Kreatywa i języki: czego się teraz uczę?
Od kilku tygodni znów zanurzam się w językach – mam nareszcie dla nich czas i energię. Przygotowałam nowy plan nauki (jak zawsze – ambitny), stworzyłam także spójną wizję tego, czego chciałabym się uczyć i nauczyć, a czemu poświęcić odrobinę mniejszą uwagę. Realizuję przy tym kilka dawnych marzeń, jednocześnie innym dając odpocząć. Języki, które aktualnie rządzą moim światem przedstawiam w kolejności od tego, któremu poświęcam najwięcej uwagi, do tego, który stanowi dla mnie tylko mały dodatek.
Zainteresowani? Zapraszam do lektury!
Angielski już zawsze będzie moim priorytetem. W lipcu zdobyłam certyfikat potwierdzający znajomość języka na poziomie B2. „Papierek” sam w sobie nie przedstawia większej wartości (tj. nie sądzę, aby obchodził jakiegokolwiek pracodawcę), ale ułatwił mi sprawdzenie swoich możliwości i pokazał, nad czym jeszcze muszę pracować. Bo o ile rozumienie ze słuchu oraz rozumienie tekstu czytanego i pisanie wychodzą mi bardzo dobrze, mam pewne luki w słownictwie i gramatyce. To właśnie tym zagadnieniom poświęcam aktualnie najwięcej czasu.
Hiszpański wzbudza we mnie wątpliwości. Jego nauka dostarcza mi dużej frajdy i sprawia wielką przyjemność, ale jednocześnie gdzieś w głowie pojawiają się wątpliwości, że tak naprawdę jest on jedynie fanaberią. W Polsce pracodawcy z rzadka wymagają znajomości tego języka, więc używanie go możliwe jest przede wszystkim podczas podróży po świecie. Tych, niestety, nie planuję (choć obiecałam sobie, że jeszcze wrócę do Barcelony). Ale też nie chcę się poddawać i naukę hiszpańskiego traktuję po prostu jako dobrą zabawę i ciekawe, rozwijające zajęcie.
Ktoś powie, że esperanto to kolejna moja fanaberia. Być może, ale przede wszystkim uważam, że to jeden z tych języków, któremu naprawdę warto poświęcić uwagę. Jego powstaniu przyświecała piękna idea, a to jak przez lata rozwinęła się społeczność esparantystów zdumiewa mnie i intryguje. Sama nauka jest procesem przyjemnym i interesującym, a przy tym dostarcza mnóstwa satysfakcji.
Zgłębianie rosyjskiego, choć trwa u mnie już dłuższy czas, wciąż stanowi spore wyzwanie dla mojego umysłu.To jeden z tych języków, który powinno się znać, i który jest rzeczywiście niesamowicie użyteczny, a przy tym jego znajomość może okazać się przydatna przy poznawaniu wielu innych. Rosyjski wymaga sporej uwagi i przez dłuższy czas rzeczywiście oddawałam się nauce z ogromnym zaangażowaniem. To jednak wciąż jest niełatwa relacja, dlatego też postanowiłam się wyluzować i sam rosyjski z drugiego najważniejszego dla mnie języka stał się czwartym. Czyli takim, którego nie zgłębiam nieustannie, ale z odrobinę mniejszym zaangażowaniem.
Słowacki znam na poziomie podstawowym i teoretycznie potrafiłabym się w nim już porozumiewać, ale kiedy „przyszło co do czego”, czyli stanęłam twarzą w twarz ze słowacką kelnerką, wystraszyłam się i postanowiłam posłużyć angielskim. Dlatego też moja aktualna przygoda ze słowackim opiera się przede wszystkim na odświeżaniu podstaw i powolnym rozwijaniu słownictwa. To taki dodatek dla urozmaicenia, jeżeli przygniata mnie już nauka języków priorytetowych.
Próbna matura zdana. Program rozszerzony dla szkoły średniej zaliczony. Niemiecki nie jest mi zatem obcy, co więcej – okazuje się, że dużo z niego pamiętam i nauka, jeżeli tylko się do niej przyłożyć, nie sprawia mi większych problemów. Chciałabym znaleźć zapał do poznawania niemieckiego, ale – póki co – jedynie od czasu do czasu przypominam sobie gramatykę i powtarzam słownictwo. Być może za jakiś czas, kiedy np. angielski nie będzie już wymagał ode mnie większej uwagi albo rosyjski zniechęci mnie do siebie całkowicie, postanowię skierować swoje siły na język naszych zachodnich sąsiadów. Dobrze by było skorzystać z tego, że poznałam go na poziomie B1 i nieźle się w nim odnajdywałam, a przy tym wciąż mam sporo materiałów do nauki. Tutaj wystarczyłoby jedynie zmienić priorytety i pozytywnie się nastawić. No i znaleźć czas, bo jednak pełną uwagę mogę poświęcić jedynie trzem głównym wyborom, pozostałe to jedynie drobne dodatki, urozmaicacze czasu.
