|

W cieniu tragedii… [Męski sport :: United]

Dwie katastrofy, dwie drużyny sportowe, dwa oparte na faktach filmy. Katastrofa lotu Southern Airways 932 z 1970 roku, katastrofa lotu British European Airways 609 z 1958 roku. Śmierć zawodników i członków sztabu drużyny uniwersyteckiej Marshall Thundering Herd oraz legendarnego Manchesteru United. To własnie o tych dramatach opowiadają dwa interesujące filmy, które miałam okazję ostatnio oglądać:
…i – wbrew pozorom – ten drugi, opowiadający o mojej największej życiowej obsesji, jaką jest Manchester United, podobał mi się dużo mniej.

Męski sport w reżyserii Josepha McGinty’ego Nichola koncentruje się na przedstawieniu procesu odbudowy drużyny futbolowej, samej katastrofie lotniczej poświęcając niewiele uwagi. Głównym bohaterem filmu uczyniony zostaje charyzmatyczny trener Jack Lengyel (w tej roli naprawdę fenomenalny Matthew McConaughey).

Źródło: filmweb.pl

W przypadku United (reż. James Strong) tragedia w Monachium stanowi punkt kulminacyjny opowieści, zaś największa uwaga skupiona zostaje na karierze sir Bobby’ego Charltona (wówczas początkującego zawodnika). Choć tak naprawdę nie do końca.
Źródło: imdb.com

Twórcom United zabrakło pomysłu na spójne poprowadzenie akcji. Tak naprawdę choć głównym bohaterem opowieści jest Charlton, a gdzieś w tle pozostałe dzieciaki Busby’ego, wydaje się, że film nie opowiada o niczym konkretnym – stanowi zlepek luźno powiązanych ze sobą epizodów, które przede wszystkim mają chwytać za serce i poruszać. Jest pięknie zrealizowany i ogląda się go z przyjemnością, ale głównie ze względu na sentymenty i wrażenia estetyczne. Rażące okazują się szczególnie drętwe dialogi, które udowadniają, że autor scenariusza, Chris Chibnall, ma widzów za kompletnych idiotów i usilnie próbuje łopatologicznie wyłożyć całą historię za pomocą idiotycznych i nienaturalnych rozmów. Męski sport dla odmiany zrealizowany został na naprawdę wysokim poziomie. Dynamiczna akcja, wyraziści bohaterowie i ciekawy pomysł na przedstawienie historii drużyny Marshalla sprawiają, że film zainteresuje nie tylko wąskie grono odbiorców, ale właściwie każdego. To przede wszystkim piękny i emocjonujący obraz opowiadający o wierze i lojalności, braterstwie i walce do upadłego, człowieczeństwie i uczuciach. To właśnie odróżnia od siebie obie produkcje, teoretycznie przypisane do tego samego gatunku – dramatu sportowego. United to film wyłącznie dla fanów piłki, szczególnie angielskiej. Męski sport przez swoją wielowątkowość i konkretny pomysł na fabułę staje się filmem dla wszystkich tych, którzy lubują się w życiowych opowieściach o inspirujących ludziach i interesujących wydarzeniach. Sport to tylko tło. Męski sport: 9/10
United: 7/10 Filmy obejrzane w ramach wyzwania 1000 filmów, które muszę obejrzeć.
]]>

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *