Trucicielka i inne opowiadania, Éric-Emmanuel Schmitt
Trucicielka i inne opowiadania, Éric-Emmanuel Schmitt
Oryginał: Concerto a la memoire d’un ange
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2011
Stron: 240
Gatunek: opowiadania
W zbiorze zawarte zostały cztery teksty właściwe oraz pamiętnik autora, opowiadający o pracy nad książką. Tym, co łączy wszystkie opowieści jest – nie bez przyczyny – postać świętej Rity – patronki spraw trudnych i beznadziejnych, a także wszelkiego rodzaju trucizny, które wyniszczają człowieka. Ową trucizną mogą być nienawiść czy chęć zemsty, czasem wyrzuty sumienia i lęki, niekiedy pragnienie zwrócenia na siebie uwagi. Cokolwiek by to nie było – wyniszcza od wewnątrz i rzutuje na całe życie…
Mam wielki problem ze wskazaniem ulubionego opowiadania w zbiorze Schmitta, bowiem każde na swój sposób okazało się dla mnie ujmujące i fascynujące. Trucicielka opowiada o staruszce oskarżanej o zabicie trzech mężów i kochanka, która staje się prawdziwą „atrakcją” swojego miasteczka. Kobieta igra z ogniem, raz po raz karmiąc nowego proboszcza swoimi grzesznymi opowieściami. Czy zazna odkupienia? Czy ujawni światu prawdę o swych czynach? Co ową prawdą jest? Czy w cokolwiek można tu jeszcze wierzyć? A może, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, osądzanie należy zostawić Bogu?
Powrót, druga opowieść w zbiorze, poruszył mnie naprawdę mocno. Oto bowiem poznajemy ojca czterech córek, na którego spada wieść o śmierci jednej z nich (której – nie wiadomo). Daleko na morzu, pozbawiony kontaktu z rodziną, mężczyzna analizuje, którą z pociech kochał bardziej, a której utrata nie byłaby dla niego cierpieniem. Bohater musi zmierzyć się z własnymi grzechami i potwornymi myślami, które ukazują tragizm jego położenia, a także rozliczyć się z dotychczasowym życiem…
Koncert „Pamięci anioła”, który od pierwszych stron zaskakuje i wstrząsa, okazuje się kolejną adaptacją opowieści o Kainie i Ablu. Historia Chrisa i Axela, z których jeden jest tym dobrym, a drugi złym, uderza i zapada w pamięć, zmusza do refleksji nad istotą człowieczeństwa, kwestią kary i winy, odkupienia i przebaczenia. To bardzo mocny punkt tej publikacji – jedno z najlepszych opowiadań, z jakimi miałam w życiu styczność.
Ostatnia opowieść w zbiorze, Elizejska miłość, to wspaniała historia miłosna, pokazująca, jak wielu faktów możemy nie dostrzegać i jak wiele chwil tracić przez nieuzasadnione lęki i insynuacje. Przy mocno wyeksploatowanym temacie, autor absolutnie uniknął banału, wspaniale portretując całą gamę ludzkich uczuć i emocji i osadzając je w niebanalnej, przepięknej historii…
Cztery opowiadania, cztery wielobarwne historie, kilkoro niesamowitych bohaterów. Trucicielka i inne opowiadania to jedno z lepszych dzieł Érica-Emmanuela Schmitta, które kolejny raz utwierdziło mnie w przekonaniu, że temu panu warto ufać i poświęcać czas. Zachęcam Was do własnych odkryć w jego twórczości…
Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Grunt to okładka’ oraz ’Książkowe podróże’.
Poznaj inne opisane przeze mnie dzieła Schmitta:
- Ewangelia według Pilata (7/10)
- Tajemnica pani Ming (8/10)
- Oskar i pani Róża
- Kiki van Beethoven (7/10)
- Małe zbrodnie małżeńskie
- Tektonika uczuć (8,5/10)
- Moje życie z Mozartem (7/10)
- Odette i inne historie miłosne (9/10)
- Zapasy z życiem (9,5/10)
Od "Trucicielki" rozpoczęła się moja przygoda ze Schmittem i mam do niej ogromny sentyment. Zakochałam się w tych opowiadaniach i do tej pory podobają mi się najbardziej z całej twórczości autora.
A moja przygoda ze Schmittem jeszcze się nie zaczęła, gdyż trwa moje polowanie na jakiekolwiek jego książki w bibliotekach..no cóż..ćwiczę cierpliwość;)
Aktualnie też jestem na etapie czytania "Trucicielki". Czyżby to samo skojarzenie z wyzwaniem Sylwii? 😉
Jeszcze nie skończyłam czytać, jestem w trakcie trzeciego opowiadania, ale "Powrót" tak mnie chwycił za serce, że na pewno kiedyś do niego wrócę! 🙂
O widzisz, czekam na Twoje wrażenia! 🙂 A o wyzwaniu akurat nie pomyślałam, ale dobrze się akurat złożyło, że do kilku pasuje 🙂
"Powrót" też mnie ujął ogromnie, aż się spłakałam.
Moja recenzja już się pojawiła na blogu w zakładce "Grunt to okładka" 🙂
Gromadzę dzieła Schmitta. Muszę przyznać, że nie mam wszystkich jeszcze w posiadaniu, ani nie mogę ich podkreślić na liście "przeczytane". O ile KOBIETA W LUSTRZE mnie się nie podobała, to INTRYGANTKI uwielbiam. Jeśli nie czytałaś, to polecam. Forma "scenariusza" to taki powrót do stylu Szekspira, którego się dawniej czytało, a gdzieś w natłoku prozy zagubiło się to zamiłowanie.
W moim przekonaniu ten zbiór opowiadań Schmitta wypada średnio. W jego twórczości natrafiłam na kilka prawdziwych perełek ("Ewangelia według Piłata", "Moje życie z Mozartem", "Intrygantki"), stąd moje wysokie oczekiwania, które niestety, nie zostały spełnione. Opowiadania w tomiku wydały mi się co prawda ciekawe ze względu na pomysł, ale jakoś mocno trąciły coelhizmem, nie przekonały mnie tak, jak na to liczyłam.
Mamy odmienne preferencje, bo widzę u góry, ze ja "Mozarta" i "Piłata" oceniłam najniżej ze wszystkich dzieł Schmitta 🙂 Za to "Intrygantki" wciąż jeszcze przede mną.
Uwielbiam książki Schmitta, ale na razie w kolejce jest "Tajemnica pani Ming".
Schmitta wspominam pozytywnie z dotychczasowych lektur i swego czasu miałam chęć też na "Trucicielkę",ale ku mojemu smutkowi okazało się, że to opowiadania… 🙁 Także pewnie się nie skuszę.
czytałem, bardzo interesująca 🙂