Nieskończoność, Holly-Jane Rahlens
Nieskończoność, Holly-Jane Rahlens
Oryginał: Infinitissimo
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2013
Stron: 456
Gatunek: sci-fi
Ale ostateczne rozwiązanie mocno mnie zaskoczyło.
Ultrapozytywnie.
Jest rok 2264. Młody historyk, Finn Nordstrom, ma za zadanie przetłumaczyć pamiętnik nastoletniej Eliany, spisywany na początku XXI wieku. Fascynacja dawnymi czasami i problemami ludzi żyjących przed Mroczną Zimą, sprowadza na niego falę niespotykanych dotąd uczuć. Eliana wkrada się do jego wyobraźni i marzeń, a on niespodziewanie wkracza do jej świata. Tak zaczyna się niezwykła, skomplikowana gra, której reguł nie sposób racjonalnie wytłumaczyć…
Holly-Jane Rahlens wykreowała interesującą wizję świata przyszłości, co mogłoby stanowić mocny punkt Nieskończoności, jednakże niedopracowanie owej wizji sprawia, że tak naprawdę ani nie zadomawiamy się w 2264, ani w 2003 czy 2007 roku. Przyszłość jest tylko pretekstem do wysyłania bohatera w przeszłość, nie zostaje jednak należycie przedstawiona. Z tego też powodu mam wrażenie, że miłośnicy dystopii i motywu podróży w czasie niespecjalnie zachwycą się pomysłem Rahlens. Tak naprawdę najwięcej z całej tej lektury wydobędą dla siebie złaknione wiecznej wielkiej miłości nastolatki…
Wiele wątków przedstawionych przez H.J Rahlens nie zostaje w żaden sposób wyjaśnionych – co z jednej strony pozostawia pewne pole dla wyobraźni, z drugiej jednak sugeruje niedopracowanie całego pomysłu. Dialogi bywają toporne, a sama fabuła wydaje się mocno naiwna. Jedynie mocno przekonujące i ciekawie przedstawione rozwiązanie całej tej historii okazuje się bardzo dobre i bardzo ciekawe. Również bohaterowie zyskują sympatię i okazują się mocną stroną powieści. Jednak reszta… To zdecydowanie nie jest literatura dla mnie.
Moja ocena: 5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Pod hasłem’.
Ojej… szkoda, że tak słabo. Liczyłam na coś fajnego, szczególnie że znam już możliwości Egmontu, ale tym razem chyba jednak im nie wyszło. No nic, z książką i tak i tak się zapoznam, no bo przecież muszę, ale miałam nadzieję, że wypadnie lepiej ;]
Wiesz, czytałam kiedyś kilka recenzji i ludzie ją dobrze odebrali. Może po prostu mnie nie podpasowała 🙂
Byłam przekonana, że to niesamowita książka, którą muszę przeczytać. Ale skoro akcja jest tak kiepsko osadzona, dialogi toporne, a fabuła okazała się naiwna, nie wiem, czy jednak warto po nią sięgać. Przyznam jednak, że chciałabym się na własnej skórze przekonać, jakie wrażenie na mnie wywrze ta pozycja.
Pomysł na fabułę był niezły, ale na tym skończyło się całe moje zainteresowanie tą książką. Zdecydowanie pasuję.
Mogłam się podziewać, że będzie to naiwna i niedopracowana książka. Chociaż moje pierwsze skojarzenia wiązały się z serią "Ever" Alyson Noel (nawet taki sam motyw na okładce). Cóż, podziękuję.
Już ją mam w domu dzięki Świętom, ale kurczę, zaniepokoiłaś mnie. Spodziewałam się lepszej lektury po tylu pozytywnych recenzjach.
Mimo że Twoja recenzja nie jest zbyt entuzjastyczna, to nadal chcę "Nieskończoność" przeczytać – ta książka zbiera na ogół pozytywne opinie, a zarys fabuły wydaje się tak ciekawy, że chyba przymknę oko na naiwność akcji
Pozdrawiam 🙂
Zacytuję kawałek mojej recenzji, jeśli pozwolisz:)
Muszę przyznać , ze są minusy, które lekko mi przeszkadzały w odbiorze powieści. Pierwszym takim minusem jest skąpe podejście pisarki do tematu opisywania rzeczywistości XXIII wieku. Gdyby pokusiła się o obszerniejsze opisy detali, poczułabym się bardziej spełnionym czytelnikiem. Uważam , że skoro autorka wzięła się za wizję przyszłości, to powinna temu zagadnieniu poświęcić więcej miejsca i uwagi.
Po drugie przeszkadzał mi wiek Eliany. Uważam, ze trzynaście lat jest to zdecydowanie za mało, by chociażby pomyśleć o wiązaniu jej z dwudziestosześcioletnim facetem. I co z tego, że on umysł ma nastolatka, to nie zmienia faktu, ze w moim odczuciu taka miłość jest lekko naciągana i nieprzyzwoita.