Najdziwniejsze sytuacje wynikające z bycia brzydulą
Jak się okazuje, opowieści z życia brzyduli nieustannie cieszą się sporą popularnością wśród czytelników Kreatywy. Dlatego też postanowiłam dla rozluźnienia opowiedzieć Wam o paru moich dziwacznych (i nieco zabawnych) wspomnieniach, będących konsekwencją tego, że wyglądam jak wyglądam…
* * *
Koleżanki nie wierzą, że gość, z którym się umawiasz, w ogóle Cię widział
Wspomnienie sprzed wielu lat – wciąż żywe – niegdyś wywołujące doła, dziś jedynie śmiech. Macie naście lat, siedzicie – przyznajmy się – przy piwie, plotkujecie o szkole, koleżankach i innych pierdołach dnia codziennego, wreszcie rzucasz uwagę, że tak się sprawy potoczyły, że chyba zostałaś dziewczyną jednego pana M. Reakcją przyjaciółek jest szybka wymiana spojrzeń i niepewne pytanie: „Eee, ale on cię już widział?”. Nie, kuźwa, przywdziewam burkę i tak krążę po mieście, szukając ślepych leszczy.
Dzięki dziewczyny, nigdy Wam tego nie zapomnę!
Ludzie nie wierzą, że Twoje dziecko jest Twoim dzieckiem
Obiektywnie rzecz ujmując, trafiło mi się wyjątkowo śliczne dziecię. Na tyle, że ludzie na ulicach każdego dnia zaczepiają, niektórzy proszą o zdjęcie (sorry, odmawiam), niektórzy wręcz krzyczą z zachwytu. Potem przychodzi chwila otrzeźwienia i dyskretne: „To pani? Yyy, to chyba raczej do tatusia podobna, prawda?”. A prawda i nieprawda, moi mili, bo na przykład wszystkie dzieciaki w mojej części rodziny mają takie oczy jak Zońka, nie mówiąc o tym, że moja bratanica w jej wieku była wręcz identyczna. Otoczeniu jednak absolutnie wszystko przesłania moja progenia (ja ją mam, dziecko nie = nic nas nie łączy), co tylko dobitnie uświadamia, że na żuchwie to ja się zaczynam i kończę, reszta jest niewidzialna.
Mam w otoczeniu takich, co to specjalnie przy każdej okazji do znudzenia klepią to samo: „Och, jaka ona śliczna, dosłownie jak tatuś”, ale przywykłam już, że jednym uchem muszę wpuścić, a drugim wypuścić. I cieszę się, że znam też ludzi, którzy nie są zaślepieni i obiektywnie stwierdzają: „To i to ma po Marcinie, z tym i tym cała Klaudyna”. Nie dla wszystkich, jak widać, jestem inkubatorem, któremu – tu cytat z „rodziny” – udało się zrobić ładne dziecko. Alleluja!
Ostatnio na wszelki wypadek jednak, jak już kogoś spotykam i widzę, że chce rzucić tę oklepaną uwagę, od razu uśmiecham się i wygłaszam słowa: „Na szczęście podobna do ojca”, czym temat zamykam i już o niebyciu matką własnego dziecka nie muszę słuchać.
Według innych nadajesz się na nianię
To stwierdzenie nierozerwalnie łączy się z punktem poprzednim. Dnia pewnego starsza pani na widok Zońki wydała okrzyk zachwytu i serię westchnień, po czym rzuciła do mnie pytanie: „A czyje to?”. Zaczęłam się wahać, czy może na rozwiązłą wyglądam i ktoś tu poddaje w wątpliwość ojcostwo, ale nie, wątpliwości te rozwiało pytanie: „Pani jest nianią, tak?”. Że jak? Na moje zdumione: „Skąd ten pomysł?”, skonsternowana persona w wieku podeszłym mruknęła: „No bo takie to się za nianie bierze” i oddaliła się krokiem spiesznym. Do dziś nie wyjaśniła się zagadka, kim są „takie” i czemu akurat nadają się na nianie, ale może to tak w związku z tym mitem, że faceci zaliczają opiekunki swoich dzieci i trzeba jak najmniej atrakcyjne zatrudniać? Kto wie…
* * *
Ta lista mogłaby mieć pewnie ze sto punktów, ale poprzestanę na trzech wspomnieniach, które ostatnio najczęściej pojawiają się w mojej głowie. Mam nadzieję, że nastroje Wam się dzięki temu poprawiły!
