||

Wielka kobieta w cieniu wielkiego mężczyzny, czyli kilka słów o "Pani Einstein" Marie Benedict

einstein graffiti the other einstein book Wydawnictwo: ZnakRok wydania: 2017 • Stron: 368 

O wielkich postaciach historycznych myślimy głównie dobrze – że były inteligentne, pracowite, godne podziwu. Oddajemy im hołd, zachwycamy ich dziełami i odkryciami, chwalimy i cenimy. Nie zastanawiamy się, jakie były prywatnie, w co wierzyły, jak traktowały bliskich i obcych. Nie myślimy o tym, że może nosiły maski, oszukiwały, grały. Nie drążymy, nie szukamy głębiej, przyjmujemy za pewnik to, co podano nam „na tacy”. Takie rozwiązania nie zadowalają jednak wszystkich. Marie Benedict postanowiła przybliżyć światu postać wielkiej kobiety, która całe życie stała w cieniu wielkiego męża, mimo że prawdopodobnie to ona odpowiada za większość jego zawodowych sukcesów, w tym stworzenie słynnej teorii względności.

Mileva Marić i jej opowieść o życiu z wielkim Albertem

Pani Einsten to opowieść o kobiecie, która wstrząsnęła światem wielkich męskich umysłów. Pojawiła się tam, gdzie kobiety nie były mile widziane i udowodniła, że nawet kaleka dziewczyna ze wschodu może być równorzędną partnerką w dyskusji toczonej przez wybitnie inteligentnych mężczyzn. Powieść opowiada o czasach, w których Mileva udała się na studia fizyczne do Zurychu, gdzie jako jedyna kobieta w gronie mężczyzn pisała prace naukowe, głosiła swoje teorie i zdobywała rzadkie, jak na tamte czasy, wykształcenie. Tam też zetknęły się drogi jej i Alberta Einsteina, które splotły się ze sobą na tyle, iż zostali oni małżonkami, rodzicami trójki dzieci i partnerami naukowymi.
pani einstein książka
Tyle że to ich partnerstwo nie było do końca uczciwe. Był to raczej dość niezdrowy układ, w którym jedna z osób regularnie była gnębiona psychicznie, spychana na margines i zmuszana do rezygnacji z własnych osiągnięć oraz ze swojego wkładu we wspólne dzieła naukowe, natomiast druga – stale czerpała korzyści z działalności tej pierwszej. Zasmuciła mnie ta książka i zdenerwowała, ale też pokazała, że problemy, z jakimi zmagają się kobiety od setek lat mają zbliżony charakter. Dylemat przed jakim stała Mileva Marić dotyczył przede wszystkim klasycznego problemu „kariera vs dziecko”. Do głosu dochodziły też jej kompleksy dotyczące wyglądu, pochodzenia oraz płci, w konfrontacji z którymi przegrywała nawet wybitna inteligencja. Pani Einstein jest powieścią obyczajową, ale nie taką zwyczajną i prostą, kierowaną głównie do kobiet i mająca na celu w sposób niezobowiązujący opowiadać o zwyczajnym życiu i szarej codzienności. Przez to, że postać Marić obrosła legendami, powieść oparta na jej losach kryje w sobie coś więcej – prawdę historyczną i tajemnicę, portrety wybitnych osobowości, ludzkie dramaty i intrygujące zdarzenia. Momentami porusza i zachwyca, momentami irytuje i intryguje. A oprócz tego, że przedstawia naprawdę fascynującą historię, to jeszcze napisana jest na tyle lekko i prosto, że można ją pochłonąć „na jeden raz” i zarwać dla niej noc. Dlatego polecam Wam przeczytanie tej książki, tym bardziej jeśli znacie nazwisko Einstein, ale tak naprawdę nie wiecie, kto tak naprawdę się za nim kryje. Moja ocena: 8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Grunt to okładka’, ’Czytamy nowości’ oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Książka, w której tytule występuje nazwisko).
]]>

19 komentarzy

  1. Zawsze mnie zastanawiała ta łatwość idealizowania jednostek wybitnych w jakiejś dziedzinie bez spojrzenia na nie jako człowieka, ze wszystkimi jego życiowymi wyzwaniami i zobowiązaniami.

  2. Niestety nigdy wcześniej nie słyszałam o pani Einstein. Ale skoro to kobieta, która wstrząsnęła światem wielkich męskich umysłów, to wypadałoby poznać bliżej jej sylwetkę.

