Zamek z piasku, Magdalena Witkiewicz
Zamek z piasku, Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2013
Stron: 284
Gatunek: obyczajowa
Magdalena Różczka zapowiada, że to „fajna książka”.
Nie wiem, co ona widzi w niej „fajnego”.
„Fajny” to może byś serial dla młodzieży. „Fajna” to może być kumpela z ławki. Ale jak można tak marne określenie przypisywać głęboko poruszającej i brutalnie prawdziwej opowieści o najboleśniejszych problemach dnia codziennego? Takiego lekceważenia, nawet jeśli wcale nie miało nim być, nie zaakceptuję.
Bo choć Zamek z piasku mnie nie zachwycił i nie oczarował tak, jak zapowiadały to liczne pochwalne pieśni w cudzych recenzjach, to jednak zrobił na mnie spore wrażenie. Bo to historia z życia wzięta, prawdziwa, naturalna. Mogłaby wydarzyć się za ścianą. Mogłaby wydarzyć się w moim domu. Dlatego tak bardzo porusza. Dlatego wywołuje tak wiele sprzecznych uczuć.
Nie wzruszyłam się tak, jak powinnam, śledząc zmagania bohaterów. Być może dlatego, że nie do końca im uwierzyłam. Ani nie polubiłam Weroniki, ani nie zapałałam sympatią do jej męża. Byli dla mnie papierowymi marionetkami wtłoczonymi w życiową historię. Ich uczucia, ich emocje, ich wybory – to wszystko było dla mnie obce. Dlatego choć sama opowieść o zmaganiach z niesprawiedliwością życia mnie poruszyła, nie dałam się przekonać tym ludziom, tym wspomnieniom, tym uczuciom. I to jest przykre, bo być może coś straciłam przez to, że przeźroczystość bohaterów tak bardzo mnie uwierała…
Zamek na piasku pochłoniecie w jeden wieczór. Magdalena Witkiewicz umie poprowadzić opowieść bez przestojów, z ciągle unoszącym się wokół napięciem. Podczas lektury nie wyzbędziecie się odczucia, że koniecznie musicie wiedzieć, co wydarzy się dalej. To cecha dobrze opowiedzianej historii…
Moja ocena: 7,5/10
Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Filia.
Książka przeczytana w ramach wyzwań ’Polacy nie gęsi’, ’Grunt to okładka’, ’Book Lovers’ oraz ’Książkowe podróże’.
Może pani Magdzie po prostu "fajnie" zapłacili?
Obawiam się, że sama jestem daleko od etapu życia zwanego "planowaniem rodziny" i tak samo mogę nie uwierzyć, nie zidentyfikować się.
W recenzji niestety nie napisałaś o niczym wyjątkowym w tej książce, o podobnych problemach już czytałam i chyba mi wystarczy. Poczekam na coś innego. 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Wiesz, myślę sobie, że nie zawsze musi chodzić o wyjątkowość. To historia mająca swoje odbicie w rzeczywistości, prosta i prawdziwa. Takie książki też są nam potrzebne.
Ja to rozumiem i wcale nie neguję, wręcz przeciwnie. Tylko książek o rzeczywistości, o kobietach, które starają się o dziecko i tak dalej jest mnóstwo. W tej wyjątkowości chodziło mi raczej o poruszenie emocji, o uchwycenie nowego aspektu problemu. Tutaj chyba tego zabrakło, przynajmniej dla Ciebie. A ja też nie mam obecnie dużo czasu, by próbować samej się przekonać. Stąd ta szybka selekcja i decyzja. 🙂
Jasne, masz rację. Pewnie mojemu odbiorowi książki jak zwykle zaszkodziły cudze recenzje – oceny 10/10, opowieści o morzach wylanych łez itd. Trzeba pogodzić się z tym, że nie wszystkich zachwyca i porusza to samo. Może kiedyś docenię tę historię bardziej, kiedy np. bardziej zgłębię tę tematykę, bo choć masz rację w tym, że takich książek jest mnóstwo, to jednak dla mnie jest ona jedną z pierwszych…
Wiesz, ja z racji studiów prawie codziennie słyszę o znacznie poważniejszych ludzkich dramatach, które dotyczą dzieci… I potem taka historyjka, że ktoś nie może ich mieć i jednocześnie upiera się na biologiczne dziecko, bo przecież nie można iść do terapeuty, porozmawiać, zaadoptować… No nie bierze mnie. Bo też wiem, że dziecko nie załagodziłoby tych emocji z rodzinie, jedynie stałoby się ich świadkiem.