Przeczytaj również:
Kurde, te przykłady które przytaczasz są przykładami wyjątkowej gruboskórności, by nie powiedzieć chamstwa…
No są takie, są, ale mnie już po prostu bawią 🙂
Powiem Ci, że to taki trochę śmiech przez łzy. Rozumiem, że do hejtu już przywykłaś, ale to jest OKROPNE! Z resztą dziś jest dzień bez hejtu, więc z postem wpasowałaś się idealnie 😀 Ja bym starała się takim ludziom zasugerować, że są idiotami, że są pozbawieni taktu itd. Co oni sobie w ogóle wyobrażają – komentować głośno czyjąś urodę, no wtf. Ja raz miałam tak w H&M – kupowałam sobie stanik. Wtem słyszę: "Mamo, ta pani o siebie nie dba!" i odwracam się, żeby ujrzeć jak to małe dziecko z wytkniętym palcem w moją stronę zostaje tylko uciszone przez matkę, która zamiast wytłumaczyć małej smarkuli, że tak się nie mówi, to po prostu zbywa to milczeniem. Do dzisiaj nie wiem, czy chodziło temu dziecku o moją fryzurę, moje kolczyki w ustach, czy może o fakt, że noszę rozmiar L. Zagadka 😀
O, nawet nie wiedziałam, że dziś dzień bez hejtu, dzięki za uświadomienie 🙂
Ciekawe, co to dziecko z H&M miało na myśli. Może glany miałaś na sobie? Toż to symbol zapuszczenia totalny.
Z takimi koleżankami to bym już nigdy nie rozmawiała. A starsze panie nieraz mówią trzy po trzy, więc nie ma co się nimi przejmować. Niemniej jednak nie rozumiem ludzi, ich chamstwa i dziwnych komentarzy. Niech patrzą na siebie…
Zońka jest śliczna, po mamusi. Bo sorry, ale brzydula bym Cię nigdy nie nazwała!
Ha, dzięki 😉
Z koleżankami mam wiele gorszych wspomnień, to to raczej pikuś. A co do starszych pań i innych ludzi – nie pojmuję sytuacji, ja sobie nie wyobrażam obcych zaczepiać i to jeszcze w taki sposób.
Przykre i smutne. Ale też w pewien sposób… ciekawe. Bo ja na przykład nie pamiętam, żeby ktoś pozwalał sobie na głośne komentowanie mojego nosa. Tylko jeden taki był, dla którego ośmieszanie mnie było sposobem na odebranie mi kolegi, o którego był zazdrosny. Może więc to jakaś taka wasza "babska" właściwość, że się nawzajem nie oszczędzacie? I to, o zgrozo, nie tylko jako obcy sobie ludzie, ale też jako koleżanki.
Nie jest problemem, kto komentarze wygłasza, a wobec kogo są wygłaszane. Posiadanie defektów urody nie jest pożądane w naszym społeczeństwie, ale u mężczyzn jeszcze jakoś uchodzi. U kobiet to niemal zbrodnia i im już się tak łatwo nie darowuje. A akurat panowie też bywają okrutni wobec różnych "pasztetów" czy jak też niewybrednie często nazywa się niezbyt urodziwe kobiety. Powiedziałabym nawet, że są w tej krytyce bardziej bezpośredni od kobiet. Przypuszczam, że to jakaś pozostałość po dawnym społeczeństwie, w którym mężczyznę ceniło się za pozycję, ale kobieta to już tylko ładną buzią mogła znaleźć męża. Do dziś wielu dziwi się, że można pokochać kobietę, która nie jest piękna, podczas gdy pokochanie wcale nie tak przystojnego mężczyzny wydaje się normalne (no chyba że jest już ekstremalnie brzydki, wtedy ludzie zaczynają przypuszczać, że chodziło o pieniądze). Tłumaczy się to zwykle faktem, że mężczyźni są wzrokowcami i podobnymi pierdołami, jeśli tylko są w stanie jakoś uzasadnić te podwójne standardy.