Niech nie będą przerażeni ci, którzy uważają, że nauka kilku języków jednocześnie nie jest możliwa. Głównie skupiam się na trzech podstawowych językach poświęcając im kilka godzin dziennie, co absolutnie nie jest przesadą. Gdybym miała oddawać się nauce tylko jednego zagadnienia, prawdopodobnie padłabym z nudów i stanowczo zbyt szybko zniechęciła do działania.
A jak jest z Wami i Waszymi językami?
Poświęcacie jeszcze czas zgłębianiu wiedzy?
Miałam w planach podczas wakacjach trochę się podszkolić z angielskiego i powtórzyć pewne zagadnienia z francuskiego żeby ich nie pozapominać 😉 A od września w szkole zaczynam naukę hiszpańskiego i jestem ogromnie ciekawa tego języka 😀
Miałaś w planach? 🙂 Jeśli jeszcze się nie zmobilizowałaś, zostało pół wakacji, więc wszystko przed Tobą 🙂 A hiszpańskiego w szkole zazdroszczę! W żadnej ze szkół, które kończyłam, takich możliwości nie było…
Ja też zazdroszczę uwielbiam ten język do tego stopnia, że zaczęłam się go uczyć samodzielnie. W szkole średniej miałam francuski i też się cieszyłam bo nigdy nie chciałam się uczyć niemieckiego. Strasznie podoba mi się ten język.
Ja nie potrafiłaby uczyć się kilku języków na raz. Dwa u mnie to maksimum, więc Cię bardzo podziwiam.
Dwa to też wcale nie jest mało 🙂
Ja skromnie : angielski, niemiecki gdzieś koło c1, próbuję na bieżąco coś z nimi robić. Słowacki, podobnie jak Ty, niby trochę wiem(skończyłam kurs na a2), ale w mówieniu nie mam pewności, zawsze mi się wydaje, że wtrącam słówka z polskiego, które akurat u nich są inne;).
Próbowałam też z włoskim, ale skończyłam na jakiś podstawach.
Niestety czas mnie ogranicza, może kiedyś uda mi się dołożyć coś nowego.
W esperanto widziałam kiedyś chyba Pana Tadeusza – sporo słów podobnych do polskiego albo łaciny, jak masz czas to jasne, że warto sięgnąć i po ten język. Z założenie miał to być łatwy język – faktycznie jest taki?
Przy słowackim mam ten sam problem – język jest tak zbliżony do polskiego, że faktycznie momentami się miesza 🙂
Jeżeli chodzi o esperanto – jest to język przede wszystkim bardzo logiczny i prosto zbudowany, dzięki czemu nie jest trudny do ogarnięcia i wystarczy raptem kilka miesięcy nauki, by swobodnie się w nim wypowiadać. Ma korzenie w wielu językach, co jest dodatkowym ułatwieniem, a przy okazji jego znajomość pozwala na szybsze przyswojenie innych języków. Same korzyści 🙂
Uwielbiam naukę języków obcych, niedawno również zdobyłam papierek świadczący, że znam go na poziomie C1, co najprawdopodobniej zwolni mnie z testu poziomującego w liceum 🙂 Teoretycznie uczyłam się niemieckiego, ale umiem jedynie podstawy podstaw i nie zamierzam kontynuować nauki. Zabrałam się za hiszpański i sprawia mi dużo przyjemności 🙂 Celowałam też do grupy hiszpańskiej w liceum, więc najprawdopodobniej będę się do uczyć od września 🙂 Uwielbiam języki.
Powtórzę się: ogromnie zazdroszczę nauki hiszpańskiego w szkole. Kiedy ja się uczyłam, do wyboru był wyłącznie angielski z niemieckim – wyjątkowo nieciekawa kombinacja 🙂
Gratuluję osiągnięcia poziomu C1, to naprawdę duża rzecz. Podziwiam to, że już w tym wieku wiesz, że chcesz poznawać języki i znajdujesz dla nich czas – niewiele bym zmieniła w swoim życiu, ale z pewnością gdybym znów mogła mieć -naście lat, chciałabym już wtedy mieć zapał do nauki języków. Nie zmarnowałabym tylu długich lat 🙂
Specjalnie wybrałam szkołę, w której nie ma niemieckiego – do wyboru jest właśnie hiszpański i francuski 🙂 Obym tylko była w tej pierwszej grupie.
