[KSIĄŻKA] Krótka książka o miłości, Karolina Korwin Piotrowska
Prawdziwie smakowity kąsek! Napisana z pasją i polotem pokaźnych rozmiarów książka w całości poświęcona najwspanialszym dziełom światowego kina. Najwspanialszym, oczywiście, z subiektywnego punktu widzenia Karoliny Korwin Piotrowskiej, ale konia z rzędem temu, kto się z jej typami nie zgodzi. Bardzo inspirująca i niezwykle oczarowująca książka. Prawie siedemset stron tekstu, a człowiek przepada na długie godziny i oderwać się od lektury nie może.
Pokochałam tę książkę od pierwszych stron, bo od razu miałam pewność, że czeka mnie dzięki niej pełna przygód wycieczka. I to wycieczka prowadzona przez niezwykłą przewodniczkę. Fantastyczne jest to, że mimo ogromnej wiedzy i ogromnego doświadczenia, Karolina Korwin Piotrowska nie sili się tutaj na mądrowanie i zgrywanie speca. Jest jak sfiksowana na puncie kina kumpela (szkoda, że takiej nie mam), która siada z tobą na kanapie i opowiada, opowiada, opowiada… Coś niesamowitego!
W Krótkiej książce o miłości znajdziemy 90 filmów reprezentujących kino światowe (polskiemu autorka poświęci osobną publikację – dobre posunięcie). Są to zarówno świeżutkie blockbustery, jak i klasyki – głównie kina amerykańskiego, francuskiego i radzieckiego. Część z tych filmów znam i podzielam zachwyt (np. Ostatnie tango w Paryżu, Rocky, Forrest Gump, Ojciec chrzestny, Slumdog. Milioner z ulicy, Sierpień w hrabstwie Osage czy Witaj w klubie), o paru nie słyszałam, z kilkoma postanowiłam zapoznać się dopiero pod wpływem tej książki (np. Pulp Fiction i Gwiezdne wojny), a większość mam na liście tysiąca filmów do obejrzenia. Znalazłam też tutaj kilka zaskoczeń, np. Igrzyska śmierci czy Gwiazd naszych wina. Ale to pozytywne zaskoczenia, które tym bardziej powinny przekonać Was, że Karolina Korwin Piotrowska jest takim samym widzem jak my wszyscy, a nie jakimś tam nadętym specjalistą z kijem w – za przeproszeniem – dupie.
Gdybym miała krótko nakreślić charakter tej książki, powiedziałabym, że jest bardzo prawdziwa i bardzo osobista. Choć autorka przywołuje smaczki z planów zdjęciowych, anegdoty zza kulis, fragmenty wypowiedzi aktorów i reżyserów oraz streszczenia fabuł (niekiedy musiałam je omijać, żeby nie psuć sobie zabawy przy późniejszym oglądaniu), to w większości na książkę tę składają się jej wspomnienia i osobiste przemyślenia. Poznajemy tutaj Karolinę jako małolatę próbującą „nielegalnie” dostać się na seans dla starszych widzów (swoją drogą, czyniłam identyczne podchody, kiedy chciałam obejrzeć Gladiatora), jako dziennikarkę wpadającą w zachwyt podczas festiwali filmowych oraz jako (nie)przeciętną fankę kina płaczącą przy współczesnej młodzieżówce. To dobra, ciekawa, bardzo inspirująca książka, przy której naprawdę miło spędzicie czas i po której najdzie Was ochota na zaszycie się przed odbiornikiem i nadrabianie braków w kinematograficznej wiedzy.
I tak na koniec, muszę przyznać, że trochę smutno mi się robi, kiedy pomyślę, z czym obecnie kojarzona jest autorka Krótkiej książki o miłości. Jurorowała w Top Model, prowadzi Magiel towarzyski, dyskutuje o showbiznesie w Na językach i czasem zasłynie jakąś kontrowersyjną wypowiedzią na fejsie. Krótko mówiąc – trochę za daleko odsunęła się od tego, czym zajmowała się dawniej i czym zyskała szacunek, sympatię i popularność. Seria książek poświęconych kinu ma, prawdopodobnie, być jej powrotem na tę słuszną (bo filmową) ścieżkę. Dobre posunięcie, trzymam kciuki i życzę powodzenia!
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, ’Czytelnicze wyzwanie 2016′ (kategoria: Książka, która ma ponad 600 stron) oraz ’WielkoBukowe Wyzwanie 2016′ (kategoria: Książka, która ma ponad 500 stron).
]]>Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, ’Czytelnicze wyzwanie 2016′ (kategoria: Książka, która ma ponad 600 stron) oraz ’WielkoBukowe Wyzwanie 2016′ (kategoria: Książka, która ma ponad 500 stron).
Słyszałam o tej książce. Sama autorka rzuciła kilka kąsków w DDTVN 😉
Dzięki Twojej recenzji mam większą ochotę ją przeczytać 🙂
O, muszę poszukać w archiwach ddtvn tego materiału, chętnie posłucham, co autorka ma do powiedzenia o swojej książce 🙂
Pewien zwierz ma nieco odmienne zdanie i nawet przekonująco uzasadnia – http://zpopk.pl/dlugi-wpis-o-nienawisci-czyli-zwierz-o-krotkiej-ksiazce-o-milosci-karoliny-koriwn-piotrowskiej.html 😉
Abstrahując, nieznajomość "Pulp Fiction" czy "Gwiezdnych wojen" to poważne braki do nadrobienia i lepiej się nie przyznawać 😉 Sam chętnie poczytam, co napisała.
