Żywot człowieka bezpłciowego, czyli: znajdź sobie pasję!
Nie wiem, czy to określenie powszechne czy nie, ale w moich kręgach człowiek bezpłciowy, to ktoś nijaki, nudny, bezbarwny i smętny. Jego życie wydaje się nie mieć barw, jego postawa wywołuje ogólnie zniechęcenie, a i on sam zachowuje się tak, jakby zgubił się na własnym podwórku, nie wiedział, co ze sobą począć i zasadniczo tylko odliczał dni do rychłego końca swego bezpłciowego żywota. Gdyby przyjrzeć się bliżej takim osobom, to w większości przypadków są to istoty zupełnie pozbawione jakichkolwiek pasji, zajęć i zainteresowań.
Moja recepta na takie kiszenie się we własnej beznadziei jest jedna i zawarłam ją w tytule niniejszego wpisu. Wszystko jasne, prawda?
Dlaczego ludzie bezpłciowi są beznadziejni?
Gdyby chcieć nawiązać z bezpłciowymi osobnikami jakiś dialog, okaże się, że rozmawiać oni potrafią jedynie o innych ludziach. Krótko mówiąc: znają tylko pojęcia obgadywania i plotkowania. Na pytanie o to, czym zajmują się w wolnym czasie, opowiedzą o przeglądaniu facebooka i oglądaniu powtórek Trudnych spraw. Jakże bajecznie!
Postawę tego typu zaczęłam dostrzegać szczególnie na studiach. Niby animatorzy kultury, niby ą i ę w niektórych kręgach, a jednak kiedy przyszło do zadania „przedstaw siebie jako animatora kultury”, większość grupy pokusiła się o wklejenie do Worda zerżniętych z neta teorii na temat tego, kim jest animator kultury. Szczyt wirtuozerii, jasna cholera. A kiedy namówiłam grupę, byśmy zorganizowali wystawę prezentującą nasze zainteresowania i pasje, połowa osób była oburzona debilnym pomysłem, bo nie wiedziała, co pokazać. I można im było tłumaczyć, że nawet miłość do tipsów można fajnie zaprezentować – bez skutku. Ostatecznie w wystawie udział wzięła tylko połowa grupy, ale za to późniejsze pochwały ochoczo zbierali wszyscy.
Uśmiecham się nieco na to wspomnienie, ale zasadniczo to tylko udowadnia, jak wygląda rzeczywistość studencka. Są tacy, których dławią kompleksy na punkcie ludzi z magistrem. Zawsze im powtarzam, że dodatkowe litery przed nazwiskiem o niczym nie świadczą. Można przez studia przebrnąć i nie wyciągnąć z nich absolutnie nic. Można być po studiach totalnym zerem. Można być też geniuszem, człowiekiem ultrawartościowym i kimś naprawdę wyjątkowym bez papierka i pięciu lat przebimbanych w uniwersyteckich murach. Studia to tylko studia, nic nobilitującego.
Po co nam zainteresowania?
Człowiek, który w ciekawy sposób wykorzystuje swój wolny czas, jest po prostu szczęśliwszy. Bo spełnianie się w swojej pasji daje energetycznego kopa, dostarcza rozrywki i radości, a do tego rozwija i napędza do działania. Mając hobby, masz gotowy i przebogaty temat do rozmów z ludźmi. możesz ich zarażać swoją pasją, możesz tworzyć i inspirować. Co ważne – możesz też poznawać sobie podobnych – to jeszcze bardziej rozwija, to jeszcze bardziej wzbogaca. A znajomości oparte na wspólnych zainteresowaniach mogą okazać się bezcenne.
