KKD#23: Oglądanie telewizji to wstyd i hańba!
#24: Oglądanie telewizji to wstyd i hańba! Przyznać się, że się ogląda (albo – co gorsza – lubi) telewizję, to jak oznajmić światu, że się spożywa gluten, nie lubi filmików z kociętami albo nie zna smaku czipsów z jarmużu. Słowem – obciach. Bo prawdziwy yntelygent telewizją gardzi i z wyższością głosi, że on to „takimi bzdurami się nie zajmuje” i „tego głupiego pudła absolutnie w domu nie posiada”. Że jest na bieżąco z wydarzeniami z X-Factora i House of Cards to się nie liczy, bo nie z telewizora korzysta, a serwisów VOD albo nielegalnych stron z serialami. Też mi różnica. To ja już wolę ten mój wypasiony filmowo-sportowy abonament i oglądanie wszystkiego, co chcę na plazmie. Ależ powinnam się wstydzić! Nie zliczę, ile w sieci krąży grafik opowiadających o wyższości książki nad telewizją. Wielkie mi rzeczy. Chyba wszyscy jesteśmy świadomi, co bardziej pobudza wyobraźnię, wzbogaca słownictwo i generalnie lepiej na mózgownicę działa. Ale co z tego? Ludzie powinni wyrosnąć z dowartościowywania się kosztem innych i tworzenia jakichś wyimaginowanych kategorii, co jest lepsze, a co gorsze, co wskazane, a co zakazane. Bo w dzisiejszym świecie nie brak mądrych telewidzów i głupich czytelników.
Naprawdę mam gdzieś, jaki procent społeczeństwa czyta i co z wolnym czasem robią inni ludzie. Jeżeli mają swoje pasje i nie krytykują mnie za to, że kocham czytać, niech sobie robią swoje i się tym cieszą. Bo na tym ma polegać dobre życie – żebyśmy robili to, co sprawia nam radość i dostarcza satysfakcji, a nie to, co narzuca nam zadzierające nosa otoczenie. Oczywiście, trochę mi żal, że wielu ludzi, których znam, woli bez sensu śledzić kretynizmy w stylu Szkoły i Trudnych spraw, ale przecież nikomu na siłę książki do gardła nie wcisnę, bo się jeszcze biedny zadławi. Telewizję uznaje się za czyste zło. Że manipuluje, że ogłupia, że nie ma do zaoferowania nic wartościowego. Nikt nikomu nie każe oglądać wiadomości i bzdurnych paradokumentów. Wystarczy przerzucić się na TVP Kulturę, rzucić okiem na Discovery, pooglądać ciekawe materiały na Animal Planet. Wybór inteligentnych i ciekawych kanałów oferujących mnóstwo wartościowych treści jest ogromny. I to, czy telewizja będzie nas ogłupiać czy wzbogacać, jest wyłącznie kwestią doboru odpowiednich treści. Gdybym nie miała innych zajęć i zainteresowań, mogłabym godzinami oglądać programy kulinarne (i sportowe, ale to wiadoma rzecz). Każdego dnia niecierpliwie wypatruję nowego odcinka Jednego z dziesięciu. Ostatnio z upodobaniem oglądam programy wnętrzarskie, dzięki czemu zainspirowałam męża do działania według zasady zrób-to-sam. Oszczędzamy pieniądze, stosujemy niepowtarzalne rozwiązania i mamy dużo satysfakcji z tego, że stworzyliśmy coś sami. Gdybym chciała, codziennie mogłabym oglądać w telewizji po dziesięć dobrych i naprawdę cenionych filmów (Sundance, Paramount, Filmboxy i inne kanały stoją przede mną otworem). Każdego dnia znajduję ciekawe reportaże na Planete, History czy Discovery. Poszerzam wiedzę i horyzonty, poznaję interesujące historie i ciekawych ludzi, oglądam świetne filmy i programy kulturalne. Ale