Zagadki przeszłości, Kate Atkinson
Zagadki przeszłości, Kate Atkinson
Oryginał: Case Histories
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014
Stron: 368
Gatunek: kryminał
Angielska autorka potrafi pisać zajmująco, wie jak bawić się językiem i zdecydowanie wyróżnia się charakterystycznym, ciekawym stylem. Ma też doskonałe pomysły i potrafi zbudować w swych powieściach wyrazisty klimat. Problemem Zagadek przeszłości jest jednak pewna toporność – książkę czyta się w bólach, opisy są przydługie, pełne zbędnych szczegółów, a akcja zawiła i niepotrzebnie splątana. Autorka zapomina, co to chronologia zdarzeń i przeskakuje z wątku na wątek, całkowicie zabijając dynamikę narracji.
Cztery zagadki kryminalne, jeden detektyw. Cztery historie rozpoczęte w różnych momentach XX wieku, jeden detektyw. Zero logiki, mnóstwo zbiegów okoliczności, kilkunastu bohaterów i brak pomysłu na umiejętne rozwinięcie (i zakończenie!) wszystkich napoczętych wątków. A gdy wszystko zaczyna się jako-tako interesująco zazębiać, przychodzi żenująco płaskie zakończenie, które tylko potęguje uczucie niesamowitego rozczarowania lekturą.
Kryminał? Dobre sobie… Powieść psychologiczna? Też nie do końca. Takie wielkie nic – totalny niewypał w dorobku Kate Atkinson.
Moja ocena: 2/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’, ’Serie na starcie’ oraz ’Książkowe podróże’.
Ojej a tak sobie ostrzyłam na nią pazurki…://
Słyszałm już wcześniej, że książka nie zachwyca. Mam ją na półce, pewnie na dniach rozpocznę lekturę – ciekawe jakie będą moje odczucia?
Aż tak źle? A ja chciałam poznać tę książkę 🙁
Dawno nie widziałam tak niskiej oceny :] Mnie Atkinson też uwiodła "Jej wszystkimi życiami" i nie sądziłam, że tak kiepsko będzie przy następnej lekturze. Szkoda, ale przynajmniej wiem od czego trzymać się z daleka :]
Ojoj, nie lubię tracić czasu na takie książki, także będę ją omijać.
Oj, szkoda. Właśnie wczoraj mijałam ją w księgarni i nieco mnie zainteresowała, ale teraz nie jestem jej już taka pewna.
Widzę, że książka należy do tych, która podobają się lub nie i nie ma nic pomiędzy, ponieważ spotkałam się tylko z bardzo dobrymi lub bardzo złymi opiniami na jej temat. Twoja recenzja skutecznie mnie zniechęciła do tej książki, będę omijać ją szerokim łukiem. ^^
To mnie zaskoczyłaś. Liczyłam na kryminał (choć umieszczenie pisarki w kanonie Czarnej Serii, mnie zaskoczył, nie powiem),. Ale nawet na psychologiczne aspekty nie mogę liczyć? Kurcze, to na co?
Właśnie – na co? Sama nie wiem do jakiego gatunku przypisać tę powieść – jej nijakość trochę w tym przeszkadza.
Nie nie będę tracić na nią czasu.
To jest jedna z najwcześniejszych książek Atkinson, sprzed 10 już lat, i faktycznie jest słabsza. Kolejne książki z tej serii są coraz lepsze, "When will there be good news", trzecia część, na razie nie wydana po polsku, to już bardzo dobry kryminał, więc nie zniechęcaj się całkiem do Atkinson! No i wiemy, że pisarka doszła w końcu do doskonałości – "Jej wszystkie życia" to jej ostatnia, jak na razie, książka.
Napalona niemożliwie na tą książkę mogę teraz najwyżej wyjęczeć mocno rozczarowane: oooooooo… Oczywiście prędzej czy później i tak ją przeczytam, ale ostudziłaś mój zapał dość skutecznie.
Dziwnie mi to przypomina "Pochłaniacza" Bondy…
Przed chwilą przeczytałam i mam podobne wrażenia. Co najważniejsze nie nazwałabym tej pozycji kryminałem. Cóż, książka miała duży potencjał, przynajmniej na początku, jednak im dalej w nią brnęłam, tym bardziej mi się nie podobała. Zakończenie śmieszne, na bardzo niskim poziomie. Również nie polecam.
Jak dobrze, że to nie moja fanaberia i ktoś ma podobne zdanie 🙂
Hmmm jak już wiesz zupełnie inaczej odebrałam tę powieść. Zgodzę się, że to nie jest kryminał, a przynajmniej nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Sama u siebie pisałam przecież, że to wymieszanie gatunków. Nie mogę się jednak zgodzić z brakiem chronologii, bo ja tę widzę i bez problemu odnajdywałam się w poszczególnych historiach bohaterów. "Jej wszystkie życia" jest piękną książką, ale zupełnie inną niż ta tutaj, z innej półki, że się tak wyrażę. Nie jest wybitna, ba – nawet do bardzo dobrej jej daleko. Niemniej jednak ma coś w sobie, co sprawia, że chce się ją doczytać do końca 🙂