Oglądanie
Quantico jest jak niebezpieczna jazda rollercoasterem. Raz na górze, raz na dole, raz do góry nogami, raz z wymiotami stojącymi w gardle, a innym razem ze szczerym uśmiechem. Oglądając go, to zachwycałam się, to wzdychałam z niesmakiem. Ostatecznie jednak jest to pierwszy od lat serial, który tak piekielnie mnie wciągnął i na którego odcinki wyczekiwałam z walącym sercem. Warto było, mimo słabszych momentów.
Akcja
Quantico rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Najpierw jesteśmy świadkami tragedii – młoda agentka FBI budzi się pośród gruzów po ataku terrorystycznym w Nowym Jorku. Z nożem na gardle musi błyskawicznie udowodnić, że nie ona stała za zamachem i jednocześnie znaleźć terrorystę, który prawdopodobnie zaatakuje ponownie. Jak to w przypadku amerykańskich produkcji bywa – jest takim kozakiem, że większość działań podejmuje na własną rękę.
Opowieść teraźniejsza miesza się tutaj z przeszłością. Wraz z prześliczną Alex przenosimy się o dziewięć miesięcy wstecz, by poznać jej początki w akademii Quantico, szkolącej przyszłych agentów FBI. Biorąc pod uwagę fakt, iż za zamach prawdopodobnie odpowiedzialny jest ktoś z jej otoczenia, musimy prześledzić całą przygodę Alex z FBI, aby odkryć, kto jest w całej tej historii złym wilkiem. Albo jednym z wielu złych wilków.
W ten sposób właśnie przeżywamy wydarzenia z dwóch płaszczyzn czasowych i powoli układamy te niezwykle zawiłe i intrygujące puzzle.
Miłe złego początki, ale koniec superfajny!
Serial wgniata w fotel od pierwszych odcinków. Zaczęło się dynamicznie, z pazurem, ultraciekawie. Nie sposób było oderwać się od tej historii. Z czasem jednak zdecydowano się na zwiększenie liczby odcinków, co sprawiło, że akcja zaczęła się wlec, wić w niepotrzebnych kierunkach i niekiedy po prostu nudzić. Dopiero ostatnie odcinki pierwszego sezonu wysokim poziomem przypominały te pierwsze i sprawiły, że ostatecznie oceniam
Quantico bardzo wysoko.
Oczywiście, trzeba brać pod uwagę to, że serial mocno nakierowany jest na widza amerykańskiego. To znaczy: dużo tu odniesień do 9/11, sporo opowieści o wielkiej sile Ameryki, ogromny wgląd w działalność FBI. Do tego bieganie z bronią, romansiki, błyskawicznie pędząca akcja i cała plejada aktorów i aktorek pięknych jak z obrazka. Nie brak tu patosu, propagandy i cukierkowatości, ale mnie akurat takie klimaty nie przeszkadzają. Wątki poboczne dodawały opowieści trochę rumieńców, a sama fabuła naprawdę potrafiła mnie zelektryzować.
Wszystko wskazuje na to, że emocjonująca historia ukazana w pierwszym sezonie
Quantico, będzie kontynuowana. Większość wątków została logicznie zamknięta a najważniejsza zagadka rozwiązana, jednak twórcy serialu zostawili sobie pewną furtkę, która pozwoli jeszcze wrócić do tych wydarzeń, a jednocześnie poprowadzili historię w takim kierunku, byśmy mogli z ogromnym zaangażowaniem śledzić dalsze losy Alex Parrish.
Nie ukrywam, że polubiłam ciekawy sposób, w jaki nakręcono
Quantico i dałam się porwać tej opowieści. Polubiłam też jej bohaterów i z ciekawością obejrzę kolejny sezon. Mam nadzieję, że będzie trzymał poziom pierwszych dynamicznych, pełnych ognia odcinków tej produkcji. Wiem, że twórcy
Quantico potrafią zrobić to dobrze i mam nadzieję, że pozytywnego wrażenia po pierwszej serii nie zepsują.
A Wam serial szczerze polecam – jeśli przymkniecie oko na propagandę i będziecie cieszyć się samą kryminalną zagadką i mnóstwem interesujących zwrotów akcji.
Moja ocena: 8/10
Przeczytaj również:
Pierwsze 16-18 odcinków obejrzałam w 4 dni. Quantico uzależnia choć zdecydowanie nie jest to wybitny serial. Momentami przypominał mi jakiś serial młodzieżowy, bo jego bohaterowie zachowywali się jak uczniowie liceum. Mimo wszystko trzyma w napięciu i potwornie wciąga. Końcówka trochę mnie zawiodła, wszystko rozegrało się zbyt szybko, a motywy terrorysty były dla mnie trochę naciągane. No i szkoda… Moją ulubioną postacią jest Caleb, ale lubiłam też Simona.
Ps. ciekawa jestem czy jednym z kryteriów wyboru do FBI jest uroda, bo patrząc po tym serialu to tak 😛
O tak, porównanie do serialu młodzieżowego jest bardzo słuszne. To wszystko przez te ich miłostki, dylematy i niekiedy dość szczeniackie relacje. Ale i tak oglądało się to dobrze, ja chyba po prostu lubię takie klimaty 🙂
Simona również lubiłam. Nie da się ukryć, że uroniłam łzę przy ostatnich scenach z jego udziałem.
Bardzo ciekawy wydaje się ten serial, akurat szukam czegoś fajnego do oglądania 🙂
W takim razie naprawdę polecam. Spróbuj, może Cię zainteresuje 🙂
nie wiem czemu, ale jakoś jestem uprzedzona do zagranicznych seriali. oglądam tylko polskie telenowele. i od kilku miesięcy też już nie, bo nie mam telewizji 😉
To dziwne, bo według mnie polskie seriale, do tego "telenowele" jeszcze, nie mają absolutnie nic do zaoferowania. Nie cierpię polskiego kina, i co za tym idzie, seriali. Jest masakrycznie mały wybór gatunkowy i do tego wszędzie te same gęby. O wiele zdecydowanie wolę zagraniczne, o wiele większy wybór i mniejsza powtarzalność 😉 Uwielbiam seriale, potrafię oglądać je całymi dniami, ale do polskich nawet z kijem się nie zbliżę.
To prawda, dobrych polskich seriali mamy naprawdę niewiele – raz na kilka lat coś powstanie, a i tak szybko kończy swój żywot
W Wielkiej Brytanii, USA czy nawet Hiszpanii można znaleźć całe mnóstwo niesamowicie dobrych produkcji i można by na oglądaniu ich spędzać całe dnie, a i tak brakłoby czasu na obejrzenie wszystkiego, co warte jest uwagi 😉
Teoretycznie jest to tematyka, która mnie interesuje, ale serial znudził mnie po pierwszych dwóch odcinkach i więcej już nie próbowałam.
Szkoda. Ale rozumiem, to nie jest produkcja dla każdego 🙂
Doba powinna trwać dłużej… zapisuję tytuł, bo mnie zainteresowałaś. Chciałaby się dowiedzieć czegoś więcej o FBI i fajnie będzie dla odmiany oglądać odważną kobietę, a nie faceta 🙂 no i zagadki kryminalne to coś, co bardzo lubię.
Czy ten serial leci w TV?
Tak, na Canal+ Seriale 🙂