oczywiiiiiiście, telewizja to czyste zło i nie powinnam się z tym wychylać. To przecież skaza na wizerunku oczytanego, inteligentnego blogera, prawda? Śmieszą mnie ludzie, którzy wywyższają się poprzez fakt, że nie oglądają telewizji i którzy dowartościowują się brakiem telewizora. Nikt nie ma prawa zarzucać mi, że daję się ogłupiać i trwonię czas na gapienie się w bezwartościowe pudło. Na dobrą sprawę znajomy podróżnik może powiedzieć, że to czytający nic o życiu nie wiedzą i dają się ogłupiać literom, zamiast poznać prawdziwe życie i skosztować prawdziwego świata. Każdy ma swój punkt widzenia i warto przestać uważać swój własny za jedyny słuszny. Bo poza światem książek znajduje się jeszcze wiele, nie mniej wartościowych równoległych światów, które mają wiele do zaoferowania. I już kwestią dyskusyjną pozostaje, czy lepiej jest przeczytać Greya czy może jednak obejrzeć Teatr Telewizji. Dlatego właśnie, zanim następnym razem wygłosisz sąd, że jesteś lepszym człowiekiem, bo w przeciwieństwie do tępej masy nie gapisz się w telewizor, dobrze się zastanów, czy czasem samemu sobie nie wystawiasz łatki tępaka. Jakoś tak… ciekawsi wydają mi się ludzie otwarci i mający szerokie zainteresowania (również telewizyjne), a nie ci wszyscy kryptopsychopaci, którzy fiksują się na czymś, zupełnie zamykając na świat zewnętrzny i uważając się za elitę. Zasiądę dziś przed telewizorem. Tak, jak zrobiłam to wczoraj. Nie czuję się przez to gorsza, ale może powinnam? W końcu tak fajnie by było być… elytą. A jak tam u Was wygląda ta kwestia? Lubicie i oglądacie czy też gardzicie i krytykujecie? A może po prostu jesteście normalni i ze swojego ewentualnego braku telewizora nie robicie wielkiej sprawy? Zapraszam do dyskusji!
Lubię oglądać telewizję i jakoś mi nie przeszkadza to, że inni wolą ją bardziej od książek 🙂 Każdy ma swoje pasje – dla kogoś może to być właśnie TV ;D Chociaż jestem czasami przerażona ilością tych słynnych "paradokumentów" typu "Trudne sprawy" – mam nadzieję, że nikt ich nie bierze na serio, bo potrafią nieźle zakłamać rzeczywistość, zwłaszcza w kwestiach prawnych (jak widziałam kiedyś jeden odcinek to za głowę się chwyciłam – wszystko było odwrotnie niż w polskim prawie)… Czasami można znaleźć naprawdę interesujące programy, które wiele podpowiedzą 😀 Także z niecierpliwością wypatruję każdego nowego odcinka "1 z 10" 🙂
Niestety, znam osoby, które wierzą w to wszystko, co dzieje się w tych paradokumentach. Przeżywają, analizują, rozprawiają o tym ilekroć ich człowiek odwiedzi. Straszne!
Oczywiście, że oglądam i nie widzę w tym nic złego. Co oglądam ? Przede wszystkim sport ( siatkówka, skoki narciarskie, czasem tenis), teleturnieje typu 1 z 10 plus ulubione seriale i często jakieś filmy , kanały tematyczne itp. Obecnie czytam nawet książkę popularno- naukową o tej tematyce. Dziękuję bardzo za wpis dyskusyjny. Bardzo na niego czekałam.
U mnie też sport zajmuje bardzo ważną pozycję w codziennej ramówce, ale o tym akurat nie wspominałam – bo zaraz się ktoś czepi, że to przecież ta część TV, która wcale, a wcale nie rozwija 😉 No, a poza tym, to dość oczywiste, nie bez powodu jestem Futbolową.
