[KSIĄŻKA] Niezbędnik obserwatorów gwiazd, Matthew Quick
Niezbędnik obserwatorów gwiazd
Tajemnicza opowieść o chłopcu, który zamilkł. I o innym, który – zdaje się – pochodzi nie z tego świata. Opowieść o dziewczynie, którą wszyscy tak po prostu kochają. I o ludziach, którzy kryją mroczne tajemnice. Opowieść o mieście, które przeraża. I o sporcie, który zmienia życie człowieka…
Co poszło nie tak?
- Momentami książka staje się naprawdę dziwna, a w czytelniku rodzi się lęk o to, co też autor zamierza jeszcze przekazać. Mam wrażenie, że ostateczne rozwiązanie też nie do końca przekonuje, biorąc pod uwagę fakt, że początkowo klimat powieści jest zupełnie inny i tak mocne wrażenia na finiszu nie do końca pasują do tej lekko-młodzieńczej, ciut naiwnej aury.
- Książka składa się z króciutkich zdań, które niby czyta się szybko, ale które też okazują się na dłuższą metę nieco irytujące. Trudno zaczytać się w historii, która napisana jest w tak specyficzny sposób.
Zbiór zalet
- Niezbędnik obserwatorów gwiazd tak mnie wciągnął, że przeczytałam go jednym tchem, w ciągu kilku godzin [jednocześnie karmiąc i usypiając małą, jedząc, słuchając TV, gotując itd.].
- Autor umiejętnie wplata w swoją opowieść mnóstwo odniesień do świata literatury. Niezwykle cenię sobie takie zabiegi, szczególnie, że literatura ta staje się ważnym elementem życia nastoletnich bohaterów.
- Mimo że każdy czymś mnie irytował, i tak uważam, że Quick wykreował naprawdę ciekawych, barwnych bohaterów. Być może momentami nieco za bardzo te ich portrety przekoloryzował, ale też co ja mogę wiedzieć o problemach, z jakimi się oni zmagali? Bo niby to normalni nastolatkowie, a jednak życie trochę za bardzo dało im w kość. Trochę te wszystkie problemy – mafia, morderstwa, patologiczne ulice – oddalają czytelnika od bohaterów, ale jednocześnie trudno nie emocjonować się całym tym okrucieństwem, z jakim stykamy się na kartach powieści.
- Myślę, że sporo dzieciaków znajdzie swoje odbicie w postaciach, które odstają od grupy, czują się odmieńcami, nie widzą dla siebie żadnych perspektyw, a jednocześnie pozwalają sobie na marzenia. Nie jest to co prawda powieść uniwersalna, ale z pewnością dla wielu opisane tutaj emocje okażą się niesamowicie bliskie.
- Nie lubię koszykówki, ale kocham sport jako taki i jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak ciekawie i pasjonująco można o takiej koszykówce pisać. Z pewnością wielu te liczne sportowe opisy zniechęcą, ale warto wczuć się w ten klimat i odrzucić z góry zakładane zniechęcenie.
Gdzie nie spojrzę, to ludzie wychwalają Quicka. Póki co chyba nie mam ochoty zaczynać kolejnej młodzieżówki, ale cieszę się z tego, że i w tym nurcie zdarzają się autorzy wykraczający poza schemat "bezbarwna-myszka-zakochuje-się-w-szkolnym-przystojniaku". No nic – może kiedyś. Ale muszę przyznać, że okładka "robi robotę". Jest naprawdę dobra.
A może spróbujesz z jego słynnym 'Poradnikiem pozytywnego myślenia'? To akurat nie jest młodzieżówka 🙂
"Poradnik…" był przyjemny, lekki, ale bez rewelacji, ale te 3 pięknie wydane nowe książki Quicka kuszą.
Oj tak, mnie bardzo skusiły. Szczególnie, że w księgarni Znaku była akurat gigapromocja 😉
Czytałam łącznie trzy powieści tego autora, "Niezbędnik…" był dla mnie troszkę podobny do "Poradnika…". Z książek tego autora najbardziej odstaje "Prawie jak gwiazda rocka", która to powieść… ma takie sceny, które potrafią wprawić w osłupienie. Jeśli miałabym z tych trzech którąś polecić, to właśnie "Prawie jak gwiazda rocka".
Natomiast "Niezbędnik…" czytałam już dość dawno temu, a w mojej pamięci zostało, że było tam sporo o koszykówce i znalazły się nawiązania do HP 🙂
Czytam właśnie "Prawie jak gwiazda rocka" i rzeczywiście znacznie odstaje – niby młodzież, a jednak inny klimat, inna tematyka, inny 'ciężar' tekstu.
Mam w planach tę książkę, dlatego cieszę się, że mimo drobnych mankamentów ogólnie pozytywnie oceniasz ''Niezbędnik…''.
W takim razie życzę szybkiej realizacji tych planów 🙂
Te krótkie zdania mnie troszkę przerażają. Nie wiem, czy odnalazłabym się w stylu pisania Quicka..
Spróbuj, warto 🙂
Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi uwagami pod adresem książki, chociaż jakoś nie zapadły mi w pamięć owe króciutkie zdania. Bardziej zapamiętałam krótkie rozdziały (i podrozdziały), które dobrze się czytało w autobusie między przystankami 😉
O, krótkie rozdziały też. Pewnie to dzięki nim właśnie tak szybko się te jego książki czyta.
nie widziałam nigdy tej książki, ale wydaje się wciągająca. 🙂
Gdyby nie Twoja recenzja, to po książkę pewnie bym nie sięgnęła. Znak akurat robił wyprzedaże, wyświetliła mi się za 11zł bodajże, to widząc Twoją recenzję kupiłam – mam nadzieję, że się nie zawiodę 🙂 Przy okazji, z rozmachem zamówiłam też dwie pozostałe książki Quicka. Jak szaleć, to szaleć 🙂
Haha, niedawno zrobiłam dokładnie to samo :))