[KSIĄŻKA] Uratuj mnie, Anna Bellon
Debiutantom, szczególnie bardzo młodym, nie jest łatwo zaistnieć na rynku wydawniczym. O wielu z nich nawet nie słyszymy, bo ich książki przechodzą zupełnie bez echa. Mimo że Anna Bellon jest debiutującą dziewiętnastolatką, już teraz mówi się o niej jako o „polskiej sensacji Wattpada”, do tego jej powieść ukazała się nakładem poważnego wydawnictwa i szybko trafiła na listy bestsellerów. To wszystko już samo w sobie jest wielkim sukcesem, ale też zmusza do stawiania książce wysokich oczekiwań. Oczekiwań, które nie do końca zostają spełnione.
Recenzja powieści Uratuj mnie
Uratuj mnie to typowy przedstawiciel literatury New Adult – mamy tu dziewczynę wymagającą uratowania, chłopaka z przeszłością, wybuch wielkiej miłości, walkę z własnymi demonami i typowe problemy osób wchodzących w dorosłość. Raczej niewiele Was tutaj zaskoczy – powieść oparto na ogranym schemacie, który w ostatnim czasie przyniósł sławę wielu amerykańskim pisarkom. Pewnym powiewem oryginalności mógłby być zapowiadany w opisie motyw zakładania przez grupę przyjaciół kapeli rockowej. Niestety, choć muzycznych wspomnień w tekście nie brakuje, wątek zespołu stanowi jakieś dalekie tło i na okładce książki został wspomniany trochę na wyrost. Nie zawiodą się ci, którzy szukają lekko napisanej historii dostarczającej wzruszeń i ekscytacji. Anna Bellon dobrze radzi sobie z prowadzeniem dialogów, które stanowią znaczną większość książki na tle raczej skąpych opisów. Co prawda momentami można odnieść wrażenie, że rozmowy bohaterów trącą nieco gimnazjum, ale co ja tam wiem o współczesnej młodzieży? Nic nie wiem, za stara już jestem, może tak się teraz mówi. Wielką siłą Uratuj mnie jest naprawdę dobry pomysł na fabułę. Główna bohaterka musi uporać się ze śmiercią brata, a pojawiający się w szkole chłopak zamierza jej w tym pomóc. Problem jest taki, że ten pomysł Bellon nie zostaje do końca dobrze wykorzystany. Maia ma być dziewczyną skrzywioną psychiczne, wyizolowaną, walczącą z własnymi lękami. Niby chowa się po kątach, niby z nikim nie rozmawia, a wystarcza chwila z Kylerem, by zaczęła się otwierać i na nowo uśmiechać. Te wszystkie jej demony ukazane gdzieś w treści książki, trzeba było ujawnić na samym początku – żeby droga Kylera do Mai nie była tak krótka i prosta, żebyśmy widzieli, jak targają nią sprzeczne emocje, żebyśmy uwierzyli tej dziewczynie, że naprawdę ma wielki problem. Tymczasem – pyk! – kilka stron książki i już znajomość bohaterów rozkwita. Dobrze czytało mi się tę opowieść, naprawdę z przyjemnością powracałam do lektury po odłożeniu książki na bok i bardzo chciałam się w niej zatracić do samego końca. Żałuję, że jej ładunek emocjonalny został trochę zgładzony przez dość słaby punkt kulminacyjny i kilka pozbawionych logiki wątków. Bo krył się w tej historii gigantyczny potencjał, który został nieco zmarnowany. Dobrego wrażenia nie pozostawiają też po sobie osoby odpowiedzialne za redakcję książki. Sporo tu literówek, ale bardziej bolą „kwiatki” w stylu „zejszli na dół”, „wachałam się”, „nigdy wcześniej żadna dziewczyna nie zrobiła do takiego bałaganu w mojej głowie” itd. Miałam też pewien problem z ciągłym przywoływaniem książek Colleen Hoover, jakby była ona co najmniej autorką literackich arcydzieł, ale z czasem do tego przywykłam. Czasem w książkach Ewy Nowak nie wierzyłam w szesnastolatki uwielbiające Kaczmarskiego, więc właściwie bardziej powinnam wierzyć bohaterkom Bellon czytającym literaturę typową dla swojego wieku. Nieczęsto sięgam po powieści New Adult, ale na tyle, na ile je znam, muszę przyznać, że „polska sensacja Wattpada” nie odstaje na tle bardziej doświadczonych autorek ze Stanów. Jej warsztat nie jest doskonały, Uratuj mnie ma pewne uchybienia, ale Anna Bellon nie znalazła się na polskim rynku wydawniczym przypadkowo. Ma dobre pomysły, wie jak przyciągnąć uwagę czytelnika, dobrze sobie radzi z opowiadaniem dłuższych historii i tylko doświadczenia jej brak, by mogła zdobywać szerokie uznanie. Ale wiecie co? Teraz nie będzie jej już trudno tego doświadczenia nabywać, bo pierwszy, najtrudniejszy i największy krok w stronę literackiej kariery już poczyniła. Moja ocena: 6/10Książka przeczytana w ramach wyzwań ’Pod hasłem’ oraz ’Dziecinnie’. Przeczytaj również:
Nie moja bajka literacka, ale trzymam kciuki za sukces Ani. 🙂
Ja również, bardzo lubię takie pozytywne historie i czyjeś sukcesy 🙂
Dopiero zaczynam czytać tę książkę, ale jak na razie mi się podoba.
Super, oby tak dalej 🙂
O ile autor nie przegina z ilością scen erotycznych, typowy schemat new adult mi nie przeszkadza, a właściwie całkiem go lubię, dlatego chętnie przeczytam. Szkoda tylko, że wątek zespołu nie jest bardziej rozwinięty, właściwie na to najbardziej liczyłam…
Pozdrawiam!
Niestety, ja tak samo. Ale może w kolejnych tomach się doczekamy? 🙂
Nie miałam na liście do przeczytania tej książki i chyba tak pozostanie 😉 Troszkę zmęczona jestem New Adult w takim standardowym wydaniu. Trzymam jednak kciuki za autorkę!
Ja też trzymam za nią kciuki i mam nadzieję, że z każdym kolejnym tomem będzie coraz lepiej 🙂
przeczytałabym ją z chęcią, szczególnie dlatego, że pisarka jest w moim wieku 🙂
Wiek autorki robi wrażenie 🙂