Wiem, że jesteś fanką cyklu i wiem też, że telewizję oglądasz, dlatego trochę też myślałam o Tobie pisząc ten wpis. Miałam nadzieję, że się spodoba 🙂
Naprawdę ? Miło mi to czytać. Ta książka , którą czytam to przedpremierowy egzemplarz Telewizji Ponowoczesnej. Autor Marcin Sasankiewicz. Jest to rozprawa naukowa ( praca magisterska, z tego co pamiętam ). Autor pisze dużo o tej ciemniejszej stronie telewizji ( seriale paradokumentalne, programy śniadaniowe, ito. Nawet co nie co o serwisach informacyjnych jest.
Brzmi ciekawie 🙂
Tylko język piekielnie ciężki od razu widać, że to fachowa literatura.
No tak, masz rację, ostatnio od wszystkich słyszę "nie oglądam/nie mam TV", oglądam filmy w komputerze – a ja się pytam, jak Ty, co za różnica, poza tym, że skazują się owi ludzie na mniejszy ekran i gorszą jakość. Przecież ważne jest CO się ogląda w tej telewizji, a nie na jakim ekranie, i czy z kablówki, czy z VOD. Podobnie jak różnica między e-bookiem, a zwykłą książką – nieważne w jakim formacie, ale co się czyta. Więc skąd domniemanie, że jak ktoś ogląda TV, to tylko głupie programy w stylu Szkoła, czy Pamiętniki z wakacji? Nawiasem mówiąc, ci sami ludzie często są bardzo dobrze poinformowani o tym, co na Pudelku piszczy, kto wygrał Voice of Poland i co słychać w polityce, czym ja się kompletnie nie jaram… No i ja też maniakalnie oglądam Jednego z dziesięciu, choć poziom wiedzy uczestników czasem doprowadza mnie na krawędź załamania nerwowego (bo jak się niewiele wie, to człowiek się nie powinien pchać do teleturnieju wiedzowego)
Otóż to. To w sumie zabawne, że ktoś się chełpi brakiem kontaktu z telewizją, a i tak dobrze się w niej orientuje i ogląda, tyle że za pośrednictwem innych, jak sama wspominasz – gorszych – narzędzi.
Z tym 'Jednym z dziesięciu' to rzeczywiście bywa różnie. W poprzednim tygodniu do finału trafił pan, który udzielał tak komicznie mylnych odpowiedzi, że aż myślałam, że padnę. Bawełna włóknem pochodzenia zwierzęcego, handlarz kradzionym towarem – detalista itd. itd. Wiadomo, że tam na miejscu jest inaczej – dochodzi stres, presja czasu, skrępowanie przed kamerami, ale nawet to ma swoje granice 😉
Nie mam telewizji od roku. Oczywiście telewizor jest, oglądamy z dziećmi filmy, programy za pomocą internetu. Powodem głównym pozbycia się abonamentu telewizji satelitarnej było cięcie kosztów w domu. Drugi ważny powód to przesiadywanie chłopców- 13, 10, 5 lat- tylko przed telewizorem. Durne, głupie kreskówki, odmóżdżające filmy dla nastolatków wciągały chłopców nie do opisania. Nie ważne, co leciało, telewizor był stale włączony. Sama zbyt wiele oglądałam, muszę to szczerze przyznać. Teraz mam mniejszą dostępność różnego rodzaju programów, filmów. Ale w czas razem spędzony z dziećmi nie wkrada się kolejny domownik-telewizor.
To jest właśnie najgorsze – jak telewizor wciąga na cały dzień. Niektórzy nawet go nie oglądają, ale on sobie brzdąka w tle. We wszystkim trzeba zachować umiar, w rozrywkach tego typu również.
Jeżeli chodzi o cięcie kosztów, to też się nad tym zastanawialiśmy, ale akurat ze sportem i dobrym filmem kontakt mieć lubimy, więc abonament został.