Magdo, 100% racji, trafiłaś w punkt. Tylko kobietom stawia się wymagania w kwestii wyglądu i oczekuje, że będą piękne i reprezentatywne. Jeżeli nie są – spisuje się je na straty. Facet może sobie być nieatrakcyjny – ani mu kumple nic nie powiedzą, ani obce dziewczyny na ulicy. Ot, sprawiedliwość 😉
@Martin Zalewski Ja więcej nieprzyjemności z powodu trądziku i wydatnego nosa słyszałam od mężczyzn/"kolegów", a to co za plecami danej mniej-urodziwej dzieje to jest masakra w wykonaniu płci męskiej. Wydaje się, że w swoim towarzystwie mężczyźni są zobowiązani wyśmiać jakąś mniej-urodziwą, bo inaczej spadną w hierarchii… (tak wynika z mojej obserwacji).
Z ewolucyjnego punktu widzenia nieurodziwa-kobieta dla innych kobiet nie jest żadnym "zagrożeniem" więc nie ma żadnych podstawa do tego, by ją jeszcze mieszać z błotem (dla ewolucyjnej-zasady) więc ma związek jedynie z osobniczym parszywym-charakterem. W przypadku grupy mężczyzn mieszanie z błotem nieurodziwej miałoby uzasadnienie – hierarchia stada.
Ależ pięknie powiedziane! Muszę zapamiętać tę kwestię o parszywym charakterze 🙂
"Chyba zostałam dziewczyną"? 😀
Nie wiedziałem, że tak się da. Jest dla mnie nadzieja!
Czemu miałoby się nie dać? W pewnym wieku o chodzeniu z kimś się już nie mówi, ale u nastolatków bycie czyjąś dziewczyną/chłopakiem to normalka 😉
Bardziej chyba chodziło o zabawną formę zdania, że chyba zostałaś dziewczyną, jakbyś ją jeszcze nie była 😀 Taki drobiazg 🙂
Haha, ano, takie niepewne to moje stwierdzenie było 😉
Moja córka też jest podobna do taty i jego rodzina bardzo często mi to podkreśla 🙂 Też już przywykłam – ja jestem brunetką, córka blondynką. Ja mam piwne oczy- ona niebieskie. Ja mam proste włosy -ona loki. Generalnie gdybym ją zgubiła w sklepie i poszła po nią jako matka, myślę, że nikt by mi jej nie wydał 🙂 Za to najbardziej mnie denerwuje ta część rodziny partnera, która nigdy nie wierzyła, że to jego dziecko. I teraz potrafi powiedzieć: No jednak Twoje – bo podobne do naszej rodziny ;/ heh Ten wpis pokazuje tylko, że ludzie oceniają nas po okładce, a nie po tym co w środku… smutne i prawdziwe. Fajnie, że potrafisz się z tego śmiać – ja też tak robię. To zamyka drogę hejterom i jakoś tak czuję,że odniosłam swoje małe zwycięstwo kiedy widzę, że liczyli na to, że mnie zaboli, a ja się z tego śmieję 🙂
Wiesz, chociaż mają jakieś podstawy twierdzić, że podobna do męża, skoro tak bardzo się różnicie. W naszym przypadku mnóstwo cech jest wspólnych, ale nie, bez krzywego zgryzu Zofia absolutnie nie ma ze mną nic wspólnego 😉
A teksty, że to pewnie nie męża dziecko też przerabiałam, bo przez pierwsze dni mała raczej nikogo nie przypominała. Ale cóż, trzeba się uodpornić na głupotę i złośliwość.
Dokładnie! Wypiję za to kieliszek wina za Ciebie (bo pewnie nie możesz jako mama) i za siebie (bo ja już mogę ) 😀
Mogę, pewnie, że mogę 😀 Ale rzadko, bo często sama z Zońką jestem, a wtedy, nawet, gdy wiem, że będzie spała do rana, nie pozwalam sobie na alkohol 😉
Zatem, nasze zdrowie!
Sympatyczne miałaś przyjaciółki. 🙂 Ja z kolei sama siebie wpędzałam w błędne koło braku pewności siebie – kiedy zaczęłam się spotykać z chłopakiem, którego moje przyjaciółki nie znały, bałam się go im przedstawić, bo byłam pewna, że się ocknie i będzie wolał którąś z nich. Oczywiście nic takiego się nie stało.
