Choć wróżono książkom kreatywnym, że moda na nie zniknie tak szybko, jak się pojawiła, na rynku wciąż pojawiają się nowe pozycje z tego gatunku. To zaskakujące, ale miałam do czynienia już z kilkoma takimi książkami i żadna nie jest identyczna z drugą, każda ma do zaoferowania coś innego, każda czymś zaskakuje. Po prostu zacznij, na przykład, wyróżnia się tym, że przewiduje zadania nie tylko z zakresu rysowania czy wycinania, ale także pisania dłuższych tekstów. A to już jest propozycja dla mnie doskonała!
Po prostu zacznij, Lee Crutchley
„Czy zdarza się, że zamiast uczyć się do ważnego egzaminu, przeglądasz fejsa? Odkładasz nieprzyjemne obowiązki na ostatnią chwilę, a potem natłok zadań przygniata Cię tak bardzo, że… musisz się zdrzemnąć? Ile razy w tygodniu obiecujesz sobie: zacznę od jutra? Ćwiczenia dla każdego, kto potrzebuje motywującego kopniaka!” – tak książkę tę zapowiada wydawca, dodając również, że naszym największym problemem jest postawienie pierwszego kroku, dlatego też Lee Crutchley pokazuje, jak ów pierwszy krok postawić, a jego książka ma robić za motywującego kumpla, który będzie nas napędzał do działania. Jednak moim zdaniem to nie do końca tak działa.
W objaśnieniu dostępnym w książce, Lee Crutchley opowiada o tym, że jesteśmy przyzwyczajeni do bierności wynikającej ze strachu przed rezultatami naszych działań. Przygotowane przez niego zadania, które powinno się wykonywać bezwiednie, mają nauczyć nas podejmowania zdecydowanych działań, bez zbędnego analizowania ich i wiecznego odkładania w czasie. Trochę mnie ta idea nie przekonuje – jeżeli mam coś do zrobienia, to z pewnością możliwość pobazgrania sobie albo powycinania nagłówków z gazet nie zmotywuje mnie do działania. Wręcz przeciwnie – książka będzie stanowiła dobry pretekst do dalszej bierności. Ostatecznie to nią się zajmę, a nie robotą, prawda?
Myślę więc, że problemem tej książki są jej główne założenia, które – w moim odczuciu – nie do końca mają sens.
Za to jeżeli chodzi o samą zawartość
Po prostu zacznij, uważam, że jest to pozycja, po którą zdecydowanie warto sięgnąć.
W książce znajdziemy kilkadziesiąt ćwiczeń. Niektóre z nich wymagają rysowania, inne pisania, jeszcze inne łączenia punktów czy wycinania. Są też zadania zmuszające nas do wyjścia z domu, co okazuje się miłym zaskoczeniem, bo rzadko książki tego typu koncentrują się na czymś więcej, niż tylko na pracy z nimi.
Moimi ulubionymi zadaniami z
Po prostu zacznij były te związane z pisaniem, bo – jak pokazują poniższe zdjęcia – rysunkowe obnażyły moje słabości. Ale też nie przejmuję się tym za bardzo, bo i tak wykonywanie tych zadań dostarczyło mi mnóstwa frajdy, a w tym wszystkim przecież chodzi o dobrą zabawę i pozbycie się zbędnych blokad:
Co dała mi książka Po prostu zacznij?
Uważam, że – nawet jeśli nie spełnia ona swoich głównych zamierzeń – książka ta niesamowicie pobudza kreatywność i wyobraźnię, odpręża i pozwala oderwać myśli od problemów dnia codziennego. Kryje się w niej sporo humoru i potężna dawka inspiracji. Spędziłam z nią kilka tygodni i były to naprawdę twórcze i ciekawie spędzone tygodnie, podczas których wiele razy robiłam rzeczy, których normalnie nie robię – bo czy codziennie układamy wiersze z nagłówków wyciętych z gazet albo analizujemy, na co wydalibyśmy niewyobrażalnie duże pieniądze?
