W drodze, Jack Kerouac
Oryginał: On the Road
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania: 1993
Stron: 378
Gatunek: społeczno-obyczajowa
Łatwo nie było.
Literatura drogi nigdy nie należała do najważniejszych nurtów mojego literackiego serca. Ale też mam świadomość, że to typ prozy wartościowej i szlachetnej, niezwykle pojemnej i wiernie odzwierciedlającej ducha danej epoki. W drodze uznaje się za dzieło wybitne, głębokie i prawdziwe, ale też proste w odbiorze. Narrator i główny bohater powieści, alter ego samego Kerouaca, nie sili się na skomplikowane zabiegi językowe, toteż jego opowieść uznać można za monolog oparty na strumieniu świadomości – prosty w odbiorze, ale też momentami nużący. Bo na pewnym etapie przygody szalonych włóczęgów czytelnikowi powszednieją, stają się odrobinę duszące, a cały ich czar gdzieś się ulatnia. Wciąż chciałoby się z nimi być, wciąż chciałoby się ich znać, ale już tylko na żywo, nie zaś w literackim odbiciu.
Kto choć trochę interesuje się klasyką literatury XX wieku lub zna filmową bądź książkową wersję On the Road, ten z pewnością wie, że bohaterowie Kerouaca istnieli naprawdę, a sama historia ma charakter autobiograficzny. Tacy byli bitnicy – buntowniczy, melancholijni, szaleni i wyzwoleni. Taka była Ameryka – przepełniona uprzedzeniami, pyszałkowata, różnorodna i barwna. Dlatego W drodze należy odczytywać jako manifest tamtego pokolenia i świadectwo życia w przebogatej amerykańskiej rzeczywistości.
Powieść Kerouaca nosi cechy arcydzieła i wybitnego przedstawiciela literatury drogi, ale nie znaczy to, że należy podchodzić do niej bezkrytycznie. Akcja miewa przestoje, a wokół miejscami pachnie jakimś niezrozumiałym wymuszeniem. To dobra, elektryzująca historia, ale lepiej przedstawiona na ekranie niż na papierze…
Moja ocena: 8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań ’Z półki’ oraz ’Pod hasłem’.
Mam tę książkę na szczycie swojej must-read listy już od kilku miesięcy! Film widziałam, spodobał mi się (obsada i muzyka <3), ale w niektórych momentach był trochę nużący. Koniecznie muszę w końcu znaleźć gdzieś tę książkę i skonfrontować ją z filmem i Twoją recenzją.
Jeśli nużył film, pewnie przy książce czeka Cię to samo 🙂 Ale warto próbować, to kawał naprawdę dobrej literatury, którą wypada znać.
Filmu nie widziałam, a książkę może przeczytam, lubię klasykę 🙂 Nawiązując do tematu, jeśli mogę to chciałabym Ciebie oraz wszystkich blogerów zaprosić do mojego wyzwania 🙂 OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA czyli czytamy książki wydane po raz pierwszy przed 2000 r. Może się skusicie? http://kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com/p/wyzwania-2014-r.html
Hm, ostatnio czytałam "Howl" Ginsberga i o ile najpierw gardziłam… to kolejna lektura trochę mnie przekonała. Teraz czas na Kerouca 😉
Mnie się nie udało przebrnąć przez tę książkę… Ale mam w planach ponowną próbę 🙂
ja niestety najpierw przeczytałam, zaraz potem obejrzałam. Książka mnie zachwyciła, film rozczarował…
Ja chyba skuszę się raczej na film. Wiem, że książka to klasyka i powinnam ją znać chociażby ze względu na studia, ale nie mogłam się przemóc. Mam nadzieję, że film jest ok. 🙂