Kapryśne lato, Vladislav Vančura
Kapryśne lato, Vladislav Vančura
Oryginał: Rozmarne leto
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2011
Stron: 84
Gatunek: powieść środowiskowa
Kapryśne lato to na zbliżające się miesiące lektura idealna. Można nad nią przysiąść i natychmiast przepaść, leniwie rozkoszując się jej ciepłem i urokiem. Rzeczywistość, jaką przedstawia Vančura jest dość specyficzna – wyjątkowo ospała, solidnie ironiczna i niebanalna. Zaśmiejecie się i odpoczniecie przy tej książce, jak przy żadnej innej, a potem już zawsze będziecie czeską literaturę uważać za wartą uwagi.
Powiastka Vančury to naprawdę niezwykle urokliwa i ujmująca historia, napisana z językowym kunsztem i rozmachem, solidnie doprawiona tym, z czym czeską kulturę kojarzymy – kpiną, ironią i humorem. Jest miło, jest sielsko i jest naprawdę pięknie. Jak widać, nie potrzeba zapisywać wielu stronic, aby popełnić tekst wyjątkowy i zapadający w pamięć…
Gorąco polecam. Zwłaszcza podczas tego naszego… kapryśnego lata.
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Book-Trotter’ oraz ’Z półki’.
"niezwykle urokliwa i ujmująca historia, napisana z językowym kunsztem i rozmachem, solidnie doprawiona tym, z czym czeską kulturę kojarzymy – kpiną, ironią i humorem. Jest miło, jest sielsko i jest naprawdę pięknie" – z czeską kinematografią jest chyba podobnie, też pięknie, życiowo, niesamowicie ujmująco. Lubię poczucie humoru Czechów, tę subtelną ironię, czarujące odwzorowanie rzeczywistości z właściwym sobie przymrużeniem oka. Muszę chyba odwiedzić moją bibliotekę i wypożyczyć kilka kolejnych książek z tej serii.
PS Pamiętam, że uczyłaś się czeskiego bądź słowackiego (kompletnie wyleciało mi z głowy którego, ale chyba słowackiego?), jak idzie? 🙂
Muszę się przyznać, że w ogóle nie znam czeskiego kina, co jest bardzo przykre i żenujące 😉 Ale! Do tej serii książek GW dodawała również filmy, a więc kilka w swoich zbiorach posiadam i niebawem może nadarzy się okazja nadrobić braki.
Co do języków – poznałam podstawy słowackiego i na tym poprzestałam, bo postanowiłam całkiem skupić się na angielskim. Za jakiś czas jednak i słowacki, i hiszpański, i rosyjski wrócą do łask 🙂
Moje czeskie spotkania czytelnicze niestety ograniczyły się do "Gottlandu" Mariusza Szczygła. Początkowo planowałam przeczytać "Zrób sobie raj" i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się jednak tamtą książkę przeczytać. Powracając jednak do tematu to znawcą Czech, czeskiego kina czy książek nie jestem, a szkoda, bo podobno warto. Obym kiedyś to nadrobiła 🙂
Nie pamiętam, żebym czytała coś czeskiego, ale wygląda na to, że jednak się to zmieni. Zachęciłaś mnie do przeczytania "Kapryśnego lata". Podoba mi się klimat, jaki przypisałaś książce.
84 strony ? To chyba góra 2 godziny czytania 😉 może się skuszę
oj, coś czuję, że to jest w moich czeskich klimatach 🙂 A się zastanawiałam, czy sobie nie zarzucić z biblioteki. No to se zarzucę 🙂
Recenzja baaardzo pozytywna i równie zachęcająca, aż nabrałam ochoty, żeby poczytać coś czeskiego. Mam nadzieję, że trafię w to, co lubię. 🙂