Prowincja pełna smaków, Katarzyna Enerlich
Prowincja pełna smaków, Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Rok wydania:
Stron: 256
Gatunek: obyczajowa
Prowincja pełna smaków to powieść lekka i barwna, przepełniona smakami i aromatami, oddająca hołd tytułowej prowincji, Mazurom i ludziom. Gdzieś w tło zręcznie wplecione zostają przepisy kulinarne, regionalne opowieści, historyczne nawiązania i anegdoty ze świata rzeczywistych ludzi i rzeczywistych miejsc. To wszystko sprawia, że powieść Enerlich jest jednocześnie piękna i głęboka, lekka i przyjemna, a przede wszystkim wyjątkowo ciepła i autentyczna. Od pierwszych stron miałam ochotę przymknąć oczy, wychylić twarz do słońca i przenieść się tam, do świata Ludmiły, gdzie gotuje się pyszny rosół, uśmiecha do sąsiadów, zgłębia rodzinne sekrety i oddycha świeżutkim powietrzem…
Być może to wpływ odradzającej się wiosny, być może specyficzne nastroje, w jakie ostatnio popadam, ale wyjątkowo dobrze przyjęłam ogromną dawkę sielskości, jaką w Prowincji zaserwowała Katarzyna Enerlich. Mamy tu do czynienia z pięknymi miejscami i wspaniałymi ludźmi, mnóstwem dobra i ciepła, zalewem smakowitości i uroku. Problemy gładko się rozwiązują, ludzie prędko godzą i nawet dramaty błyskawicznie obracają się w pozytywy. To może trochę przeszkadzać, bo w książce dzieje się wiele, ale też każda sytuacja dosyć szybko zostaje rozwinięta i zakończona. Ogrom wątków z Prowincji zasługuje na obszerniejsze i dokładniejsze przedstawienie. Być może straciłaby na tym dynamika utworu, ale za to czytelnik na dłużej mógłby zatopić się w tym świecie. A tak, jest prosto i lekko, a powieść pochłania się w jeden poranek…
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję sklepowi internetowemu merlin.pl, kupicie ją tutaj.
Też miałam w planach sięgnąć po tę powieść, ale nie znam poprzednich części. Przeczytam, owszem, ale w odpowiedniej kolejności 😉
Tak jak wspomniałam, to wcale nie jest konieczne 🙂 Choć i ja mam ochotę poznać wcześniejsze losy bohaterów.
Owszem, może konieczne nie jest, ale mam ochotę na wszystkie książki tej autorki. A dziwnie byłoby mi czytać "od końca". Chyba lepiej znać najpierw przyczyny, a potem skutki, nie odwrotnie. Zresztą… I tak przeczytam i tak. Nieważne w jakiej kolejności 🙂
Na pewno lepiej przeczytać w prawidłowej kolejności – ja zaczęłam od części czwartej i już mniej-więcej wiem, co spotkało główną bohaterkę wcześniej, co – rzecz jasna – psuje nieco zabawę.
Nie znam autorki, ale mam zamiar poznać. Ta pozycja kusi okładką i opisem, a ty recenzją 🙂
"Prowincję…" akurat znam tylko ze słyszenia, ale nazwisko autorki nie jest mi obce, bo czytałam opowiadania "Oplątani Mazurami" – ujmujące!
Regionalne aspekty twórczości pani Enerlich są godne uznania.
Ja bym jednak wolała przeczytać te części po kolei i na pewno kiedyś po nie sięgnę.
Czytałam "Czas w dom zaklęty" tej autorki i to co pierwsze rzuciło mi się w oczy to to, że autorka nie pisała na siłę, by książka spodobała się wszystkim czytelnikom, jakby pisała dla siebie. To się teraz rzadko zdarza, bo większość autorów chce by w ich książkach była szybka akcja, tajemnica, wciągająca fabuła, a najlepiej żeby w tle czaił się romans. I to bez względu na gatunek literacki. Katarzyna Enerlich tego nie zrobiła. "Czas…" to niespieszna historia, nie ma w niej napięcia, które nie pozwala się oderwać, a jednak jest w niej coś niezwykłego. Muszę przyznać, że po przeczytaniu książki moje wnioski chyba nie były tak pozytywne, ale książka od kilku miesięcy siedzi mi głowie i często powracam do niej myślami. Teraz oceniła bym ją wyżej niż wcześniej (kolejny raz sprawdza się moja teoria, że nie warto wystawiać książkom not).
Tak mam też z książkami Tess Gerritsen – są specyficzne i dość podobne do siebie. Sięgając po nie mam odpowiedni na taką literaturę nastrój i określone oczekiwania, które zawsze zostają w pełni zaspokojone. Powinnam, więc przyznawać im maksymalne noty, ale przecież w porównaniu z innymi książkami wypadają słabiej.
Dziękuję za te słowa. I za inspirację Tess. Posyłam ciepłe serdeczności. Katarzyna Enerlich. http://prowincjapelnamarzen.blog.pl/
"przenieść się tam, do świata Ludmiły, gdzie gotuje się pyszny rosół, uśmiecha do sąsiadów, zgłębia rodzinne sekrety i oddycha świeżutkim powietrzem…" Ja też chcę, więc poszukam z wielką chęcią tej książki 🙂
Jak dotąd autorka także i dla mnie jest czytelniczo nieznana. Nazwisko co prawda właśnie się gdzieś obok przewija, ale żadnej książki w ręce jeszcze nie miałam. Mam w planach sięgnąć po Prowincję. Boję się, jak ja przyjmę tę sielskość i obyczajowość, gdyż ostatnio za bardzo cenię sobie mroczniejszą i skomplikowaną literaturę, niż radosne i miłe opowieści. 😉
Pozdrawiam,
Klaudyna
Dziękuję. Wiosna to taki czas, że serdeczności ogromnieją. Niech więc rośnie i wraca to dobre słowo. Katarzyna Enerlich http://prowincjapelnamarzen.blog.pl/