Ślubny Babylon, Imogen Edwards-Jones
Ślubny Babylon, Imogen Edwards-Jones
Oryginał: Wedding Babylon
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2013
Stron: 442
Gatunek: literatura faktu
Ślubny Babylon rejestruje tydzień z życia londyńskiego wedding plannera, zajmującego się organizacją ekskluzywnych przyjęć dla brytyjskich elit. Jego rolą jest bycie człowiekiem od wszystkiego – jeździ na przymiarki z pannami młodymi, układa przemówienia drużbom, ratuje rozpływające się torty, uspokaja rozhisteryzowane matki młodych i… sypia z druhnami. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę musi być dostępny dla florystek, kateringowców, fotografów, płaczących panien młodych i podpitych kawalerów. To od jego inwencji, siły perswazji, znajomości i trzeźwego umysłu zależy czy ślub okaże się spektakularnym sukcesem czy okrutną klapą, na stałe umieszczoną w kanonie anegdot przekazywanych z ust do ust w ślubnej branży.
Grafik popularnego wedding plannera wypełniony jest mnóstwem spotkań, imprez i niespodziewanych wypadków. W jego świecie nigdy nie jest nudno. A czytelnik w ten świat wsiąka od pierwszej do ostatniej strony, by móc śmiać się, zachwycać i wpadać w osłupienie. Bo to, o czym opowiadają Imogen Edwards-Jones i jej współpracownicy-donosiciele naprawdę bywa szokujące, odpychające, przerażająco śmieszne i okrutne.
Tym, co sprawia, że Ślubny Babylon i inne książki z tej serii potrafią tak bardzo poruszyć czytelnika jest fakt, iż są to autentyczne historie, żywcem wyciągnięte z naszej rzeczywistości. Oprócz tego, że autorzy przytaczają fakty doskonale światu znane, np. wspominając śluby Davida Beckhama czy Wayne’a Rooneya, podkreślają, że wszystkie przedstawione przez nich wydarzenia miały miejsce naprawdę. Można zmienić imię bohatera, można zmienić miejsce akcji, ale ci, których w Babylonie przedstawiono, mają się czego obawiać. Bo Imogen Edwarsa-Jones lubi kusić prawdą…
Ślubny Babylon jest opowieścią lekką i zabawną, dobrą na luźny wieczór i niezobowiązującą. Nie zapada w pamięć i nie zachwyca, pełni raczej funkcję rozrywkową i informacyjną. Można przy niej miło spędzić czas, zwłaszcza, gdy samemu znajduje się w centrum ślubnych wydarzeń, ale tak naprawdę jest to jedna z tych książek, które szybko się czyta i szybko zapomina…
Moja ocena: 6,5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Pascal.
Nabrałam ochoty na tę książkę chyba od momentu, kiedy zobaczyłam ją w Empiku. Tak jakoś wpadła mi w oko i od tamtego czasu zastanawiam się, czy kupić ją, czy poczekać aż będzie w bibliotece. Nie wiem, czy sięgnę i po pozostałe tytuły z serii "Babylon", ale najchętniej oprócz "Ślubnego" przeczytałabym też "Fashion", bo dotyczy moich zainteresowań 🙂
Jak wiesz – ślubne przygotowania jeszcze przede mną, ale jestem właśnie w trakcie tej lektury. Od dawna chciałam zapoznać się z serią Babylon – moje pierwsze spotkanie wydaje się, jak na razie, bardzo udane. 🙂
Z tej serii czytałam tylko ,,Pop Babylon" i muszę się z tobą zgodzić – szybko się czyta i równie szybko zapomina. Może kiedyś sięgnę po ten tytuł, ale nie czuję przymusu 😉 Ciekawi mnie za to Babylon o wakacjach, temat coraz bardziej aktualny.
Chętnie zapoznałabym się z tą lekturką, akurat na czasie, jak dla mnie 😉
Jedno mnie zastanawia. Czemu nie "Ślubny Babilon" tylko Babylon? Przecież Polacy nie gęsi i swój język mają.
Chyba chcieli jak najwierniej oddać tytuł oryginału 😉
W ogóle te tytuły dobrze się sprawdzały w przypadku rzeczowników – 'Pop', 'Plaża', 'Szpital'. Z tym 'ślubny' w ogóle ten tytuł mi nie brzmi.
Sam temat dla mnie ciekawy (bo przygotowania ślubne w toku), ale nie wiem, czy sięgnę po tą książkę. Może kiedyś. 🙂