A na studiach miałam przemianę jak w serialu Brzydula (dosłownie – ściągnęli mi aparat na zęby i zaczęłam nosić szkła kontaktowe) i nagle ogłupiała stwierdziłam, że faceci (w liczbie mnogiej) się mną interesują. Obecnie jestem w stałym związku i pokazałam kiedyś chłopakowi moje zdjęcia z liceum. Dyplomatycznie stwierdził, że "wyrobiłam się". 🙂
O, sytuację opisaną przez Ciebie w pierwszym akapicie znam z życia. Jednego takiego moje koleżanki poznały dopiero w dniu, w którym zakończyliśmy znajomość. Notabene dlatego, że jedna z nich się do niego przyssała, haha 😉
Przemiana rodem z 'Brzyduli' – fajnie!
Faktycznie pociśnięto Ci 🙂
Ale myśl pozytywnie jak dziecko zrobi ci gdzieś scenę w publicznym miejscu i ludzie zaczęliby ci dogadywać możesz powiedzieć "Jestem tylko nianią" 🙂
Moja mama miała gorzej zawsze jak byłam mała i byłyśmy w sklepie to było "Babcia ci kupi" itd. i to chyba nie zawsze było przez to, że ona staro wygląda bo mam 24 lata a w sklepie ostatnio jak chciałam piwo to powiedzieli, że mam 13. I tak jest zawsze albo chłopak pytający się "do które klasy gimnazjum chodzisz?". To jest dopiero straszne, bo mam normalne wymiary, a nie krasnoludka.
Dobry pomysł, muszę pamiętać o tym nianiowym wytłumaczeniu 😉
Ile masz wzrostu, że się tak czepiają? A może po prostu bardzo młodo wyglądasz, hm? 🙂
Och, rany, cierpię na to samo. To o tyle problematyczne, że na wycieczkach pracuję głównie z dziećmi. W lipcu miałam grupę 14-15 latków i jeden instruktor pomylił mnie z uczestnikiem obozu! Wina bez dowodu nie kupię, a już szczytem było poproszenie mnie o dowód przy kupowaniu bezalkoholowego (!!) Karmi. Ludzie notorycznie pytają mnie o wiek, a kiedyś jak chciałam wynająć mieszkanie, to pani mi powiedziała, że takim młodym osobom nie wynajmują i że trzeba być pełnoletnim pełnoletnim. A pełnoletnia jestem od dobrych paru lat. Wiele osób mówi, że powinnam się cieszyć, ale na ogół to po prostu męczące. Mam chyba twarz dziecka, cerę trądzikową, więc czasem wyskakują mi jakieś niespodzianki na twarzy i jeszcze na dodatek mam tylko 159 cm wzrostu. Sytuacji nie poprawia raczej fakt, że mój chłopak ma 195 cm i wyglądam przy nim jak krasnal. Myślę, że trudno o tym zapomnieć, ale trzeba chyba przywyknąć 🙂
Znam identyczną sytuację – niziutka dziewczyna po trzydziestce, której dałabym max 16 lat, jej facet mający prawie dwa metry i wieczne problemy z zakupem alkoholu 🙂 Cóż, takie uroki, może kiedyś będziecie się z tego bardzo cieszyć.
Moja dziewczyna też jest niziutka, ma bodajże 157 cm. Dopóki nie zaczęliśmy być razem, miała straszne kompleksy z tego powodu, ale rzadko jej ktoś dawał 13-14 lat, przynajmniej twarz ma na swój wiek. Ale mimo, że teraz ma 19 lat, to dalej się zdarzają dziwne sytuacje, jak np. przyjechała kiedyś do mnie, czekałem na nią na dworcu z moją mamą i niestety wyszła po drugiej stronie dworca, dopiero jakiś taksówkarz nas zapytał, czy nie szukamy czasem takiej małej dziewczynki 😀 Nie muszę mówić, że to chodziło o moją dziewczynę 😀 Choć z drugiej strony, jej znajomi często się dziwią, że jest taka niska, jak się dowiadują, jaki ma wzrost, bo kompletnie na niego nie wygląda. Ma zupełnie normalną sylwetkę, dzięki której wydaje się, że jest te 10 cm wyższa, i tak ją też zapamiętują.
Pawle, podejrzewam też, że Twoja luba potrafi się odpowiednio ubrać 🙂 Są ciuchy skracające, poszerzające albo optycznie wydłużające sylwetkę i dobrze, jak niewysokie osoby potrafią sobie z tym radzić. No i bardzo się cieszę, że teraz kompleksów już nie ma – na co jak na co, ale akurat na wzrost wpływu nie mamy i nie warto się nim dołować.
