[FILM] Podziemny krąg, reż. D. Fincher
Podziemny krąg
Film, który ciężko streścić lub opisać tak, by jednocześnie zachęcić do obejrzenia i nie zdradzić zbyt wiele. Klasyk oglądany chyba przez wszystkich, regularnie wymieniany przez widzów jako jedno z arcydzieł mających największy wpływ na ich życie. Opowieść o walce z systemem, o życiu w wielkim mieście, o wolności i konfliktach z samym sobą.
Co poszło nie tak?
- Mam problem z tym filmem taki, że od dawna znam rozwiązanie jednej z najważniejszych jego kwestii, przez co podczas seansu skupiałam się nie na samej historii, a na podpowiedziach sugerujących ostateczne rozwiązanie. Z tego też powodu nie umiem dokładnie określić swoich odczuć wobec niego. Mam za to jeden wniosek: przy takich filmach zdradzanie tak ważnych motywów przed seansem powinno być karane.
Zbiór zalet
- Niejednoznaczny przekaz i wiele dróg interpretacji, które sprawiają, że Fight Club jest filmem, który może znaleźć swoje specjalne miejsce w sercu każdego widza. To jeden z tych elementów, który czyni go absolutnie wyjątkowym i niezapomnianym.
- Edward Norton, Brad Pitt i Helena Bonham Carter jako odtwórcy najważniejszych ról są doskonali w każdym calu. Powiedziałabym, że ich bohaterowie to jedne z najciekawszych i najbardziej wyrazistych postaci w historii kina.
- Rewelacyjny, mistrzowski wręcz scenariusz i genialne dialogi. Fight Club jest jednym, wielkim cytatem – aż chciałoby się z marszu przywołać każdą z wygłoszonych w nim kwestii.
- Wspaniała muzyka, stanowiąca idealne dopełnienie całości. Po tym seansie pewnie będę musiała zaktualizować swoją listę najukochańszych soundtracków, ponieważ ten zdecydowanie zasługuje na odnotowanie we wszelkich rankingach.
- Ponadczasowość i uniwersalizm. Mimo że produkcja pochodzi z lat dziewięćdziesiątych, nie zestarzała się ani trochę. Jej przekaz i tematyka wciąż są jak najbardziej na czasie. Ba, świat idzie do przodu, a problematyka Podziemnego kręgu wydaje mi się dziś aktualna jak nigdy dotąd.
- Niepowtarzalny, specyficzny klimat i humor. Nie do każdego przemówi ta surrealna nuta i obowiązek włączenia myślenia, ale ja zdecydowanie cenię sobie filmy, które w całej swej niepozorności niosą niesamowity ładunek emocjonalny – nawet tak surowy. I które wiedzą, co to prawda o życiu i świecie.
Ogladalam juz dawno temu ten film i do dzis go pamietam (co jest w samo sobie najwieksza rekomendacja jesli o mnie chodzi) i zawsze polecam 🙂
Bardzo się cieszę, ja również będę wszystkim polecać 🙂
Zapowiada się nieźle. Twój blog jest ostatnio bardzo filmowy. Mój zresztą trochę też. Jednak ja od jutra wracam do normy i biorę się za pisanie recenzji książkowych i przygotowywanie stosiku.
Ode mnie na filmwebie poszła dycha! Z pośród ponad 600 obejrzanych filmów, tylko 5 lub 6 zdobyło tę notę ode mnie 😉
Zdecydowanie chce obejrzeć. Zachęciłaś mnie i to bardzo.
Dobrze pamiętam, mimo że oglądałam już dość dawno temu.
Polecając mi ten film, kolega zasugerował iż ten film mnie zaskoczy, bo posiada najlepszy plot twist w historii kina. Więc oczywiście zamiast delektować się filmem i genialnie rozpisaną akcją, ja skupiłam się na wydedukowaniu tego co może być ów plot twistem. Mimo to Fight Club bardzo mi się podobał i zdecydowanie należy do tych filmów, które można oglądać kilka razy mimo iż zna się ten plot twist 😉 Ale fakt, spoilerowanie takich filmów powinno być karane 😉
nigdy nie słyszałam o tym filmie, ale myślę, że by mi się spodobał 😉