A zwierz to jakiś autorytet? Wielka ąę specjalistka nie ma monopolu na posiadanie racji w każdym temacie…
Patryk, nie widzę powodu, aby się do czegoś nie przyznawać. Na różnych etapach swojego życia robiłam kilka podejść do tych filmów i nie dałam rady. Nie każdy musi lubić wszystko 😉 Teraz nabrałam ochoty spróbować raz jeszcze, może tym razem się uda.
Anonimowy, to trochę nieładnie wypowiadać się anonimowo o osobie, której tutaj nie ma. W każdym razie ja potwierdzę – Zwierz jest autorytetem. I ocenia teksty kultury rzeczowo i mądrze – na tyle, że z radością umieściłabym na swojej półce zwierzowe książki. Różni nas to, że ja jestem laikiem, który zupełnie inaczej podchodzi do świata filmu, dlatego moja subiektywna ocena jest właśnie taka, a subiektywna ocena Zwierza zupełnie inna.
Zwierz zna się na rzeczy – przyznaję to. Chodziło mi o tę rozbieżność. Ty oceniasz bardziej emocjonalnie, bo filmy odbierasz emocjonalnie i to nie jest oczywiście zarzut. Ona siedzi w tematyce zawodowo to ma podejście bardziej racjonalne i krytyczne. Przyznam, że lubię takie rozbieżności, bo wtedy sama książka (czy film) stają się dla mnie bardziej ciekawe. Sam chce wiedzieć, czy bliższe będzie mi w takim przypadku szkiełko czy oko.
No i zauważyłem, że płeć piękna ma jakiś dystans do "Pulp Fiction" – film specyficzny, nietypowy, pełen cytatów z innych filmów. Sam, gdy pierwszy raz go widziałem dawno temu, nie byłem jego fanem 😉
Pozdrawiam
Bardzo jestem ciekawa, czy znajdziesz w tej książce coś dla siebie [zakładając, że po nią sięgniesz ;)].
Znam sporo fanek 'Pulp Fiction' i to też mnie przekonuje do tego, żeby raz jeszcze spróbować.
mysle ze by mi sie przydalo aby odswiezyc swoje informacje 😀
W takim razie polecam 🙂
Kojarzę panią Karolinę, gdyż często oglądałam ''Na językach'' oraz ''Top model''. Faktycznie słynie z ciętego języka, co nie zawsze jest pozytywnie odbierane. Mnie to akurat nie przeszkadza, bo lubię, jak ktoś nazywa rzeczy po imieniu.
Powyższą publikację już mam, ale jeszcze jej nie czytałam.
O tak, język autorka ma specyficzny i ja od razu nastawiałam się na to, że spotkam go i w książce, dlatego mi nie przeszkadzał, choć domyślam się, że nie każdy lubi taki pazur.
nooo jak taka wysoka ocena, to se odmówić nie mogę, kupię, i połknę zapewne w jeden wieczór 🙂 a co do ciętego języka – ojjjjj i ja ją tak kojarzę 🙂
Narobiłaś mi apetytu na tą książkę.
Ooo, wygląda to całkiem ciekawie, chętnie sama sięgnę po tę książkę! 🙂
Bardzo ładnie Klaudyna odniosłaś się do komentarza a propos Zwierza. Zwierz nie przepada za KP i wcale tego nie ukrywa, ale rzeczowo wyjaśnia dlaczego tak jest i ja to osobiście kupuję. Nie zmienia to faktu, że książka na pewno znajdzie swoje grono odbiorców i ktoś nie będący tak zaawansowany w temacie kina jak Zwierz znajdzie tam coś dla siebie, zainspiruje się i to jest w porządku.
Bo wiesz, ja bardzo Zwierza lubię i cenię i wkurzają mnie takie anonimowe zarzuty, w dodatku skierowane do osoby, która jest nieobecna i pewnie nawet tu nie trafi.
W każdym razie jest tak jak piszesz – książka ta znalazła i znajdzie swoich odbiorców, nawet jeśli ktoś z większą wiedzą i doświadczeniem stwierdzi, że to słaba i niewarta uwagi pozycja.
Zwierz to dla mnie autorytet – widać, że na czym, jak na czym – na kinie się zna. Przedstawia rzeczowe argumenty. Dawno nie czytałam tak miażdżącej, ale zarazem merytorycznej recenzji. Pani Korwin pewnie ujęłaby to "kupa" czy coś w ten deseń, ale na szczęście są wciąż ludzie, którzy jeśli coś kwestionują to umieją kulturalnie uzasadnić dlaczego.
Ja właśnie skończyłam czytać poprzednią książkę KP – Ćwiartka raz – i nabrałam ochoty na "Krótki film o miłości", bo pisanie o filmach wychodzi dziennikarce najlepiej. Swoją drogą to, że jest kojarzona głównie z Maglem towarzyskim to chyba nie przypadek – w Ćwiartce raz też najwięcej miejsca zajmują plotki i psioczenie na celebrytów.