[KSIĄŻKA] Calm, Michael Acton Smith
Dziś opowiem Wam o książce, na którą bardzo długo czekałam. I o aplikacji, która swego czasu zmieniła moje życie. Być może używam tutaj dużych słów, ale musicie mi wierzyć, że nawet w najmniejszym stopniu nie ocieram się przy tym o przesadę.
Wstępem do tego wpisu powinien być inny, ten opublikowany w kwietniu 2015 roku:
» calm.com – chillout i medytacja
…bo wyjaśnia on, dlaczego tak bardzo czekałam na pojawienie się polskiego wydania Calm: Calm the mind. Change the world i dlaczego było pewne, że choćbym miała przez tydzień jeść tynk, zainwestuję w tę książkę, niezależnie od tego, ile by kosztowała.
Kupiłam. Nacieszyłam nią oczy. Pracowałam z nią uważnie i znów jestem naładowana pozytywną energią, radosna i podekscytowana. Tak jak wtedy, kiedy odkryłam aplikację, bez której z pewnością nie byłoby tej publikacji.
Przedstawiając książkę Michaela Actona Smitha, zacznę od końca. Wielu z Was złapie się za głowę, ale ja byłam bardzo podekscytowana tym, jakie zadania wymyślił dla czytelników autor. Tym łagodnym i niezbyt inwazyjnym było odcięcie wstążki będącej zakładką do książki (noszę ją, jak widać na powyższym zdjęciu). Drugim… Stworzenie małej instalacji, czyli zagięcie wszystkich kartek książki tak, aby utworzyły napis „calm”. Sama się sobie dziwię, ale zrobiłam to, niesiona ciekawością. I być może zdjęcie nie do końca oddaje ten efekt, ale rzeczywiście, udało się Smithowi zaprojektować tę książkę tak, aby stała się ona tym, czym się stała…
Oczywiście teraz wróciła już do normalnego stanu, żebym – mimo drobnych zagięć – mogła wciąż rozkoszować się kontaktem z nią.
* * *
Publikacja została podzielona na osiem rozdziałów: natura, sen, podróże, relacje z innymi, praca, dzieci, kreatywność oraz jedzenie. Co ważne – nieistotna jest kolejność, w jakiej poznajemy tę książkę – możemy pomijać rozdziały lub strony, możemy cofać się i przeskakiwać do przodu – tylko od nas zależy, w jaki sposób będziemy z Calm korzystać. Wspaniale współgra to z ideą niehamowania sowich potrzeb, uczuć i umysłu.
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest oczywiście warstwa graficzna publikacji, która została opracowana naprawdę wybornie. Tutaj niemal każda strona jest jak małe dzieło sztuki, coś niesamowicie pięknego. Kolorowe napisy, ozdobne czcionki, przecudne fotografie – można się dzięki nim po prostu zatracić. Przynosi to jednak również drobne niedogodności. Można bowiem odnieść wrażenie, że treść książki została nieco przytłoczona przez jej formę. Myślę, że można było tutaj położyć odrobinę większy nacisk na warstwę tekstową, żeby móc nie tylko cieszyć oczy Calm, ale również wyciągnąć z tej książki jak najwięcej.
Choć tekstu nie znajdziemy w publikacji Smitha nadmiernie dużo, warto docenić jak bardzo jest ona wartościowa. Opowiadając o istocie snu, medytacji, węchu, odpowiedniego żywienia czy spędzania czasu na łonie natury, powołuje się na konkretne badania, przywołuje obrazowe przykłady. Nie ma tu pustej treści, jest treść naprawdę ciekawa. Dzięki temu, choć w pewnym stopniu jest to kolejna książka kreatywna, przede wszystkim niesie za sobą wartościowy przekaz, inspiruje, fascynuje i zachęca do działania. Zachęca do realnych zmian w życiu. Jedną z nich jest np. prowadzenie dziennika snów (prowadzę od paru miesięcy i rzeczywiście jest to jeden z najfajniejszych moich nawyków) czy dziennika pełnego pozytywów. Przykład poniżej:
Od dawna marzyłam o tym, aby oprócz pamiętnika, który prowadzę nieregularnie i głównie rezerwuję jego kartki dla wylewania swoich żali, prowadzić również dziennik wdzięczności, formą zbliżony do tego, co w swojej książce proponuje Michael Acton Smith.
Co ciekawe, dowiedziałam się z Calm, że pamiętnikarstwo nie tylko może wpłynąć na obniżenie stresu, zwiększenie poczucia własnej wartości i walkę z traumami, ale również – co potwierdzają badania – że „prowadzenie dziennika wzmacnia komórki układu odpornościowego”. Oficjalnie czuję się zainspirowana do pracy nad swoimi codziennymi zwierzeniami!
Oprócz wartościowej treści i pięknej grafiki, znajdziemy w Calm również różnorodne zadania – projektowanie własnego tatuażu czy wymarzonej wyspy, tworzenie list, kolorowanie mandali itd. Pierwszy raz od dawna miałam okazję rysować i choć jestem w tym całkowitym cieniasem, wypełnianie zadań kreatywnych z tej książki dostarczyło mi naprawdę mnóstwa radości.
Miałam sporo przerwy od medytacji i pracy z aplikacją calm.com, ale dzięki publikacji Michaela Actona Smitha nabrałam ogromnej ochoty na wprowadzenie pozytywnych zmian do swojej codzienności i wrócenie do tego, co gwarantowało mi spokojniejszy i zdrowszy byt. Cieszę się, że znalazłam dla siebie książkę tak realnie wpływającą na moje życie. Mam nadzieję, że jeśli kiedyś po nią sięgniecie, również do Was przemówi.
Moja ocena: 9/10
O ja, ale fajna. Taka książka i miejsce na motywujące zapiski. Strasznie lubię takie rozwiązania, w ogóle lubię sobie coś notować ciągle.
Ja mam podobnie – wiecznie coś zapisywać muszę 🙂
O kurcze, ale piękna ta książka! Oczu nie można od niej oderwać!
To prawda, jest naprawdę wspaniała.
Chyba pójdę jutro zerknąć czy mają 😀
Koniecznie 🙂
Zapowiada się genialnie!!! Szczególnie mnie zaintrygowało składanie kartek, chociaż nie wiem czy bym się odważyła naruszyć swoja złotą zasadę "Nie zaginaj kartek!" :))
Mnie chyba nerwica natręctw kazała sprawdzić efekt 😉 Na szczęście potem kartki naprostowałam i książka znów wygląda wspaniale.
podoba mi się ;D
podoba mi sie moglabym sie wyzyc
Zaciekawiłaś mnie tą książką, wygląda fantastycznie, muszę poszukać jej w księgarni.
Czuję się coraz bardziej zainspirowana Calmem i jak tylko skończą się moje studenckie zobowiązania, to sobie ją sprawię. Co do zaginania kartek, to wierzę na słowo i tego nie będę sprawdzała, bo nie cierpię niszczyć w taki sposób książek 😉 Ale kolorowanie mandali, czy projektowanie brzmią już o niebo lepiej 🙂