Po prostu zacznij to niezwykle inspirująca pozycja, dlatego też pilnie ją studiowałam i testowałam, które rozwiązania się u mnie sprawdzają, a które nie. Okazuje się, że przy bezwiednym bazgraniu za dużo myślę i analizuję, więc na pewno nie będę tego powtarzać. Za to zadania pisarskie, choćby to polegające na stworzeniu historyjki w oparciu o przypadkowe pierwsze i ostatnie zdanie – rewelacja! Co prawda jego efekt pokazuje, że ewidentnie nie jestem zbyt normalna, ale będę z tego ćwiczenia korzystać regularnie, bo dawno nic nie podkręciło mojej wyobraźni tak, jak właśnie ono:
Miło było także na moment przenieść się wyobraźnią do czasów dzieciństwa i przypomnieć sobie, jak wyglądać miał mój wymarzony dom. Gdybym przyjęła dzisiejszą perspektywę, z pewnością zaprezentowałabym stodołę przerobioną na nowoczesny dom, ulokowaną w sąsiedztwie moich rodziców. Ponieważ jednak jako dziecko nie mogłam takiej wizji mieć, przypomniałam sobie, że zawsze chciałam mieć dom w
Bullerbyn i przez okno wysyłać listy do przyjaciółki mieszkającej obok (co zresztą zainspirowało mnie do przesyłania korespondencji na nitce do sąsiadki piętro niżej, która po dziś dzień pozostaje mi bliska):
Jedno z ćwiczeń w
Po prostu zacznij ujęło mnie szczególnie. Odkąd wykonałam je przy wykorzystaniu przestrzeni w książce, wykonuję je na co dzień używając do tego celu pustych kartek. Temat nie jest mi obcy, bo pisałam o nim przy okazji recenzji książki
Mapologia i korzystam z niego na co dzień, ucząc się języków, ale dopiero teraz odkryłam, że tworzenie map myśli w doskonały sposób odzwierciedla to, co siedzi w naszych głowach i może bardzo pomóc w codziennej pracy nad sobą:
Tak jak zalecał Lee Crutchley, każde z zadań wykonywałam bez zastanowienia, po prostu spontanicznie działając zgodnie z tym, co w danej sekundzie czułam. Powyższa mapa uświadomiła mi, że ważnym elementem mojej codzienności jest tęsknota – uczucie, które tłumię gdzieś w sobie, a które ujawniło się dopiero tutaj. Na co dzień nie myślę o tym, że chciałabym zobaczyć przyjaciółki, które wybyły do Wielkiej Brytanii, czy ciocię i wujka mieszkających w Stanach. Tymczasem kiedy bez zastanowienia kreślę siatkę skojarzeń – okazuje się, że to właśnie do nich wszystko się sprowadza. No i, oczywiście, do marzeń, które wciąż we mnie siedzą oraz do miłości. I, wierzcie mi, niezależnie od jakiego słowa zacznę tworzenie mapy myśli, moje serce zawsze pokieruje mnie do tych kilku najbardziej istotnych dla mnie kwestii.
Ostatnią propozycją autora jest stworzenie listy rzeczy, jakich chcemy dokonać nim „kopniemy w kalendarz”. Na potrzeby książki nie tworzyłam nowej listy tego typu, ale jeśli to zagadnienie Was interesuje, zachęcam do lektury wpisu:
lista rzeczy do zrobienia przed śmiercią.
Miło było móc pracować z
Po prostu zacznij. Myślę, że dzięki książce tej bardzo dobrze zaczęłam ten rok i cieszę się, że trafiła do mnie w momencie, w którym jej potrzebowałam. Polecam Wam sięgnięcie po nią, bo naprawdę potrafi rozruszać, rozbawić i zainspirować.
Przeczytaj również:
Książka wygląda na fantastyczną i na pewno pobudza kreatywność 🙂 Autor mówi również, żeby wziąć kąpiel, a temu nigdy nie odmawiam! 😉 Na pewno się pokuszę, znasz inne książki tego typu?
Jasne, na początku wpisu masz pogrubione "książki kreatywne". Tam kryją się recenzje innych publikacji tego typu 🙂
PS. Kąpieli też nigdy nie odmówię 😉
Książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie! Polecam!