Chyba jednak nazywanie osoby mierzącej 157cm małą dziewczynką to przesada? W końcu jest sporo niskich kobiet. Nawiasem mówiąc pamiętam, jak pewien potencjalny mój współpracownik wyraził się o mnie per "dziewczynka w okularach" (a miałam wtedy pod 30-tkę) – nie muszę dodawać, że był już u mnie spalony? W pewnych sytuacjach jednak warto pomyśleć co się mówi, a nie chlapać jęzorem mało dyplomatyczne uwagi na prawo i lewo.
Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie mnie zdziwić, ale jednak czytam i oczom nie wierzę, jacy ludzie potrafią być beznadziejni… Skąd w nich w ogóle przekonanie, że mają prawo wygłaszać takie opinie?
Nasz naród zna się na wszystkim i może wszystko. Są ludzie, do których nie mieliby odwagi rzucać takich uwag i są ludzi, którym łatwiej jest przygadać. No to sobie pozwalają i pewnie ulgę w tym znajdują.
Przykro mi, że te wredne komentarze spotykają Cię również w dorosłym życiu. Nie ogarniam jak ludzie mogą tacy być. Po prostu nie mieści mi się w głowie, że ktoś może zarzucić takimi tekstami jak te przytoczone przez Ciebie. Ale trzymaj się i nie daj się, może jakieś cięte riposty nauczyłyby niektórych, że się nie wsadza nosa w nie swoje sprawy.
Najlepiej wychodzi mi ignorowanie. Odpowiadanie zazwyczaj kończy się awanturami, szkoda zdrowia.
Rzekłabym tylko tyle – IDIOTS. IDIOTS EVERYWHERE.
Haha 🙂
Może spróbuj być damskim Housem.
"- Czyje to dziecko?
– Nie wiem, ale musi być smaczne to zabrałam.
– Jak to smaczne?
– No z jej matki był świetny gulasz, więc ona również musi być dobra"
Hahaha, świetny pomysł 😀
Ludzie są okrutni 🙁
Tak bywa, grunt to się nie przejmować 🙂
Ludzie potrafią być niezwykle chamscy… Dobrze, że się z tego śmiejesz 🙂
Nic innego mi nie pozostało 😉
Przeczytałam z wielkim zdziwieniem, że można być tak niewychowanym. Nigdy nie zdarzyło mi się myśleć, że któraś kobieta jest brzydka (oprócz mnie samej w gorszych dniach, ale to mija i potem znowu siebie lubię). Zawsze staram się znaleźć dobre strony. Zdziwiła mnie również ta seria na blogu, bo choć "znam" Cię i podczytuję od lat, to ta mi umknęła, poza tym nie uważałam Cię za brzydką, jakkolwiek to teraz brzmi. 😀
Dzięki tej serii poznałam wielu wspaniałych ludzi borykających się z podobnymi problemami. To najlepsza nagroda za otwarcie się z tym tematem 🙂
Kursor mi miga, a ja nie wiem jak skomentować. Sorry, no Klaudyna ale ty nie jesteś brzydka. Normalna. Jak my wszystkie. Tzn. każda z nas ma wady. Ofkors. Jasne, że są kobiety tak urodziwe że sama się oglądam i zachwycam, no ale takie komentarze jak przytoczyłaś nie mieszczą się w mojej głowie, tym bardziej że są irracjonalne! I nie mówię tego od tak, poważnie! Ucałowania dla Zońki 🙂
Jak widać, do normalności mi daleko. Ale cóż zrobić, to już dawno temu przestał być mój problem 😉
Umknął mi ten tekst, nie wiem czemu. Aż mnie duma rozpiera, że się zaliczam do tych, co widzą podobieństwo do Ciebie (bo Zo strzela takie miny jak jej matka i uśmiecha się jak jej matka 🙂 ).
Ale wiesz, to trochę wyjaśnia naszą znajomość – widzisz, Ty brzydka, ja ruda i brzydka, no po prostu swój do swego, jak nic :p
Chciałabyś, głupolu 😉
Średnio śmieszne 🙁 Albo nie śmieszne wcale 🙁 Ludzie to są durni jednak! Na szczęście już po komentarzach pod tym wpisem widać, że nie wszyscy!
