[KSIĄŻKA] Klątwa gruzińskiego tortu, Maciej Jastrzębski
Moja kolejna przygoda z literacką opowieścią o Gruzji – niezwykłym miejscu, o odwiedzeniu którego marzę od lat. Tym razem przewodnikiem czytelnika zostaje dziennikarz Polskiego Radia, Maciej Jastrzębski. I choć w dużej mierze radzi sobie dużo lepiej niż autorzy Gaumardżos!, to jednak jego książka nie podbija serca.
]]>Co poszło nie tak?
- Kiedy na okładce książki znajduję szumne hasło: „góry, wino i śpiew”, spodziewam się lekkiej, interesującej lektury, w której kładzie się nacisk na przedstawienie fascynującej gruzińskiej kultury, piękna tego kraju i zwyczajów jego mieszkańców. Niestety, Maciej Jastrzębski stawia przede wszystkim na polityczne opowieści, przywoływanie teorii spiskowych i opisywanie konfliktów. Ciężkie tematy. Dużo ciężkich tematów. Historię Gruzji czytelnik pozna dzięki temu od podszewki, ale czy pozna jej niesamowitą kulturę? Wątpliwe.
Zbiór zalet
- Książka jest dobrze i sprawnie napisana. Mimo niełatwej tematyki, czyta się ją lekko i z zainteresowaniem. Dzięki niektórym historiom, można nawet poczuć się tak, jak podczas czytania pełnej napięcia powieści.
- Autor spotyka na swojej drodze wielu interesujących ludzi, a jego dialogi z nimi czynią tę opowieść naprawdę ciekawą. Co prawda z reguły są to poważne dysputy, rzadziej lekkie rozmówki, ale i tak czyta się te rozmowy i historie z dużym zaciekawieniem.
- Największe zainteresowanie wzbudziły u mnie te fragmenty książki, które dotyczyły powiązań Gruzji z Polską, polskich korzeni oraz wspomnień o Lechu Kaczyńskim i naszym zaangażowaniu w pomoc Gruzji. To zdumiewające, jak wiele łączy nasze narody i jak wielu można spotkać w Gruzji ludzi, którzy mają polskich przodków.
- Ciekawym zabiegiem było dołączenie do książki rozdziału Moja Gruzja, w którym różne związane z autorem osoby – dziennikarze czy pracownicy ambasady – snują własne wspomnieniowe opowieści o Gruzji.
Słuchałam audycji w Radiowej Trójce o tej książce. Redaktorzy Nogaś i Mann mówili o niej naprawdę niezwykle, więc gdy niedawno zauważyłam ebooka w fajnej promocji to od razu zakupiłam.
Mam jednak świadomość, że ta książka to ani "Toast za przodków" Wojciecha Góreckiego, ani "Gaumardżos!" Mellerów. herbaciane pola Batumi są tylko dla Jastrzębskiego pretekstem do rozważań na temat polityki tamtego regionu. Mnie natomiast ten temat niezwykle fascynuje (zwłaszcza w kontekście obecnie przypominanej wojny o Karabach między Armenią i Azerbejdżanem, którzy są przecież sąsiadami Gruzji).
Szkoda, że miałaś inne nastawienie do tej lektury, bo niestety wiem, jak to jest się rozczarować. A z drugiej strony mam wrażenie, że ten kto umieścił na okładce książki tekst o winie i górach raczej jej nie czytał. Przykre.
Czytałam tą książkę i miałam podobne odczucia co Ty, chociaż nie żałuję, że ją przeczytałam 🙂
Nie. To zdecydowanie nie dla mnie 🙂
Buziaczki! ♥
Zapraszam do nas 🙂
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Gruzję chciałaby na pewno odwiedzić, ale na książkę się nie skuszę, w czym na pewno utwierdziła mnie Twoja recenzja (uwielbiam takie szczere i rzeczowe wyciąganie win). To zdecydowanie nie są moje "czytelnicze klimaty" 🙂
Jak dla mnie to książka kierowana przede wszystkim do bardzo wąskiego i specyficznego grona odbiorców. Nie jest dla wszystkich. A już napewno nie dla osób kochających lekkie i zrozumiałe teksty, bo aby to czytać trzeba wiedzieć i rozumieć o czym się czyta 🙂 http://www.literattka.wordpress.com
Wiesz, tutaj problemem nie jest to, że tekst jest niezrozumiały – wręcz przeciwnie, jak na taką tematykę, został napisany lekko i sprawnie. Tylko nie lubię książek, które obiecują jedno, a dają coś zupełnie innego 😉
Oby się spełniły Twoje marzenia i obyś jak najszybciej odwiedziła Gruzję 🙂 Świetnie, że już pogłębiasz wiedzę 🙂
Moja mama właśnie jedzie (po raz drugi) do Gruzji, bo się w niej zakochała i rozszerza wyprawę o Armenię. Książkę jej polecę 🙂