Super! Wspaniale, że nie jestem sama 🙂
Ja nie przepadam za takimi książkami, mam wrażenie że nadają się dla osób, które nie mają co zrobić ze swoim czasem. Niby pobudzają kreatywność, ale jest to dla mnie trochę wymuszone pobudzanie. Za to bardzo lubię kolorowanki dla dorosłych :D.
oneofthebillion.blogspot.com
I nie uważasz, że kolorowanki są stworzone dla osób, które nie mają co zrobić ze swoim czasem? 🙂 Przecież wymagają większego nakładu czasu i jeszcze dają człowiekowi znacznie mniej 😉
inspirujące fotki ;0
Dobrze wiedzieć, dzięki 🙂
Zgadzam się z tym, że założenie książki kłóci się z tym, jakie zadania w niej przewidziano. Myślę, iż jest ona dobrym sposobem na zwalczenie nudy, ale na pewno nie motywacyjnym kopniakiem. Nie przemawia do mnie, poza tymi ćwiczeniami pisarskimi, bo ich jestem ciekawa.
czytelnicze-recenzje.blogspot.com/
Nie do końca tak jest – zwalczać nudę może byle co, tutaj książka niesie ze sobą jakąś wartość i to jest bardzo cenne 🙂
Zakup tony książek i wyjazd do Japonii mi się bardzo podoba 😉
Marzenia są po to, aby je spełniać, a każdy jeden nawet malutki krok nas przybliża do ich realizacji 🙂
Otóż to 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś się spełnią.
Wydaje się całkiem fajna 😉
Po tytule twojego wpisu spodziewałem się książki na temat rozpoczęcia ćwiczeń fizycznych. Jak bardzo się cieszę, że to nieprawda! Muszę się z tobą zgodzić. Nie jestem pewny, czy "Po prostu zacznij" pomogłoby mi ruszyć się z miejsca i zająć się tym, czym powinienem. Pochwalić muszę za to kreatywne podejście — dzięki nie mu książka nie zanudza. Patrząc na te wszystkie zdjęcia, muszę to powiedzieć: masz bardzo ładny charakter pisma!
Klaudyno,
czytajac Twój wstęp, zaczęłam się obawiać, że ksiażka Crutchley'a stała się źródłem Twojego rozczarowania, ale szczęścliwie moje przypuszczenia rozwiał drobiazgowy i niezwykle pomocny opis Twoich początków, wskazywanych przez autora. Często, będąc w księgarniach przeglądałam podobne wydawnictwa i muszę przyznać, że podchodziłam do nich sceptycznie, ponieważ byłam przekonana, że bazują na prostym schemacie, sprowadzającym się do wykonywania prostych poleceń, ale o dziwo – nie. Przesłanie autora ma w zasadzie wartość, ale raczej jako wskazówka, a nie wydaje mi się, żeby któreś z ćwiczeń skłoniło mnie do przezwyciężenia bariery paraliżujacego mnie strachu. Raczej silniejszym bodźcem jest po prostu presja czasu i poczucie odpowiedzialności, natomiast jako instrument poznania samego siebie, czy właśnie wyzwolenia kreatywności – "Po prostu zacznij" wydaje się być znakomite.
Najbardziej ciekawi mnie właśnie jej aspekt introspekcyjny, ponieważ takiego dopatruję się w Twoich mapach myśli i… makabrycznych historiach! Nieszczęsny Adam 😀 😀 😀
A Twoja lista rzeczy zrealizowanych bez baczenia na koszty – poruszajaca aż do rdzenia jestestwa. Klaudyno – jest niewyobrażalnie Piękna, jako dowód Twojej miłości do Bliskich, wrażliwości, ale umieściłaś w nim punkt, który ocienił mi myśli smutną refleksją… Mam nadzieję, że na tę jedną rzecz nie wystarczy Ci puli środków – chyba, że miałoby Cię to uszczęśliwić <3
A z bazgroleniem – mam zupełnie tak samo. Raczej prowadząc meandry kresek wpadam w wir bojaźni, niż się uwalniam. 😉
Dziękuję za mądry wpis i zwrócenie mojej uwagi w kierunku książek wzgardzanych <3
O, tego właśnie było mi trzeba 🙂
Ale super! Bardzo mi się ta książka spodobała! Zwykle do takich rzeczy nastawiona jestem sceptycznie, a tu zaskoczenie. Tylko nie wiem, czy mnie cokolwiek jest w stanie zmotywować. Próbuję pisać magisterkę i zawsze kiedy do niej siadam, nagle cały świat staje się baaardzo interesujący 😛 Pozdrawiam! Marta
Na tę chwilę nie czuje potrzeby wgryzienia sie w te książkę.
p.s. masz bardzo ładne pismo!
Fajne to, można zrobić wielki krok na przód, praca nad sobą to podstawa, ale rzutująca na wszystko inne 🙂