Poza tym, może się wychylę i narażę. Ale wydaje mi się, że często w ocenie znaczenie ma wiek. Nie znam historii życia recenzentek, ale jeśli widzę, że książkę opisuje młoda dziewczyna, która często jest w liceum lub dopiero co je skończyła… Pewnie już podświadomie zakładam, że jej emocje są wyolbrzymione, że to dramat z którym sama się nie spotkała i nigdy nie chciała się spotkać, a jako kobieta wchodząca w dorosłość może ma wobec tego większą empatię właśnie z racji własnych obaw.
Różne dyskusje na temat oceniania książek już czytałam. W niektórych młodzi blogerzy jawnie przyznawali się do tego, że boją się narażać wydawnictwom i rodzimym autorom. Oczywiście tak nie musi być w tym przypadku (ja też oceniałam wysoko książki, które inni uważali za słabe i uważam, że to moja sprawa, jak ją odbieram) – po prostu faktem jest, że wiele różnych czynników wpływa na to, jak daną książkę odbieramy. Również to, o czym wspomniałaś na fejsbuku – nastrój danego dnia. Dlatego nie oceniam cudzych wyborów, ale przyznaję, że powinnam przestać nastawiać się na 'coś', tylko dlatego, że 'ludzie pisali'.
Hmm, ja chyba mało czytam dyskusji blogowych. Nigdy nie widziałam, by ktoś się przyznawał do obawy przez reakcją wydawnictwa. Chociaż skoro nie widziałam to znaczy, że nie były to blogi cenione przeze mnie.
Fakt, że sugerowanie się innymi powinno być z przymrużeniem oka, skoro nawet przyjaciólce może podobać się inna książka niż nam. Z drugiej strony, to nadal "fajne". że wierzysz ludziom w ich opinie. 🙂
Hmm, rzeczywiście brzmi dość… fajnie :P:PPP Ok, żartowałam nie bij. Nie rozumiem czemu Magdalena Różdżka ma się wypowiadać na temat książek, świat zwariował. Lektura interesująca, życiowa, podoba mi się.
Różczka, przepraszam.
Wiesz, ja wierzę, że gwiazdy też mają normalne życie – czytają, oglądają filmy, śmieją się przy tych samych serialach co my. Trudno jednak odróżnić marketing od szczerości, ale nie oceniam tego. W tym przypadku po prostu zabolało mnie określenie "fajna". Autorka nie powinna była zgodzić się na umieszczenie na okładce tego typu marnej rekomendacji…
Zgadzam się, rekomendacja słaba. Wiesz co, masz rację, nigdy nie patrzyłam na to z tej strony – aktorzy to też ludzie 🙂 😛
Dla mnie to jednak bardziej antyreklama książki, jakoś taka promocja poprzez sławnych ludzi nie związanych z literaturą mnie odrzuca. Pozdrawiam.
Ja też kilka dni temu ją czytałam i recenzowałam. Nie będę Ci podrzucać linka jeśli będziesz miała ochotę poznać moją opinię sama zajrzysz i poszukasz.
Jeszcze raz ja trochę nie w temacie ale czy mogłabyś mi ponownie wysłać tą tabelkę z językami i flagi bo poprzednią gdzieś posiałam? [email protected]
Spróbuję poszukać, aczkolwiek sama przerzuciłam się na inną formę i dawno już tamtej na dysku nie widziałam 🙁
aha a na jaką ?
Po prostu notuję w notatniku, ile godzin/minut czemuś poświęciłam w ciągu dnia 🙂
🙂
Dużo bardziej poruszyły mnie Opowieści niewiernej. Zamek jest płaski, ani bohaterowie ani sytuacja w jakiej się znaleźli, czy sposób ukazania problemu w żaden sposób nie okazały sie wyjątkowe czy poruszające.
Jeszcze nie czytałam, ale chyba najpierw zajmę się opowieściami niewiernej 🙂
Temat osobiście mi obcy- chociaż faktycznie z życia wzięty, a skoro historia jest dobrze opowiedziana- to bym przeczytała, ciekawe czy mnie bohaterzy przekonają.
Ostatnimi czasy intryguje mnie twórczość tej autorki, choćby przez te wszelkie pochwalne pieśni (jak to ładnie ujęłaś) na rożnych blogach. Ale, ale, przeczytamy, zobaczymy 🙂
Zgadzam się, że "fajne" określenie to było, a książka – no cóż Magda Witkiewicz umie zrobić na czytelniku wrażenie
Wierzę na słowo, że książka jest dobra, ale raczej nie skuszę się na lekturę. Jestem właśnie po "Dziecku śniegu", mam książkowego kaca i w tej chwili chyba nie chcę się zagłębiać w tak zupełnie inną, choć podobną historię o pragnieniu dziecka. Na razie odpuszczam. 😉
Czytałam, faktycznie dobra książka…