U mnie ze względów życiowych konieczne było radykalne cięcie kosztów. Czasem żałuję, bo kulinarne kanały bardzo lubiłam i Fox Life 🙂
To brzdąkanie w tle bardzo mnie irytowało, teraz znajomi mówią, że cicho mam w domu. To też przeszkadza, kiedy jestem u kogoś, a telewizor nadaje.
Mnie też przeszkadza telewizor grający w tle. Zaprasza mnie ktoś, żeby porozmawiać, czy żeby się wydzierać nad odbiornikiem? 😉
Przyznaję, że oglądam telewizję. Staram się wybierać ciekawe programy, takie które mnie inspirują do pracy jako architekta wnętrz. Zarówno w tv jak i sieci można znaleźć masę pomysłów i ciekawych rozwiązań. Czasami oglądam coś mniej ambitnego, jednak staram się nie oglądać tv ciągiem bo wg mnie takie siedzenie przy telewizorze może ogłupiać. Myślę, że wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko z tego dobrze korzystać.
Otóż to – wystarczy zachować umiar i starać się wybierać to, co wartościowe. Ale nawet najniższych lotów rozrywka ma jakiś sens, nie można dać się zwariować 🙂
Sama telewizji jako takiej nie oglądam, bo telewizora aktualnie nie posiadam, ale nie szczycę się tym i nie uważam oglądających za gorszych. Chociaż do paradokumentów i polskich seriali obyczajowych mnie nie ciągnie, to czasem żałuję, że nie mam dostępu do Discovery czy TVP Kultura.
Mam wrażenie, że z tą telewizją problem jest taki sam jak z wieloma innymi sprawami – my, jako ludzie, mamy tendencję do uogólniania. TV to zło – wzorcowa generalizacja. Weźmy taki przykład: dwie osoby, jedna z nich w TV ogląda głównie reportaże, Teatr Telewizji itp, druga nie ogląda "telewizji", za to w sieci ogląda brazylijskie telenowele i programy typu "Trudne sprawy". Z tych dwóch osób gorsza jest ta która ma telewizor? Czy obie są równie złe? Czy ta, która ogląda seriale w internecie jest lepsza? Kompletna głupota z takim podejściem… Wszystko jest dla ludzi, od tego mamy własny rozum żeby myśleć i decydować za siebie. Owszem, moim zdaniem paradokumenty potrafią ogłupiać (co nie oznacza, że robią to w każdym przypadku!), ale o ile ktoś mi nie próbuje wmawiać, że to jest prawdziwa sztuka i ja, nie oglądając ich, się nie znam, to niech sobie ogląda co chce. To samo jest z czytaniem i wszystkim innym. Póki ktoś nie próbuje mi narzucać własnego zdania i wpychać swoich zainteresowań do gardła, niech czyta, ogląda i słucha czego tylko chce. Upraszczając – przecież zarówno w telewizji czy kinematografii, jak i w literaturze czy muzyce znajdziemy utwory lepsze i gorsze (co i tak jest zawsze oceną subiektywną), bardziej i mniej rozwijające. Dlaczego TV miałaby być w tej kwestii wyjątkowa, tj. gorsza?
Poza tym każdy od czasu do czasu potrzebuje odmóżdżającej rozrywki, robienie z siebie na siłę elity czy intelektualisty bez skazy jest bez sensu…
Nie przyszło mi do głowy, że ktoś mógłby oglądać paradokumenty w sieci. Zawsze wydawało mi się, że to ''leci'' i dlatego ludzie oglądają. Ciekawe, jak to jest?
Podejrzewam, że znajdą się takie osoby… Gdyby nie było popytu to chyba nie byłoby takich programów dostępnych np. na ipla.tv? (oglądam tam Top Chefa, a z tego co widziałam większość programów Polsatu można tam dorwać)
"(…) robienie z siebie na siłę elity czy intelektualisty bez skazy jest bez sensu…" – słusznie prawisz 🙂
Też mnie dziwi, że ludzie mogą toto oglądać online, ale cóż – skoro mają takie potrzeby…
Dobrze napisane, brawo.