  3. "Pani Einstein" figuruje na mojej liście czytelniczej, odkąd dowiedziałam się o wydaniu tej niezwykle wartościowej książki, natomiast samą Milevę poznałam już dawno temu z artykułu, który tylko podrażnił moją ciekawość i zaognił poczucie niesprawiedliwości. Świadomość bowiem ofiar składanych na ołtarzu przywiązania, wierności i miłości jest dla mnie z jednej strony zrozumiałe, z drugiej zaś – trudno mi się pogodzić z tą rażącą nierównością. Układ między dwojgiem ludzi, oparty na dysonansie i złamanej obietnicy budzi we mnie złość bezsilności i powoduje, że mam ochotę wykrzyczeć wszystkie te zarzuty w wielotwarz świata.

    A jednak równocześnie rozpiera mnie duma z tych kobiet, których Mileva jest przedstawicielką – bo chociaż uległy "matrymonialnej powinności", zapędzającej je w domowe pielesze, to swym imponują swym poświęceniem. Jest w tym kompromisie gorycz nie do przełknięcia, rozjątrzającemu poczuciu niższości akompaniuje kakofonia nieziszczonych pragnień, a wszystko razem prowadzi do zasmucających konstatacji. Pozostaje jeszcze enigma geniuszu Einstaina, ocieniająca postać żony, która być może stworzyła podwaliny przełomowej teorii… Dość rzec, że potrzebujemy takich książek, by uświadomić sobie istotnosć dialogi u partnerstwa.

    Dziękuję za kolejną wartościową relację 🙂

    1. Mam nadzieję, że przeczytasz i podzielisz się wrażeniami z lektury 🙂

      Ja o Milevie słyszałam jakiś czas temu, a ostatnio przypomniałam sobie o niej dzięki serialowi, który oglądam z mężem – DC'S Legends of Tomorrow. Tam podróżnicy w czasie musieli ochronić Milevę, by dzięki niej Einstein mógł odnieść naukowy sukces. Ot, taka ciekawostka 🙂

      Z ciekawych postaci kobiecych zostaje przywołana w książce również nasza Maria Skłodowska-Curie, którą Mileva stawiała sobie za wzór i nie mogła uwierzyć, że Polka stworzyła tak wspaniały duet naukowy z mężem. Dla niej pozostało to wyłącznie w sferze marzeń…

    2. Klaudyno, jeżeli tylko będę miała okazję sięgnąć po "Panią Einstein", z pewnością podzielę się swoimi wrażeniami, zwłaszcza że będę mogła swoje refleksje skonfrontować z Twoimi. 🙂

      Przeprowadzone przez Ciebie zestawienie dwóch kobiecych sylwetek zaszczepiło mi teraz kolejne przemyślenia. Mianowicie na temat tego, jak rozmaicie układają się ludzkie życiorysy. Co stało się przyczyną tego, że genialnej Polce udało się stworzyć związek wspaniały, partnerski, pozwalajacy na pełny rozkwit możliwości, a co z kolei zaciążyło na biografii Milevy? Będę usilnie dążyć do rozwikłania tej zagadki… Przecież nie jest tak, że różnica tkwi jedynie w temperamencie, lotności umysłu, osobie partnera… Tyleż pytań! 🙂

    3. Jakbyś chciała, mogę Ci przesłać swój egzemplarz 🙂 Ja i tak dążę do ograniczenia liczby woluminów, więc na pewno za jakiś czas i tak wyniosłabym do biblioteki.

      Natomiast to zestawienie Curie/Marić jest rzeczywiście intrygujące. I szczególnie ciekawe jest to, że żyły w tym samym czasie, więc nie może być tu mowy o tym, że jednej było lepiej, bo żyła w korzystniejszych czasach.

    4. Klaudyno, zupełnie oszołomiona Twoją nieoczekiwaną życzliwością ośmieliłam się wysłać Ci krótką, lecz pełną radosnej wdzięczności wiadomość.

      Równocześnie pragnę także i tutaj przesłać bukiet najserdeczniejszych dziękczynnień i euforycznego roztargnienia, spleciony wstążeczką obaw. A obawy te wynikają z tego, że nie znalazłabym sposobu, by wynagrodzić Ci Twój szlachetny i wzruszajacy gest <3

      Co się zaś tyczy Twojego spostrzeżenia na temat obydwóch, niezmiernie intrygujacych Pań – masz rację. Różnicy w ich losach nie zdeterminowała specyfika epoki, dlatego też zagadka pozostaje wciąż nie rozwiązaną, by stale podrażniać naszą ciekawość. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *