O miłości i o zabijaniu – dwa spotkania z Kieślowskim
Zdumiewa mnie, że spośród wszystkich części Dekalogu akurat te dwa epizody zostały zrealizowane jako osobne, dłuższe filmy. Dwie najciekawsze historie, dwa filmy, które zrobiły na mnie największe wrażenie – w ten weekend mogłam je odkryć na nowo, nieco rozbudowane, nieco zmienione, wciąż równie znakomite. Kieślowski zaprosił mnie do swojego świata na kolejną wielką ucztę. I było wspaniale, wierzcie mi.
Tysiące myśli galopują w mojej głowie. Chciałabym napisać o wszystkich emocjach, jakie towarzyszyły mi podczas oglądania – gdy Szapołowska płakała nad rozlanym mlekiem, gdy Lubaszenko z rozpaczą podcinał sobie żyły, gdy Baka przemykał ulicami niczym wyrzutek na marginesie społeczeństwa, gdy Globisz naiwnie głosił, że mógłby zmienić rzeczywistość. Ładunek emocjonalny obu filmów jest niesamowity, przytłaczający wręcz, a obie historie przyciągają i wstrząsają, choć każda na swój sposób.
„To wszystko. Cała miłość” mówi bohaterka grana przez Grażynę Szapołowską, a ja płaczę, tak jak płacze jej nastoletni towarzysz. Bo choć chcę wierzyć, że to nieprawda, bo choć w moim świecie miłość jest czymś więcej, tyle jest autentyczności i dramatu w tej jednej scenie, że aż zapiera dech.
Płaczę też z Jackiem, fenomenalnie zagranym przez Mirosława Bakę, odkrywając tragizm jego położenia. Kieślowski sprytnie to sobie obmyślił – z ofiary robi szuję, z kata skrzywionego dzieciaka. Wina jest bezsprzeczna, ale rozum kłóci się z sercem, kiedy przychodzi do osądzenia tego, który bestialsko mordował. I z jednej strony oddycham z ulgą, że kara śmierci już dziś nie obowiązuje, a z drugiej wiem doskonale, co dzieje się wokół i wiele potworów bez zastanowienia posłałabym na stryczek.
Krótki film o zabijaniu przypomina senny koszmar – przytłacza, przydusza, przygniata. Mroczna atmosfera nadaje filmowi niesamowitego klimatu, a oszczędność w dialogu pokazuje siłę człowieka. Bo najmocniejszym punktem tej historii, obok scenariusza, pozostaje aktorstwo. Aktorstwo na naprawdę wysokim poziomie.
W Krótkim filmie o miłości aktorzy może mieli mniej wymagające zadanie, ale prezentują się na ekranie powalająco. On – skromny i uroczy – naturalnie, nieco naiwnie, bardzo prawdziwie, ona – egzaltowana i próżna – pięknie, cynicznie i – powtórzę się – bardzo prawdziwie. To niesamowite, ile prawdy może kryć się w krótkim epizodzie z życia dojrzałej, nieco zgorzkniałej kobiety i niewinnego dzieciaka. Lubaszenko z Szapołowską dają prawdziwy popis autentyczności, boleśnie uświadamiając prawdę o ludzkich relacjach i człowieczeństwie.
Nie jest łatwo pisać o klasykach. Kieślowskiemu poświęca się rozprawy naukowe, a jego Dekalog jest fenomenem na światową skalę. Mam problem z uporządkowaniem własnych myśli, nie mówiąc już o przelaniu ich na papier. Krótki film o miłości i Krótki film o zabijaniu wraz z całym Dekalogiem dołączyły do grona najlepszych filmów mojego życia. Takich, które zapamiętuje się na zawsze i które chce się odtwarzać wciąż na nowo, chłonąc tę niezwykłą atmosferę i raz po raz odkrywając kolejne symbole ukryte przez Kieślowskiego.
Polecam każdemu z Was, jeśli jeszcze nie znacie. To prawdziwa kinematograficzna uczta na najwyższym poziomie!
]]>
Aż wstyd przyznać, ale do niedawna nie znałam Kieślowskiego i jego twórczości. Po przeczytaniu twojej recenzji na temat Dekalogu, od razu wzięłam się za oglądanie i obejrzałam kilka części. Każda z nich jest wspaniała, ale moim ulubieńcem został Dekalog VI oraz jego dłuższa wersja. Zgadzam się z każdym twoim słowem, te filmy po prostu miażdżą! 😀
Och, bardzo się cieszę, że moja recenzja przekonała Cię do obejrzenia, to naprawdę dużo dla mnie znaczy 🙂
Muszę sobie odświeżyć jego filmy 🙂
Polecam 🙂
Po pierwsze, wstyd mi trochę, że dopiero teraz będę te filmy oglądać, a już jakiś czas temu chciałam. Po drugie, dzięki Twojemu wpisowi nabrałam na nie jeszcze większej ochoty:)
Super. W takim razie życzę samych fantastycznych wrażeń 🙂