Należę do tych osób, których telewizja nie fascynuje. Nie uznaję tego za jakieś wielkie halo, po prostu zniechęcają mnie powtórki programów i reklamy, które z 90 minutowego filmu potrafią zrobić 120 minutowy seans. Dlatego chętniej oglądam filmy i seriale online. Nie mam też cierpliwości do śledzenia programów telewizyjnych i z pewnością to też ma wpływ na moje znikome spędzanie czasu przed telewizorem, ponieważ jak już mnie zbierze na oglądanie, to trafiam w blok reklamowy albo programy soap docs. Ręce opadają. Za to podobnie jak Ty obowiązkowo oglądam Jeden z dziesięciu (gdybym miała dobrą pamięć, pewnie byłabym już mistrzem mistrzów) i Teleexpres, lubię też Dzień Dobry TVN, choć mało kiedy wytrzymam do końca programu. Uważam, że szufladkowanie ludzi według tego, jak spędzają wolny dzień, to totalna pomyłka i ignorancja. Niech świadczą o nas czyny, a nie to co czytamy i oglądamy.
Również chętnie zerkam na DD TVN – niezbyt często, bo nie mam czasu, ale jeśli włączę rano telewizor, to na pewno będzie to ten program. Z Teleexpresu wolę wersję 'extra' na TVP Info. Tam już nie ma polityki i dramatów – głównie pozytywne reportaże i ciekawostki 🙂
Trochę ostry ten wpis. Mnie tam nie rusza krytyka jak ktoś mi mówi, że poświęcam czas na "głupie" gry zamiast zrobić coś "pożytecznego", więc też nie przejmuj się jakimiś pseudointeligentami, którzy muszą dowartościować się głupimi docinkami. Natomiast co do telewizji, nie oglądam, ale nie dlatego, że uważam ją za ogłupiającą, bo jak słusznie zauważyłaś, są programy poszerzające wiedzę i wartościowe filmy. Po prostu w wolnym czasie wybieram albo książkę, albo grę, albo serial i jakoś tak dla telewizji już mi tych wolnych chwil nie starcza. Zresztą mam też problem z godziną emisji różnych programów czy filmów, dlatego wolę oglądać online wtedy kiedy mam czas i ochotę 🙂
Wiesz, serial to też w sumie produkcja telewizyjna – niezależnie od tego, gdzie jest oglądana. A są ludzie, którzy wywyższają się brakiem kontaktu z telewizją, a jednak kilka seriali śledzą online 😉 Takie trochę głupie gadanie z ich strony. Ale cóż, każdy musi się czymś dowartościować.
Jak czytałam Twój wpis jakoś tak naturalnie przypomniały mi się moje studia. Skończyłam dwa kierunki, część jednego uważała się chyba za elitę elit – tylko z racji przynależności do tego kierunku. Co to nie oni, czego to nie czytali albo nie widzieli… i tego to nie wypada, a tamto to w ogóle – jak można!? Jacy to puści ludzie byli! I tak samo jest z telewizją – z niej trzeba po prostu umieć korzystać, bo wszystko jest dla ludzi. Ja czasem korzystam i wcale się tego nie wstydzę. Po książkę tez od czasu do czasu sięgnę i wcale niczego mi nie ubywa, że wcześniej siedziałam przed szklanym ekranem 🙂
Właśnie w tym rzecz – to, że ktoś lubi TV, nie znaczy, że jest nieoczytanym durniem albo człowiekiem bez pasji. Wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko umieć z tego korzystać.
A zadufania, o którym wspominasz – nienawidzę.
