomnień i emocji… No ale… 🙂 Oprócz tego i naprawdę momentami przegadanych dialogów, książka jest całkiem dobra.
To prawda, tyle przytłaczających zdarzeń, tyle złych wspomnień, a tu rachu-ciachu, małolaty radzą sobie z tym błyskawicznie…
Brzmi całkiem nieźle, ale przejadły mi się młodzieżówki ostatnio :/ Nic dobrego ostatnio znaleźć nie mogę, bo albo fabuła kiepska, albo postacie, albo jedno i drugie.
A czytałaś coś Ann Brashares? Ona potrafi stworzyć młodzieżówki na naprawdę dobrym poziomie 🙂
Być może się skuszę, NA nawet mi się podoba – potrafię się tutaj nieco lepiej odnaleźć niż w YA.
Czytałam i uważam, że to dobra książka 😉
oo dla mnie ta książka to rozczarowanie. 2/3 to cukierkowanie i przemyślenia typu "zaraz majtki spadną mi same". Jak dziewczyna, która nie wie czym jest miłość, tylko kierowała się hormonami xD potem jakaś tajemnica, robi się lepiej… trochę zagmatwana, przedramatyzowana, w końcu po kilku dniach wszystko wraca do normy. Nie rozumiem fenomenu tej książki, dla mnie to było nieporozumienie. Zazwyczaj w takich powieściach wczuwam się w sytuację i przeżywam razem z bohaterami… tu wszystko było takie sztywne, nieprzekonywujące 😛
Trochę rozdarta jestem – różne opinie o tej książce słyszałam i tak kusi mnie ta lepsza część, odpychają te niezbyt wyszukane rozterki. Na ten moment się wstrzymam 🙂
Mimo, że chwalisz wątek "wspomnieniowy", to odpuszczę. Jakoś nie czuję takich książek. 😉 A nie mam jeszcze 25 lat 😀
Ja ostatnio mam fazę na takie klimaty i mogą być napisane "kali jeść kali pić" a będę w niebo wzięta 😀
Myślę jednak, że główne skrzypce grało tu właśnie dzieciństwo Sky i dochodzenie do prawdy, kim jest i kim była.