Oczywiście, nie wszyscy, na całe szczęście 🙂
Zaskoczyłaś mnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, jacy są ludzie (ściągnęłam niedawno różowe okulary), ale żeby aż tak? Prosto w oczy, no jak można? Nie wiadomo co gorsze – czy właśnie jak Ci to mówią wprost, czy obrabiają dupę za plecami.
Miałam ostatnio taką sytuację, że spotkałam znajomą mojego brata, z którą gadam od kilku miesięcy. No i okej, ostatnio stoimy w autobusie i przyszło coś o szkole. Na Rysunku i Malarstwie akurat pozowałam, więc koleżanka wspomniała, że malujemy mnie. Na co ona: "Oho to Ci współczuję, DUŻO TEGO MALOWANIA". Ja wiem, że nie jestem idealna, nie noszę rozmiaru 34, tylko 36/38, mam dosłownie z swoją nadwagę w dupie, ale lubię siebie, mimo wzrostu krasnoludka. Mogłabym się "wyrobić", pozbyć tych kilogramów, ale nie mogę ćwiczyć przez problemy ginekologiczne. I weź tu człowieku nie zwariuj i miej cierpliwość do takich, co oceniają, a wcale idealni nie są.
"To ci współczuję"?! Co za idiotka, naprawdę. To tylko dowodzi, że jak ludzie chcą się do czegoś doczepić, to sobie zawsze powód znajdą.
Niektórzy ludzie naprawdę maja problemy. Naoglądają się tej telewizji, gazet itp. z "idealnymi" ( tak samo wyglądającymi) kobietami i później mają skrzywiony obraz świata. Nie każdemu musi się dana osoba podobać, ale wygłaszać to na głos robiąc komuś przykrość jest szczytem chamstwa. ( Nie podobam Ci się? Przecież nie muszę, więc po co rzucasz kąśliwymi komentarzami?) To one mają problemy, nie my (niestety to my zawsze obrywamy).
Uważam, że nie ma kanonu piękna (brzydota ciała może wynikać choroby lub można oszpecić swoje ciało w wyniku wypadku, ale nie można być brzydkim). Wszyscy jesteśmy piękni, tylko musimy podkreślić to w sobie lubimy. Historia sztuki też nie ma stałego, jedynego, kanonu piękna. Dobrym przykładem zmian zachodzących w tym temacie jest np. Wenus z Willendorfu (w prehistorii – bogini miłości, czyli musiała być też piękna, dziś – osoba otyła), rubensowskie kobiety na obrazach, czy Mona Lisa bez brwi. Osobiście wolę osoby z charakterystyczną urodą od setek identycznych "idealnych" twarzy. Np. cenie urodę Barbry Streisand http://media.liveauctiongroup.net/i/13607/13826011_1.jpg?v=8CF4E8CB0B68970, zmarłej już Amy Winehouse http://2.bp.blogspot.com/-i9jAGcHAAz4/TisTluGGXyI/AAAAAAAAF3Y/YlBwt6Th11Y/s1600/Amy-Winehouse-hot.jpg i Renée Zellweger http://capsnscans.free.fr/cpg/albums/International/Renee%20Zellweger/Photoshoot/Lollipop%20Photoshoot%20-%202000/normal_zell086vc0.jpg (choć Ona chyba nie zaakceptowała swej twarzy lub uległa presji poddając się zabiegom).
Jeszcze chciałabym polecić 2 rzeczy:
1. blog 4 dziewczyn (wchodzą w skład grupy teatralnej Team Starkid), które prowadzą bloga skierowanego głównie do młodych kobiet mających problem z samoakceptacją przez wzrastające wymagania, które narzucają nam dzisiejsze czasy. Organizują też spotkania dla tych osób.(link do bloga) http://www.knowyourglowblog.com/blog/what-is-beauty .
2. Polecić film "Człowiek słoń" David'a Lynch'a – oparty na prawadziwej historii Joseph'a Carey'a Merrick'a cierpiącego z powodu zniekształceń ciała spowodowanych niewiadomą w jego czasach chorobą. Oczywiście jego brzydota wynika z choroby, ale w tym filmie ukazane są też dobrzy ludzie (doktor, damy z wyższych sfer), którzy nie oceniają po okładce i chcą pomóc głównemu bohaterowi, widzą w nim człowieka, a nie atrakcję cyrkową.
Bardzo Ci dziękuję! Za polecenie filmu i bloga i za bardzo mądrą, budującą wypowiedź.