Ja mam w tv programy które lubię i czasem znajduję czas na ich oglądanie. Jednak częściej czytam – np. w autobusie. Tam telewizji nie oglądam 🙂
Haha, a znam takich, co nawet w autobusie oglądają :))
Grzeszne okno na świat wdzięczy się w centralnym miejscu pokoju – stoi i patrzy; rubasznie pokaszlując lub figlarnie zachęcając, by odpalić i zerknąć, co oferuje mniej czy bardziej interesującego. Po prostu jest, od zawsze i zapewne na zawsze, bo czemu nie? Przecież to nie ujmuje inteligencji, empatii, pomysłowości, bo to samo można przecież powiedzieć o posiadaniu komputera. Czy się włączy dla relaksu, czy w celu obejrzenia czegoś wcześniej ustalonego, to wyłącznie indywidualna decyzja, która tak naprawdę nie interpretuje człowieka. Dla mnie telewizor nie jest tłem życia; nie lubię, gdy włącza się go w trakcie spotkań, rozmów, nie lubię, gdy obrazy przesuwają się dla samego przesuwania, by zapchać czas, nie lubię monotonnego skakania po programach w poszukiwaniu czegokolwiek – BYLE BYŁO, ale są programy czy filmy, które oglądam, na które czekam, więc wtedy zasiadam, choć t jest właśnie zaplanowane, bo czekam na coś konkretnego. Podsumowując: nie oglądam dużo, nawet bardzo mało (a jak biorę się za oglądanie to przeważnie są to konkretne ekranizacje, których nie ma w tv, lecz na komputerze), szklany w większości u mnie milczy, bo cenię te książkowe przestrzenie (i tutaj faktycznie zagłębiam się codziennie – dzień bez książki to dla mnie dzień stracony, bo to chyba jakiś rodzaj pięknej ucieczki od tego, co tu), ale absolutnie nie gardzę tymi, którzy oglądają, bo to nie czyni ich głupszymi czy złymi – od tego jest inna miara, to miara serca:) Łączę pozdrowienia i zapraszam do siebie: http://www.blacklady.blogujaca.pl Justyna:) Ps. Będę wpadała, bo fajnie tutaj!
Również bardzo tego nie lubię – tego obowiązkowego włączania odbiornika w tle. Ktoś zaprasza na herbatę albo chce, żebym odwiedziła go z dzieckiem, a i tak nie da się porozmawiać, bo w tle wyją jakieś głupoty. I na co to? Ja w takich sytuacjach lubię po cichutku włączyć w TV radio. Czarny obraz i tylko cicha muzyka w tle – przyjemnie 🙂
Dla mnie to jest coś w rodzaju braku szacunku do drugiej osoby, ewentualnie nieumiejętność rozmowy – ludzie teraz nie potrafią rozmawiać (nie wszyscy, ale naprawdę wielu) i to jest przerażające! Telewizja ma być pretekstem lub zagłuszaczem ciszy, tej niezręcznej. A wystarczy choć trochę skoncentrować się na drugim człowieku, zachęcić, wysłuchać;)
Muszę przyznać, że jestem jedną z tych osób, które nie mają telewizora 😉 Nie zauważyłam jednak u siebie symptomu chwalenia się tym, mam nadzieję, że inni też nie. Ba, do dzisiaj wydawało mi się nawet, że świadczy to o jakimś tam niedostatku! A tu proszę – jestem modna. Z drugiej strony muszę też uczciwie przyznać, że przyzwyczaiłam się do tego i telewizji mi nie brakuje. Czasem obejrzę coś kiedy jestem u rodziców albo u chłopaka i jest ok. To chyba mi wystarczy. Ale oglądam dużo, tak myślę. Po prostu w gorszych warunkach, bo na komputerze, więc raczej nie można mnie postawić wśród wrogów telewizji. Ja po prostu jej nie mam, co nie znaczy, że nie chciałabym mieć 😉
Wiesz, póki nie spoglądasz na ludzi z góry i z miną pokazującą odrazę nie rzucasz uwag: 'ugh, ja to telewizora nie mam, fuu', to wszystko jest w porządku 😀
O zgrozo posiadam w domu tv, ake dla równowagi mam też dwie pełne szafy książek i tak jak lubię zatopić się w lekturze, tak od czasu do czasu lubię poodmóżdżać się przed tv. Ale coś w tym jest, że sporo ludzi z nieukrywaną wyższością przyznaje się, że tv nie posiada.
