[Patronat] Kostuszka Carli Mori – horror z Częstochową w tle
Z twórczością Carli Mori zetknęłam się po raz pierwszy przy okazji jej książkowego debiutu – powieści Krew, pot i łzy, z akcją osadzoną w mojej rodzinnej Częstochowie. Ponad trzy lata musiałam czekać na pojawienie się na rynku kolejnej powieści autorki pochodzącej z mojego miasta, ale ponieważ widać, że przez ten czas nie próżnowała, jestem jej w stanie ten długi czas oczekiwania wybaczyć. Jej najnowsze dzieło, Kostuszka, zrobiło na mnie spore wrażenie i sprawiło, że autentycznie zaczęłam bać się zasypiania…
Zdziwią się ci, którzy pomyślą, że powieść Mori jest typowym horrorem. Zdziwią się również ci, którzy na podstawie opisu spodziewać się będą w powieści wątków kryminalnych. Zabójstwo i śledztwo stanowią zaledwie ułamek tej zawiłej historii, a na pierwszy plan wysuwają się motywy oniryczne i naturalistyczne opisy brutalności (psychicznej i fizycznej) do jakiej posunąć może się człowiek. W takim brudnym, ponurym, przerażającym świecie żyła Anna, a po latach trafiła w jego szpony również ośmioletnia Konstancja. I co jest w tym wszystkim najbardziej przerażające to to, że Mori ukazuje w tej historii prawdę o życiu, o świecie, o człowieku. I jest to taka prawda, od której mimowolnie chce się odwrócić oczy. Najbardziej uderzają w Kostuszce niezwykle prawdziwi bohaterowie, w istnienie których wierzy się od pierwszych stron książki. Typowa stara katoliczka, która na zewnątrz jest pobożna i bogobojna, a w środku kryje potwora. Miła kura domowa, której smutne oczy sugerują, że wiele przeszła. Zdewociała stara panna, która z powodu własnych życiowych niepowodzeń wyładowuje się na innych. Dziecko, które ze strachu poddaje się pędowi zdarzeń. Cyniczny polityk wykorzystujący słabości innych. Wszyscy oni sportretowani są rzetelnie, wiarygodnie i wyraziście. Autorka ma niezły dryg do tworzenia postaci i nawet jeśli czasem myślimy, że widzimy stereotypową babcię w moherowym berecie, jest w niej coś, co sprawia, że staje się bohaterką niezwykłą, charakterystyczną i absolutnie niepodrabialną. Ciekawym motywem jest także przywołanie postaci z mitologii słowiańskiej i wprowadzenie wątków nadprzyrodzonych. Ich obecność w książce początkowo mnie męczyła i zniechęcała, ale z czasem doceniłam rozmach, z jakim autorka stworzyła swoją wizję świata pełnego mistycznych postaci. Doskonale wpisały się one w naszą rzeczywistość, a ich obecność – choć wyraźna – jest tylko ciekawym zabiegiem mającym na celu pokazanie tego, co dzieje się w naszych głowach i sercach.
Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Pod hasłem’. Przeczytaj również:
]]>Kostuszka
Akcja powieści Mori rozgrywa się na kilku płaszczyznach czasowych, częściowo w Southampton, częściowo w Częstochowie. Jedne opowieści (w tym pamiętnikowe retrospekcje) płynnie przechodzą tutaj w drugie, dzięki czemu dość szybko możemy wczuć się w specyficzny klimat i poznać wszystkich bohaterów historii. A jest ich naprawdę sporo i trzeba przyznać, że ich skomplikowane portrety psychologiczne stanowią najmocniejszy punkt Kostuszki.Brzostowscy wraz z ośmioletnią córką wiodą spokojne i szczęśliwe życie na południu Anglii. Z dala od rodziny, z którą nie zawsze się dogadywali, snują plany i marzenia na długie, wspólne lata. Jednak któregoś dnia w ich domu pojawia się włamywacz, z zimną krwią mordując Annę. Jej mąż staje się głównym podejrzanym i wspólnie z opieką społeczną decyduje o przekazaniu tymczasowej pieczy nad dzieckiem babce i ciotce, zamieszkującym w Polsce.
Zdziwią się ci, którzy pomyślą, że powieść Mori jest typowym horrorem. Zdziwią się również ci, którzy na podstawie opisu spodziewać się będą w powieści wątków kryminalnych. Zabójstwo i śledztwo stanowią zaledwie ułamek tej zawiłej historii, a na pierwszy plan wysuwają się motywy oniryczne i naturalistyczne opisy brutalności (psychicznej i fizycznej) do jakiej posunąć może się człowiek. W takim brudnym, ponurym, przerażającym świecie żyła Anna, a po latach trafiła w jego szpony również ośmioletnia Konstancja. I co jest w tym wszystkim najbardziej przerażające to to, że Mori ukazuje w tej historii prawdę o życiu, o świecie, o człowieku. I jest to taka prawda, od której mimowolnie chce się odwrócić oczy. Najbardziej uderzają w Kostuszce niezwykle prawdziwi bohaterowie, w istnienie których wierzy się od pierwszych stron książki. Typowa stara katoliczka, która na zewnątrz jest pobożna i bogobojna, a w środku kryje potwora. Miła kura domowa, której smutne oczy sugerują, że wiele przeszła. Zdewociała stara panna, która z powodu własnych życiowych niepowodzeń wyładowuje się na innych. Dziecko, które ze strachu poddaje się pędowi zdarzeń. Cyniczny polityk wykorzystujący słabości innych. Wszyscy oni sportretowani są rzetelnie, wiarygodnie i wyraziście. Autorka ma niezły dryg do tworzenia postaci i nawet jeśli czasem myślimy, że widzimy stereotypową babcię w moherowym berecie, jest w niej coś, co sprawia, że staje się bohaterką niezwykłą, charakterystyczną i absolutnie niepodrabialną. Ciekawym motywem jest także przywołanie postaci z mitologii słowiańskiej i wprowadzenie wątków nadprzyrodzonych. Ich obecność w książce początkowo mnie męczyła i zniechęcała, ale z czasem doceniłam rozmach, z jakim autorka stworzyła swoją wizję świata pełnego mistycznych postaci. Doskonale wpisały się one w naszą rzeczywistość, a ich obecność – choć wyraźna – jest tylko ciekawym zabiegiem mającym na celu pokazanie tego, co dzieje się w naszych głowach i sercach.
Horror z Częstochową w tle
Na osobną uwagę zasługuje także samo miejsce akcji Kostuszki. Autorka opisała strony dobrze mi znane i w trakcie lektury oczami wyobraźni widziałam te ponure, mroczne zakątki mojego miasta, choć muszę przyznać, że nie wszystkie elementy składające się na przedstawienie Częstochowy mi odpowiadały. Np. twierdzenie, jakoby w latach dziewięćdziesiątych była to dziura. W opisywanych czasach Częstochowa była całkiem nieźle rozwijającą się stolicą województwa i dopiero dekadę później zaczęła się wyludniać, przytłaczać poziomem bezrobocia i upadać. Pewnym zgrzytem było dla mnie także unikanie typowo częstochowskiego słownictwa. Choć to akurat mogę jeszcze przełknąć, bo być może autorka wyszła z założenia, że czytelnik spoza regionu nie będzie miał pojęcia o czym mowa, kiedy tu i ówdzie w akcji pojawią się np. chapcie, ale nie da się ukryć, że chciałabym, aby takie elementy zostały w książce dopieszczone. Tym bardziej, że podobna kwestia uderzyła mnie już debiutanckiej powieści autorki, gdzie jedna z bohaterek napomknęła coś o „zamknięciu w Tworkach”, podczas gdy w naszym regionie znajduje się na tyle znany szpital psychiatryczny, że każdy częstochowianin w takiej sytuacji powiedziałby o „wylądowaniu w Lublińcu”. Jednak mimo paru drobnych zgrzytów, muszę przyznać, że Kostuszka podobała mi się równie mocno, jak Krew, pot i łzy. Lubię książki, które z jednej strony trzymają w napięciu i odrobinę przyduszają gęstą atmosferą, a z drugiej okazują się imponujące w warstwie psychologicznej i sprawnie napisane. Dlatego polecam Wam przyjrzenie się bliżej twórczości Carli Mori, bo z pewnością jej ambicje pisarskie na dwóch powieściach się nie skończą. Moja ocena: 8/10Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Pod hasłem’. Przeczytaj również:
Czytałem "Krew, pot i łzy" i mało nie umarłem. Ze śmiechu xD
Ale i tak chętnie sięgnę po tę powieść, w końcu lokalny patriotyzm zawsze wart jest aprobaty.
Twoje słowa ranią moje serce 🙂 Mam jednak nadzieję, że tym razem powieść częstochowska spodoba Ci się bardziej.
Nie no serio, na początku było nawet spoko, ale z chwilą, gdy doszły te 'elementy demoniczne', to myślałem, że skisnę ze śmiechu. Chociaż muszę przyznać, że koncept narodzin Antychrysta akurat w Częstochowie był przedni 😀
No raczej, sam pomyśl, właśnie ku czemuś takiemu to miasto zmierza 🙂
Ja tylko chciałbym przypomnieć, że Antychryst już się w Częstochowie narodził. 26 lat temu. Nawet bloga prowadzi.
Nie pochlebiaj sobie 😉
Skoro nikt mi nie chce posłodzić, sam muszę to zrobić 😛
Chyba przeczytam. Czasem bywam w Częstochowie więc powinno być ciekawie.
O proszę, to tym bardziej powinnaś przeczytać 🙂
Ja osobiście chętnie bym poznała, ale się jej nieco boję 😛 Za delikatna jestem na taką literaturę ;/ Mimo wszystko dam jej szansę, a co 🙂 Co do ujęcia Częstochowy w tle, to niestety nie wiem czy by mi odpowiadało to, że ja chcę tam być a nie mogę! Kocham Częstochowę a niestety już 2 lata nie było mnie w tym miejscu 🙁 I oczywiście boję się, że jeszcze mi odbije (a nie mam na to czasu) i tam pojadę 😀 Albo gorzej, że po przeczytaniu będę bała się tam jechać xD Wariatka ze mnie, więc wiesz 😀
Jak jesteś delikatna, to czasami będzie ciężko, bo niektóre opisy są bardzo naturalistyczne. Ale i tak warto 🙂
Debiut autorki wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie, dlatego chętnie poznam powyższą książkę, tym bardziej, że tak pozytywnie ją oceniasz.
Jeszcze nie miałam przyjemności 🙂 Mam nadzieję, że w przyszłym roku nadrobię 😀
Zapraszam również do mnie! Też książkowo <3
Dodatkowo zapraszam Cię do mojej grupy na Facebook, gdzie jest jeszcze więcej blogerów i książek 😀
https://www.facebook.com/groups/140958276298228/
Szczerze, nie przepadam za taką literaturą i mało przekonuje mnie przeczytanie tej książki.
Oj, wiele mnie tu ciekawi. I podwójne miejsce akcji i po troszku z różnych gatunków. Bardzo chciałabym przeczytać.
/Pozdrawiam,
Szufladopółka