Angielskiego uczę się głównie "naturalnie" – oglądając seriale/filmy i dużo czytając 🙂 Głównie dlatego, że to lubię mogłabym spędzić – i to robię – godziny "ucząc się" w taki sposób. Nie spędzam zbyt wiele czasu z podręcznikiem, więc gdyby ktoś kazał mi tłumaczyć jakieś zasady najprawdopodobniej nie potrafiłabym wyrecytować regułek 😉 Mimo wszystko chciałabym się przyłożyć, bo o ile nie mam żadnych problemów z mówieniem/słuchaniem/czytaniem, chciałabym poprawić słownictwo, którego zwyczajnie nie chce mi się uczyć – to ta nudna część 😛
Również lubię poznawać angielski w ten sposób – filmy, książki, gazety itd. I właściwie również byłam już na takim etapie, że robiłam tylko to, ale właśnie ten niedawny egzamin uświadomił mi braki, które koniecznie muszę uzupełnić 🙂
Niestety, są też te nieprzyjemne rzeczy w nauce języka.
PS Nie wiem czy widziałaś na facebooku, ale przez – a raczej dzięki – twojemu podsumowaniu lipca, z którego zapamiętałam tytuł No i Ja, kupiłam dwie książki autorki 🙂 Jestem po lekturze "Nic nie oprze się nocy" i bardzo mi się podobała 🙂 Żałuję, że nie kupiłam Ukrytych Godzin, bo wszystkie były po dyszkę. Klimatem przypominała mi mojego ukochanego Białego Oleandra, więc bardzo ci dziękuję 😀 Wystarczyło, że zobaczyłam ten tytuł i zapaliło się światełko 🙂
Ależ fajnie! Bardzo mnie ta autorka urzekła, mam u siebie właśnie 'Ukryte godziny' jeszcze i zamierzam niebawem przeczytać 🙂
Co do sposobu nauki języka postępuję podobnie. Również gratuluję takiego wyniku. Nawet jeśli nie trafisz do grupy z hiszpańskim to francuski też jest bardzo fajny i prosty przynajmniej dla mnie był choć gramatyka czasem może doprowadzić do szału. Tyle tych czasów regułek itp.
Języki to moja miłość! Na razie uczę się tylko angielskiego i hiszpańskiego (mój ukochany język, zdecydowanie numer 1 🙂 Ale zamierzam niedługo ruszyć z duńskim, włoskim i hebrajskim. Znajomość tych 5 języków to mój życiowy cel.
Łał, piękny cel – bardzo różnorodny i ciekawy plan. Powodzenia!
Ja na razie zaczęłam od jednego języka obcego. Traktuję to jako dodatek do innych rzeczy, którym poświęcam czas i na razie nie planuję w tym zakresie zmian. Chciałabym w końcu bez problemu czytać i rozmawiać po angielsku, stąd skupiam się tylko nad nim. Gdzieś daleko w planach mam odświeżenie j, niemieckiego i naukę rosyjskiego 🙂
Skupienie się na jednym, szczególnie przy nawale innych zajęć, to także bardzo dobre rozwiązanie. Czasem zresztą lepiej wychodzi nauka jednego a dobrze, niż kilku kiepsko. Wszystko zależy od człowieka 🙂
Zakochałam się w angielskim w 2003 roku dokładnie, kiedy był sobie taki jeden co umiał 😛 a dodatkowo zaczęłam nałogowo słuchać Linkin Park… Głos Shinody urzekł mnie doszczętnie. Jedynym minusem tego wszystkiego jest moje lenistwo przez które dogadam się na poziomie "kali jeść, kali pić" a 3 lata przerwy po szkole też pewnie zrobiły swoje… ;/ kiedyś myslałam jeszcze o odświeżeniu francuskiego oraz nauczeniu się arabskiego, jednakże coś mnie nagle kusi malezyjski 😀
Lenistwo doskwiera czasem chyba nam wszystkim, więc po prostu trzeba się przemóc i zacząć działać 🙂
Malezyjski to ciekawy wybór, jest jakiś powód, dla którego Cię kusi?
Ja angielski potrafię na takim poziomie, że czytam książki w tym języku, ale nie mam pojęcia czy mam B czy już C. Niemieckiego uczyłam się parę lat, ale przestałam na rzecz francuskiego, który po liceum chciałabym rozwinąć przynajmniej na tyle, żeby bez większego problemu mówić w tym języku. Poza tym marzy mi się holenderski i norweski. Rosyjski może troszkę też, bardziej mnie jednak interesuje Syberia od nauki tego języka, bo od lat chciałabym ją zobaczyć. Ach, my lingwiści. 😀
Ja skupiam się na dwóch angielski i hiszpański.
ale w planach mam kontynuowanie francuskiego i naukę włoskiego.