Niestety, teraz taka moda na ten brak telewizora i dowartościowywanie się kosztem innych 😉
Wszystko jest kwestią wyboru. Zarówno to, co czytamy, jak i to, co oglądamy może mieć pozytywny, jak i negatywny wpływ na nasz mózg. Rożnica jest taka, że w książkach nie trzeba mieć umiaru, w oglądaniu tv powinno się. 🙂
P.S. Oglądamy te same typy programów 😉
O tak, to prawda. Chociaż – mnie pewnie lekarz zalecałby również z książkami umiar, biorąc pod uwagę, że widzę coraz gorzej 😉
No i cieszę się, że gusta mamy podobne.
Mam telewizor, ale nie oglądam go tak dużo, jakbym chciała (chyba, że liczy się brzęczenie tv w tle, gdy sprzątam, prasuję czy robię inne dziwne domowe rzeczy (do czego też podobno wstyd się przyznawać). Niestety nie posiadam żadnego telewizyjnego pakietu, więc nie znam większości programów, które wymieniłaś, jednak i w "normalnej" telewizji da się wyłowić ciekawe rzeczy. Jest taki kanał, chyba Fokus, na którym są przyjemne w odbiorze programy popularnonaukowe, oglądam też wszelkie programy kulinarne (łącznie z Piekielną kuchnią i innymi podobnymi). Mało tego, oglądam serial (!) Na dobre i na złe i powtórki Chirurgów, ale nie uważam, żeby to czyniło ze mnie gorszą osobę. W wolnych chwilach czytam i to zawsze wygrywa z TV, ale raczej dlatego, że mam gigantyczne zaległości, które muszę ogarnąć przed powrotem do pracy 🙂 Jest dokładnie tak jak napisałaś, to od nas zależy czy telewizja odmóżdży, czy wzbogaci – w końcu mamy wolny wybór.
Nie uważam też, żeby puszczanie dziecku bajek było czystym złem. Dzięki bajkom moja córka nieźle radzi sobie z angielskim, potrafi liczyć i zna kolory, o ciekawych słowach nawet nie wspomnę 🙂
Także wniosek jest jeden, nie demonizujmy. Zarówno Grey (którego nawet lubię) jak i telewizja mogą przynieść negatywne skutki, jednak po to mamy rozum, by umiejęstnie sobie wszystko dawkować.
Pozdrawiam!
PS. Dlaczego nie masz Disqusa? 🙂
Nie mam Disqusa, bo nie podoba mi się sposób, w jaki importuje stare komentarze. Tak, jakby nie zauważał funkcji 'odpowiedz' i zamiast drzewek i normalnych dyskusji, wszystkie wypowiedzi pojawiają się ciągiem i nie wiadomo, co jest do czego 😉 To jedyna jego wada. Wielką zaletą jest możliwość obserwowania odpowiedzi, ale i blogger ma tę funkcję, więc jak ktoś chce wiedzieć, czy mu odpowiedziałam, zawsze może kliknąć 'powiadamiaj mnie' 🙂
A co do tematu – również uważam, że bajki to nic złego. Niektóre są naprawdę ciekawe, uczą piosenek, języków, rymowanek. Jak w każdym innym temacie – i tutaj potrzebne są umiar w parze z rozsądkiem 🙂
Zgadzam się, ale… 😉 Sama mam telewizor, oglądam na nim głównie programy informacyjne (a w sumie ogląda je mój mąż) i sport. Poza tym nie wzbudza on mojego dużego zainteresowania, czasem włączę sitcomy na Comedy Central. Nie uważam, żeby oglądanie telewizji było złe, a te programy o których piszesz, to już wręcz rozwój intelektualny jest 🙂 Tylko że ja właściwie nie znam osoby, która je ogląda. Serio. Wszystkie znane mi osoby, które lubią spędzać czas przed telewizorem lubują