Tajemnica pani Ming, Éric-Emmanuel Schmitt
Tajemnica pani Ming, Éric-Emmanuel Schmitt
Oryginał: Les Dix Enfants Que Madame Ming n’a
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Stron: 80
Premiera: 20/02/2014
Którą z dróg powinnam wybrać?
No dobrze, mam świadomość, że Schmitt opiera się na dość ogranych schematach, nie potrafi już zaskakiwać i ma zadatki na europejskiego Coelho z tym swoim zapasem złotych myśli w zanadrzu. Z drugiej jednak strony całkowicie zatapiam się w jego prozie – ujmuje mnie ona, pochłania, pozostawia z całą paletą pytań w głowie. A ja bardzo cenię sobie twórców, którzy potrafią uczynić ze mną coś takiego.
Inne wydania książki. |
Pani Ming jest chińską babcią klozetową. Czarująca, mądra, pełna ciepła i uczynna kobieta odkrywa przed pewnym francuskim biznesmenem prawdę o swym życiu. Godzinami snuje opowieści o dziesiątce ukochanych dzieci, przywołuje ludowe mądrości, wspomina dawne życie. Choć niewątpliwie kryje się za tym wszystkim jakaś tajemnica, nasz bohater – narrator opowieści, daje się wciągnąć w przesyconą wątpliwościami grę i nim się orientuje, przepada. Pani Ming przenika do jego serca, atakuje jego duszę i rozum. Sprawia, że zaczyna on inaczej myśleć, inaczej czuć, inaczej żyć…
Kluczowym cytatem książki Érica-Emmanuela Schmitta staje się: „Od prawdy zawsze wolałam niepewność”. Pięć słów, a tyle treści. Siedemdziesiąt stron opowieści, a tyle prawdy, życiowości, refleksji. To potrafi zrobić jedynie Schmitt. I ja to kupuję. Wybieram przy tym drogę pochwalną, choć bez zachwytów. Najnowsze dzieło Francuza wciąż siedzi w mojej głowie i pewnie zagnieździ się tam na długo, jednak nie jest tak niezwykłe, jak wiele wcześniejszych jego utworów, które bardzo mocno na mnie wpłynęły…
Moja ocena: 8/10
Egzemplarz przedpremierowy od wydawnictwa Znak.
PS. W tekście pojawia się kilka błędów, co nieco irytuje, ale też nie razi na tyle, by silić się na wielką krytykę.
Lubię twórczość Schmitta, chociaż uważam, że nie jest równa, bo jego niektóre dzieła potrafią porwać moje serce, a inne zdecydowanie nie zachwycają. Jednak na tę pozycję mam chrapkę, więc na pewno przeczytam, kiedy nadejdzie okazja. 🙂
Bardzo trafna recenzja! Co prawda tego konkretnego tytułu jeszcze nie czytałam, ale po kilku innych jego książkach miałam identyczne odczucia.
Bardzo fajny blog 😀 Bardzo podoba mi się jego wygląd oraz to jak piszesz.
jeżeli chcesz to zajrzyj też do mnie http://books-are-future.blogspot.com/ Dopiero zaczynam, ale chętnie wysłucham czyjejś opinii 😀
haha, tak patrzę i czytam i myślę sobie: dlaczego ja tego jeszcze nie przeczytałam? ;PPPDDD
I wszystko jasne:) Myślę, ze mi się spodoba, bo uwielbiam Schmitta. Coelho także. Wcale nie uważam, że są przesłodzeni.
Też nigdy nie twierdziłam, że są przesłodzeni. Ale Coelho nie akceptuję.
Zazdroszcze przedpremiery, ja już od 2 tygodni przebieram nogami w oczekiwaniu na 10.02 😀
Mnie też kiedys twórczość autora lekko skojarzyła się z Coelho. Myśl chyba sama się nasuwa. Ale lubię tę twórczość. Polecam Zapasy z życiem. Mnie ta przypowieść najbardziej dotknęła. Taka prosta i krotka a tak wiele zawiera w sobie…
Uwielbiam "Zapasy z życiem", to chyba najlepiej oceniana przeze mnie jego książka.
Teraz zauważyłam, że mi się zdublował komentarz… Nie przeczytałam wielu książek Schmitta, ale "Zapasy..," najmocniej wbiły mi się w pamięć i mam ochotę do tego tytułu wrócić. Wszyscy chwalą i zachwycają się "Oskarem…", ale jednak ja pozostanę przy swoim zdaniu 😉
A mi "Zapasy.." nie podobały się wcale i zaliczam do słabszych utworów tego pisarza. Wolę "Kobietę w lustrze", czy "Przypadki Adolfa H." 😉
Witaj, już sama okładka wygląda zachęcająco. Twoja recenzja mnie zaciekawiła, choć przyznam ze wstydem, że nie czytałam jeszcze żadnego utworu Schmitta.
Pozdrawiam ciepło.
Krótka, refleksyjna książka- muszę skierować swój wzrok ku dziełom tego pisarza.
Mało czytałam Schmitta, więc jego schematy nie są jeszcze dla mnie aż tak rozpoznawalne. Od jakiegoś czasu mam chęć na któryś z jego tytułów. Może skuszę się na ten. 🙂