Angielski ogarniam na tyle dobrze, że native speakerzy mówią mi, że świetnie sobie radzę. Tylko tych wszystkich czasów nie bardzo ogarniam i używam ich raczej na czuja, co mnie strasznie drażni i jak już to opanuję, to nic mnie nie powstrzyma 😀 Zawsze przymierzałam się do japońskiego, ale jakoś nigdy nie mogłam się zabrać, a teraz, z racji nowego miejsca zamieszkania, będę musiała iść na kurs norweskiego, co strasznie mnie cieszy, bo lubię uczyć się języków, a im więcej ich człowiek zna, tym lepiej 🙂
U mnie odwrotnie – hiszpański numer 1, angielski na drugim miejscu i trzecie (zaszczytne) dla francuskiego. Węgierski czeka, coś czuję, że muszę się wybrać na Węgry by ruszyć dalej 🙂
Ja planuję intensywnie poprawić angielski bo jestem pomiędzy b1/b2 – wiem że wstyd i że powinno być lepiej bo angielskiego uczę się od dziecka, planuję też polepszyć hiszpański bo znam podstawy i zacząć naukę hebrajskiego 🙂
Dwóch pierwszych chciałabym samodzielnie tylko nie wiem na ile się uda. Mam dużo podręczników i materiałów więc może coś z tego wyjdzie.
Katarzyna
Ja planuję intensywnie poprawić angielski bo jestem pomiędzy b1/b2 – wiem że wstyd i że powinno być lepiej bo angielskiego uczę się od dziecka, planuję też polepszyć hiszpański bo znam podstawy i zacząć naukę hebrajskiego 🙂
Dwóch pierwszych chciałabym samodzielnie tylko nie wiem na ile się uda. Mam dużo podręczników i materiałów więc może coś z tego wyjdzie.
Katarzyna
Powiem Ci, że mam podobne wątpliwości jeśli chodzi o hiszpański, ale tak jak Tobie jego nauka sprawia mi mnóstwo radości więc nie mam zamiaru z tego rezygnować.
Co za nowy plan nauki? Zdradzisz jakieś szczegóły ?
Zamierzam przedstawić go na blogu, jak tylko się wyklaruje – na razie testuję go od miesiąca i jeszcze wymaga poprawek 🙂
W takim razie czekam. Powiem Ci, że motywujesz swoimi wpisami do nauki . Ps. Wysłałam e- maila do Ciebie.
Oj nie dałabym rady uczyć się tylu języków jednocześnie. Obecnie uczę się dwóch i to już jest moje max. Niemieckiego i rosyjskiego. Angielskiego uczyłam się długo i znam ten język. Chciałabym kiedyś poznać hiszpański.:)
Uwielbiam się uczyć języków obcych, jednak mój słomiany zapał skutecznie uniemożliwia mi skupienie się na jednym języku, skaczę tak sobie z kwiatka na kwiatek – tu poznam jakieś dzień dobry, tam się potrafię przedstawić ;p Przechodziłam już chyba przez "wszystkie" języki xd
Tak na "stałe" to zajmuję się tylko niemieckim – ale jednak studia filologiczne to nie jest coś dla mnie, za dużo niepotrzebnych rzeczy, za mało języka samego w sobie, w dodatku niski poziom niektórych autentycznie mnie przeraził xd
No i wiadomo – po angielsku coś tam jak każdy potrafię ;p Wymaga to jednak dopracowania.
Teraz chcę się skupić na hiszpańskim (ze względu na Real xd), francuskim (Euro 2016) i rosyjskim (MŚ 2018) – nigdy nic nie wiadomo, z moimi piłkarsko-redakcyjno-dziennikarskimi zapędami może mnie gdzieś w którymś z tych kierunków wywieje 😀 Wolę być przygotowana, by móc podjąć się wszelkiej ewentualnej przygody xD Pomarzyć zawsze można ;p
Najważniejsze na początek przy nauce języków obcych (i to niezależnie od tego jaki to jest język) według mnie jest opanowanie najczęściej występującego w danym języku słownictwa. Czyli podstawą jest znać np 1000 najczęściej używanych słów w uczonym języku. Przekłada się to znakomicie na efekty, przy niskim nakładzie pracy.
Ciekawi mnie dlaczego wybrałaś słowacki, a nie czeski?
Bo częściej bywałam na Słowacji niż w Czechach + dla Polaka jest dużo łatwiejszy do nauczenia 🙂