[KSIĄŻKA] Dziewczyna z porcelany, Agnieszka Olejnik
Dziewczyna z porcelany
Opowieść o relacji młodego chłopaka i starszej od niego sąsiadki. Pełna zawiłości, rodzinnych tajemnic, wzajemnego wyniszczania i niedomówień. Trochę o miłości, trochę o dojrzewaniu, trochę o życiu.
Co poszło nie tak?
- Rażąca wręcz przewidywalność. Brak tu jakichkolwiek zaskoczeń – bohater widzi blondynkę – wiem, kim ona będzie. Bohaterka mówi o dawnym „przyjacielu” – wiadomo, o kogo chodzi (za to jej niedomyślny rozmówca dowiaduje się tego sto stron dalej). Usilnie zwraca się uwagę na pewne szczegóły, które jednoznacznie podsuwają rozwiązanie niby-zagadki, ale to pojawia się w książce irytująco późno. Nie tędy droga. Aż strach poznawać kryminalną twórczość autorki, skoro taka ona zdolna w zawiązywaniu intryg i rozsiewaniu pseudotajemnic.
- Bohaterowie płascy jak blat. Odmalowani ze słabej kalki, schematyczni, nudni, bezbarwni.
- Naiwna, pozbawiona wiarygodności historyjka, która zamiast wzruszać i poruszać – zwyczajnie śmieszy.
- Język rodem ze słabych szkolnych wypracowań. Brzmi tak, jakby autorka miała albo dziewięć albo dziewięćdziesiąt lat.
- Brak sensu, brak przekazu, brak prawdziwych emocji. Miałkość i pustka w treści, nic poza tym.
Zbiór zalet
- Mimo wad, bardzo szybko się tę książkę czyta – nawet jeśli brak jej sensu, to przynajmniej nie męczy.
- Dobre wrażenie sprawiają ostatnie rozdziały, w których akcja nabiera tempa.
Oj! Będę się od niej trzymał z daleka 🙂
Oj, oj, powiało arktycznym chłodem 🙂
Ja miałam okazję czytać 'Dziewczynę z porcelany'', ale odbieram ją całkiem inaczej. Może i zawiera jakieś niedociągnięcia, ale ogólnie mi się podobało i nie żałuję czasu z nią spędzonego.
Oj, oj, oj. 😉
Mnie się dobrze czytało, choć fakt – jest ogromnie przewidywalna. Ale ogólnie oceniłam ją o wiele wyżej. 🙂
Czyta się dobrze, z tym się zgadzam 🙂
Mi również się nie za bardzo spodobała, ale i tak ode mnie dostała aż 6 gwiazdek. Ale na pewno więcej jej nie przeczytam i zamierzam się jej pozbyć, jak tylko natrafi się okazja.
Moja też powędruje dziś do biblioteki 🙂
Wczoraj przeczytałam i też byłam rozczarowana, ale mimo wszystko oceniłam znacznie wyżej. Przykre, bo "Zabłądziłam" tej autorki to najlepsza książka, jaką przeczytałam w ubiegłym roku – serdecznie polecam, myślę, że mogłaby Ci się spodobać.
Kojarzę wiele pozytywnych recenzji tej książki. Może i mnie by ujęła, kto wie? Nie zniechęcam się do autorki w żadnym wypadku 🙂
Po opisie wydawała się być ciekawa, chociaż tego typu historie są popularne. Okładkę również ma śliczna. Jednak najbardziej co mnie odrzuca, to jak napisałaś, przewidywalnosc. Nienawidzę, gdy książka jest oczywista i mnie nie zaskakuje…
Zapraszam mini-book-review.blogspot.com
Również tego nie znoszę 😉
A okładka faktycznie zwraca uwagę, piękna.
Ciekawi mnie dlaczego doczytałaś ją do końca skoro szkoda na nią czasu. Ale czasami mam podobnie, przeczytam i potem żałuję. Et, głupota. Jest tyle świetnych książek, a zdarza mi się tracić czas na chłam.
Wiesz, szybko się ją czyta. Gdyby szło mi bardzo topornie, pewnie porzuciłabym ją jak wiele innych. A tutaj przynajmniej warto było przeczytać ostatnie rozdziały [nie licząc przesłodzonego zakończenia].
A ja planowałam ją kupić :3 Może lepiej,że wczoraj kupiłam sobie ( w prezencie,oczywiście,więc usprawiedliwienie jest ;DD) dwie książki Quicka zamiast niej 😉
O, Quick, też od dawna mam ochotę na jego książki [czytałam jedynie 'Poradnik']. Aż mnie zainspirowałaś i zajrzałam do wyprzedaży w Znaku 😀
"Poradnik" mam w planach,ale przeczytam dopiero jak spodobają mi się dwie zamówione 😉 To fajnie…Jak zwykle,natrafiam na promocję ,kiedy obiecuję sobie,że nie kupię już nic nowego .. I oczywiście wizyta musi się skończyć zakupem ;D
nie lubię przewidywalnych książek. Gdy czytam np. Robina Cooka – dziwię się na każdym kroku, bo ciągle wydaje mi sie, że stanie się coś innego, niż pokazuje rzeczywistość w książce.
Szkoda, że ci się nie spodobała – ale będę wiedziała, żeby po nią nie sięgać.
http://www.maialis.pl
O kurczę, ale mnie zdziwiłaś. Książka naprawdę mi się podobała, niewielkie wady które dostrzegłam nie zepsuły mi przyjemności z czytania. Opisana relacja wydała mi się bardzo autentyczna, miała ciekawe wątki uzupełniające, przez co przewidywalność mnie nie dotknęła. Ot była i już 🙂
Hoho, to już wiem co wykreślę z listy zakupów. 🙂
Nareszcie ktoś napisał prawdę o tym "dziele". Tak się ostatnio porobiło, że nie można zbytnio ufać blogerom książkowym dostającym egzemplarze do recenzji, na szczęście u Ciebie jest inaczej 🙂
Niestety, taki stan rzeczy utrzymuje się już od lat – często blogerzy boją się krytykować polskich autorów albo w ogóle negatywnie pisać o książkach otrzymanych od wydawnictw – przykre i trochę psuje opinię o całym środowisku blogerów, ale cóż zrobić.
Swoją drogą, ten wpis komuś musiał się bardzo nie spodobać, bo całkowicie został usunięty z wyszukiwarki 😉