W pogoni za Metallicą, Piotr Kowieski, Przemek Jurek
W pogoni za Metallicą, Piotr Kowieski, Przemek Jurek
Wydawnictwo: Anakonda
Rok wydania: 2013
Stron: 448
Gatunek: wspomnienia
Piotr Kowieski i jego żona Kaśka, to najpewniej jedyne małżeństwo w Polsce (a może i jedno z niewielu na świecie), które spędza czas przede wszystkim na… podążaniu za Metallicą. Ot, takie zwyczajne hobby pary kochających się ludzi. Zaliczyli już ponad sześćdziesiąt koncertów (póki co nie objawił się w Polsce nikt, kto miałby ich na koncie więcej), bywali wielokrotnie w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Australii, a także w takich egzotykach jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny czy Meksyk. Co jednak istotniejsze – bywali i bywają na koncertach, ale to, co czyni ich wyjątkowymi to to, że dali się zauważyć i są już rozpoznawalni przez członków zespołu i ich ekipę. To nic wielkiego – pomyślicie? A chcielibyście, żeby idol pozdrawiał Was ze sceny, specjalnie do Was rzucał swoje gadżety albo z zaskoczenia przysiadał się do Was w hotelowym lobby? I to nie idol pokroju wokalisty kapeli podwórkowej, a wielkiej światowej legendy, którą kochają miliony… No właśnie!
Przemek Jurek (Kochanowo i okolice) spisał opowieść poprowadzoną na dwa głosy, w której przede wszystkim pierwsze skrzypce gra Piotr, ale kiedy swoje trzy grosze wtrąca żona, od razu robi się jeszcze weselej. Nasi bohaterowie to naprawdę niezwykła para – żyją wspólną pasją, są totalnie szaleni i nie sposób nie śmiać się w ich towarzystwie (przynajmniej w tym książkowym, ale pewnie „na żywo” jest jeszcze weselej). Przeżyli wiele, niejednokrotnie ryzykując albo licząc na łut szczęścia, ale właściwie prawie zawsze dopisywało im szczęście. Pojawienie się w kwaterze głównej Mety, bywanie pod samiuteńką sceną i na backstage’u, liczne rozmowy z członkami zespołu, a nawet… przekazywanie im pozdrowień za pośrednictwem pilotów ich samolotów. Pełen odlot! Jest czego zazdrościć i jest kogo podziwiać, ale przede wszystkim łatwo uwierzyć, że marzenia rzeczywiście się spełniają. Wystarczy tylko chcieć, dążyć do tego i mieć odrobinę szaleństwa w duszy.
Na książkę składają się wspomnienia peerelowskiej rzeczywistości (czyli jak to wtedy u nas z muzyką było) i pierwszych spotkań Piotra i Kasi, relacje z koncertów i spotkań z grupą, przerażające i zabawne anegdoty z podróży, a także opowieści o innych fanach i członkach zespołu. Całość uzupełniają wtrącenia na marginesie, w których możemy bliżej poznać Piotra Kowieskiego i jego poglądy. To tam krótko recenzuje on wszystkie albumy, przedstawia swój stosunek wobec każdego z członków zespołu, tworzy ultraciekawe rankingi (ulubionych kawałków, najlepszych koncertów, najfajniejszych pamiątek itd.) i wyraża opinie na różne okołomuzyczne tematy. Nie zapominam też o najważniejszym – o formie książki. Każdy rozdział uzupełniają zdjęcia muzyków (oczywiście wykonane przez Kowieskich), fanów, pamiątek, biletów i samych bohaterów książki – najczęściej w towarzystwie członków zespołu lub innych maniaków. Jak zwykle w przypadku Anakondy – wszystko na najwyższym poziomie, w niezwykle atrakcyjnej dla oka formie.
To nie jest książka wyłącznie dla miłośników Metalliki. Zachwyci ona każdego związanego z muzyką – opowiada o ludziach, którzy żyją pasją, podróżują, obcują z idolami i innymi fanatykami z najróżniejszych zakątków świata. Ich przykład udowadnia, że jak się chce, to można.
I – och! – jak cudownie się o tym czyta…
Moja ocena: brak
Książka przeczytana w ramach wyzwań ’Polacy nie gęsi’ oraz ’Książkowe podróże’.
Ponad milion odsłon? Klaudyno, gratuluję serdecznie!!!!!!
Metallikę kocham i wspomnienia z PRL-u także, ale zupełnie mnie nie ciągnie do czytania tej książki.
Muszę jednak docenić, że pięknie o niej napisałaś.
Dziękuję, choć to nic wielkiego ten milion 🙂
Co do książki – warto choćby rzucić okiem i przeczytać fragment w Empiku – porywa od razu 🙂