Zgadzam się szczególnie co do tych charakterystycznych twarzy – również bardziej je cenię i lepiej zapamiętuję. Najgorzej jest z dzisiejszymi celebrytkami – mam wrażenie, że wszystkie te piękności stworzono na jednej taśmie produkcyjnej, niekiedy nawet nie da się ich rozróżnić. I to ma być współczesny kanon piękna? Dobre sobie.
Każdej z nas zdarzają, czy zdarzały się podobne sytuacje, a więc głowa do góry! 🙂 Czasami nawet rozmówca nie orientuje się od razu, że "ale ładna, wcale do Ciebie nie podobna" nie brzmi najlepiej, a więc można to często uznać za głupią wpadkę, zamiast przytyk 🙂
Chciałabym, żeby tak było, ale z reguły to [w moim przypadku] czysta złośliwość 😉
Ja słyszałam często, że wyglądam jak facet bo mam mikry biust. 2. ,,Nie byłabyś taka zła gdyby nie nos jak klamka" 3. Apropos nosa ,, Pobił Cię ktoś jak byłaś mała?" 4. Od koleżanek wielokrotnie ,, Na co Ci w ogóle ten stanik? I tak tam nic nie masz. 5. Ostatnim hitem była znajoma, która z nieukrywanym zdziwieniem odkryła że dziwnym trafem (no jak to możliwe w ogóle?) mam przystojnego faceta
Haha, no tak, bo przystojni to są zarezerwowani dla samych ideałów, coby płodzili swoje idealne dzieci ;)) Nie lubię uzależniania swojej wartości od faceta, ale bardzo mnie to cieszy, że chociaż w ten sposób możesz niektórym dać prztyczka w nos.
Hejka 🙂 trafiłam na twojego bloga błądząc gdzieś po internecie i bardzo dobrze że trafiłam 🙂 Widzę że jesteś na prawdę świetną osobą 🙂 i kilka moich przemyśleń na temat Twoich tekstów o bycia brzydulą: po pierwsze opinia osoby, kótra ocenia kogoś na podstawie wyglądu jest na prawdę mało istotna. Po drugie o wartości człowieka nie decyduje jego wygląd, a po trzecie ja nie uważam, że jesteś brzydka!! i nie mów tak o sobie, bo jeszcze ktoś uwierzy 🙂 każdy jednym się podoba a innym nie i to jest normalne tak jak jeden lubi jagody a inny pomarańcze 🙂 jak ktoś się nie podoba innym to ma przekichane bo takiej osobie się to wytyka, za to ci którzy są wg innych ładne muszą wytrzymywać zazdrość, obgadywanie, że niby wszystko osiągneła za ładne oczy albo co gorsza za d*pę. Pewnie, najlepiej być stadem klonów, którzy niczym się nie wyróżniają, żeby przypadkiem ktoś nie wytknął tego, że jest się innym ( za ładnym, za brzydkim z innym kolorem skóry, z piegami, z za dużymi albo z za małymi piersiami, za wysokim, za niskim, za grubym za chudym itp)
Ja o sobie tak nie mówię, to inni mi to wmawiają od lat 😉 Ale staram się nie przejmować, szkoda zdrowia i nerwów. Uważam zresztą tak samo jak Ty – ludzie nie powinni oceniać innych na podstawie wyglądu, a jeśli to robią, to naprawdę są beznadziejni.
To prawda, że każda inność jest piętnowana, nawet jeśli jest to wyróżniające się piękno. Po prostu ludziom musi wszystko przeszkadzać.
Nawet nie wiem jak się tu znalazłam, od jednego bloga do drugiego itd. Pierwszy mój raz tutaj 😉
Przeczytałam ten wpis i zaczęłam grzebać po blogu żeby zobaczyć jak wyglądasz bo mnie ciekawiło co ci ludzie chcą. I znalazłam kilka zdjęć no i niestety niczego mi to nie rozjaśniło bo przecież wyglądasz ładnie, a oczy to masz takie, że można się roztopić. Ludzie to są jacyś dziwni..
Zabiłabym śmiechem, bo co innego pozostaje? Na takie sytuacje najlepiej zareagować potężną dawką radości, to musi rozbroić 😀
Dziewczyno, Ty nie jesteś brzydka. Masz wadę zgryzu, po której wyleczeniu nikt by Ci brzydioty nie zarzucił.
No właśnie. Póki jej nie wyleczę, a pewnie nie wyleczę – dalej będą mi zarzucać 😉
Miałam podobną sytuację, jak ta pierwsza z gimnazjalną miłością. Niestety skończyła się źle, bo po sugestii koleżanek, że pewnie to zakład, albo jestem łatwą zdobyczą do kolekcji, zerwałam ze swoim pierwszym chłopakiem.
Ależ przykre 🙁
Niektórzy to coś chlapną i nawet nie zdają sobie sprawy z tego, co mówią. Ja swojego czasu (i w sumie to wciąż jestem) byłam dość pokaźnych rozmiarów. Nie jakieś niewiadomo co, ale po prostu miałam nadwagę, w pewnym momencie mojego życia już dość sporą. I często, gdy ktoś opowiadał mi o kimś grubym, to słyszałam teksty: "Ona/On jest normalnie grubszy niż ty!" albo "I wiesz, taka gruba, trochę większa od ciebie", itd. Wiem, że to dość nieświadome stwierdzenie ale bardzo mnie denerwowało i zawsze zwracałam na to uwagę. Teraz już nie słyszę tego typu porównań ;).
A Ty wcale brzydka nie jesteś. Wada zgryzu jak wada zgryzu, każdemu mogło się przytrafić. Masz piękne oczy, piegi i włosy, których niejedna dziewczyna na pewno Ci zazdrości! Dobrze, że już masz do tego dystans :).
Dziękuję 🙂
To jest właśnie najgorsze, że niektórzy często nieświadomie rzucają takie uwagi, nie zdając sobie nawet sprawy, jak idiotycznie to brzmi. Dobrze, że już tego nie słyszysz, duża ulga 🙂
No, niezła masakra. Jak czytam takie rzeczy to sobie tak rozmyślam, ile to razy człowiek powie coś bez zastanowienia zupełnie nieświadom w swej beztroskiej ignorancji, że właśnie zachował się nie na miejscu/jak kompletny dupek. Pewnie sama tak nie raz zrobiłam (parę razy nawet to sobie uświadomiłam, ale pewnie było tego więcej ;)) dlatego bardzo się cieszę, że trafiłam na Twój tekst. Mam nadzieję, że choć trochę zarysuje się on w mojej pamięci i kiedyś zapali mi się czerwona lampka i uchroni przed powiedzeniem komuś czegoś beznadziejnego 😉
Serdecznie pozdrawiam!
ooo, jeszcze mi się przypomniało jak kiedyś koleżanka mojej mamy i babci powiedziała do mnie (miałam ok 6-7 lat) żebym się nie przejmowała bo jak ktoś jest ładny kiedy jest mały to potem robi się brzydki a jak ktoś jest brzydki to potem wyładnieje 😀 tekst był rzucony bez żadnego kontekstu więc wniosek był prosty "nie martw się dziecko, że jesteś taka brzydka" 🙂 niby niemiłe ale wspominam to jako pocieszną anegdotkę bo starsza pani była szczera do bólu i zawsze waliła prawdę prosto w oczy, ale bez złośliwości 🙂
Masz dużo racji w tym, że czasem ktoś coś chlapnie zupełnie nieświadomie. Czasem walimy coś bez zastanowienia i nawet nie myślimy o tym, jakie przeżycia ma za sobą druga osoba, jaki poziom wrażliwości i jak duże [lub małe] poczucie własnej wartości posiada. To wszystko sprawia, że jedna osoba nie przejmie się jakimś tekścikiem, natomiast druga potraktuje go jak gwóźdź do własnej trumny. Dlatego po prostu musimy uważać na słowa – i to samo dotyczy uroczych starszych pań 😉
"No bo takie to się za nianie bierze" – może świat w czarnych barwach widzisz i pani miała na myśli "takie młode". U mnie zawsze w przypadku starszej córki pytają czy to moja siostra lub siostrzenica… Za to młodsza to wykapany tatuś – w niczym nie jest do mnie podobna. Kręcone włosy, niebieskie oczęta i elfie uszy 😉
Jesteś pełna pozytywnej energii
Masz niesamowite podejście do tego o czym piszesz
Jesteś bogata duchowo
Masz piękny uśmiech
tez mam progenię
też walczę z tym o czy piszesz każdego dnia
zbieram się na napisanie maila do Ciebie
Poruszyła mnie twoja historia
Pozdrawiam Cię serdecznie