się w słabych serialach, dziwnych programach i tym co akurat leci. I to nadal jest okej, pod warunkiem, że taka osoba potem nie pyta, jak to się dzieje, że tyle mi się udaje w ciągu doby zrobić, tyle książek czytać, tyle filmów obejrzeć, takie bogate życie towarzyskie prowadzić i jeszcze bloga pisać. I pojawia się konkluzja, że to zapewne kosztem syna i męża 😉 A wtedy ja odpowiadam: "nie oglądam telewizji" 😉 Bo telewizja to jednak straszny zjadacz czasu jest. Ale podobnie internet, który wielu osobom zastępuje telewizję, traktowaną jako oderwanie i odstresowanie 🙂
No widzisz, ja to chyba z domu wyniosłam – u nas ciągle jakieś ciekawostki, programy przyrodnicze, materiały poświęcone historii i technice leciały. Oprócz tego sport, oczywiście + teleturnieje. Żadnych bzdur, seriali, paradokumentów. Jedynie z rzadka kabarety, ale wtedy od razu opuszczałam rodzinne posiedzenie, bo kabaretów nie znoszę 😉 Mąż lubi Comedy Central i zdarza się, że oglądamy razem, ale sama w pierwszej kolejności i tak przerzucę na kanał kulinarny. Mogłabym programy o gotowaniu oglądać od rana do nocy.
Pytania, o których wspominasz, doskonale znam. Też zawsze mówię ludziom, żeby zobaczyli, ile marnują czasu na net i głupoty w TV, może wtedy pojmą, jak można mieć 'tyle czasu na wszystko' 😉
Ja jestem z siebie dumna, że ostatnio nie oglądam praktycznie telewizji, ale to głównie dlatego, że wcześniej jak przychodziłam z pracy albo po całym dniu ze szkoły, to potrzebowałam czegoś odmóżdżającego. I tym sposobem leciały Trudne sprawy, rozmowy w toku itp. Jak ja sobie w pewnym momencie uświadomiłam ile czasu to byle co mi zabiera to stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić. Zaczęłam czytać blogi, czasopisma, ale coś lekkiego. Owszem, czasem lubię sobie obejrzeć Comedy Central, ale to chociaż ma wpływ na mój humor 🙂 Jestem jak najbardziej za czytaniem książek, ale jeśli ktoś z rozwagą wybiera to co jest w telewizji i nie czuje, że traci swój czas, to czemu nie 🙂 wszystko jest dla ludzi podobno 😉
Pozdrawiam 🙂
Nie mam w domu telewizora. Kiedyś miałam nawet dwa ale żaden nie był podłączony. Po prostu nie czuję potrzeby włączania tego pudła a gdy chcę coś obejrzeć korzystam z sieci. Nie czuję się przez to ani gorsza ani lepsza, po prostu telewizja nigdy nie była za bardzo obecna w moim życiu i się z nią nie zakumplowałam. Nie uważam jednak, by jej oglądanie było w jakikolwiek sposób gorsze od siedzenia w sieci czy oglądania seriali na zagranicznych serwisach, każdy wybiera jak mu wygodnie, nic mi do tego 🙂
Ja również nie rozumiem tej całkowitej negacji telewizji, mamy teraz na rynku szeroki wybór telewizji która oferuje takie programy jakie chcemy oglądać. Ja mam https://toya.net.pl/ i wybrałam sobie takie kanały które lubię czyli kulinaria, muzykę i seriale. Nie lubię takiego popadania z jednej skrajności w skrajność. Wiadomo że siedzenie całymi godzinami przed ekranem nie jest zdrowe, ale czasem fajnie jest się rozerwać przez szklanym ekranem.
Owszem oglądam 🙂 Zwłaszcza kulinarne