Na pasji można też zarabiać. Ktoś powie, że miłość do kosmetyków czy gier komputerowych nie jest czymś, co można przekuć w sukces, ale wtedy odeślę ich do blogerów i vlogerów, którzy są w stanie ze wszystkiego uczynić COŚ. Ile ja razy słyszałam, że zainteresowanie makijażem to coś błahego i idiotycznego, a interesują się nim tylko pustaki. Parę filmików instruktażowych jak używać eyelinera i parę recenzji kosmetyków przekonało mnie, jak bzdurne jest takie myślenie i jak wiele do zaoferowania mogą mieć dziewczyny, które ktoś z góry skreśla.
Zainteresowania można mieć przeróżne – i nikt nie ma prawa wartościować, które są lepsze, a które gorsze. Mówisz, że lubisz samochody, ale Twoje zainteresowanie nimi ogranicza się do jazdy po mieście i oglądania zdjęć z katalogów? A może uczyń z tego coś więcej? Pokaż, że nie jesteś pustakiem, który dla zabicia nudy ogląda zdjęcia markowych wozów i i tak nie ma nic na ich temat do powiedzenia? Kup tematyczną książkę, drąż temat, załóż stronę internetową, pojedź na rajd czy zlot – zrób coś z tą swoją pasją, zamiast smęcić, że Toje życie jest beznadziejne i nie wiesz, co ze sobą zrobić. Kochasz gotować? Nie daj sobie wmówić, że jesteś kurą domową, która ma siedzieć na tyłku i mieszać w garach. Zapisz się na warsztaty, rób zdjęcia swoich potraw, wrzucaj przepisy do sieci. Każdą, każdą, absolutnie każdą pasją można zarazić i zainteresować innych. Każdą z nich można rozwijać. Trzeba tylko włożyć w to odrobinę zaangażowania.
Każdy z nas powinien wiedzieć, co lubi, co daje mu radość, co przyciąga jego uwagę. W Internecie można znaleźć mnóstwo inspiracji, jak swoje zainteresowania rozwijać. Po to mamy w życiu wolny czas, by spędzać go jak najlepiej. Domyślam się, że kogoś może satysfakcjonować relaks przy telenoweli, ale czy względna satysfakcja z bezpłciowej egzystencji ma oznaczać, że człowiek powinien osiąść na laurach i że nie potrzebuje niczego więcej? Rozejrzyj się i zobacz, jak wielu pasjonatów masz wokół. Co ich odróżnia od Ciebie? Mają energię, mają interesujących znajomych, mają coś do powiedzenia. I żyją, żyją pełnią życia. Właśnie wtedy, kiedy Ty przeglądasz strony z memami, analizujesz facebookowe aktywności ludzi, z którymi od dekady nie masz kontaktu i z otępieniem w oczach gapisz się w ekran telewizora.
Masz wybór. Zrób coś ze sobą. Znajdź sobie pasję, człowieku!
Przeczytaj również:
- Po cholerę przejmujesz się tym, na co nie masz wpływu?
- Dlaczego tak Was wkurza cudze szczęście?
- Czy warto studiować polonistykę?
Oj, bardzo dobry i mądry wpis. Ja sama ostatnio przechodziłam małe załamanie, w czasie którego obijałam się niemiłosiernie i nie widziałam jak dzień za dniem, mija mi przed nosem. Na szczęście w końcu doszłam do pewnych budujących wniosków, a twój wpis jest tak naprawdę ich pięknym podsumowaniem. Siadam i zaczynam robić rzeczy, które sprawiają mi frajdę. Czytam, piszę, uczę się o tym, i tamtym.
Jednak ważna kwestia warta poruszenia to chyba również to, żeby robić to co naprawdę CIEBIE pasjonuje. Nie udawaj, że jesteś miłośniczką mody tylko dlatego, żeby przypodobać się grupie osób, które uważasz za "fajniejsze" od siebie, a które wiesz, że prowadzą szafiarskie blogi etc. Ja np. uwielbiam astronomię i mówiąc szczerze, w najbliższym otoczeniu nie znam osób, które podzielałyby moją pasję. Ponadto nie jestem jakąś mega pewną siebie osobą, więc litościwe spojrzenia i uśmieszki, gdy komuś o tym wspominam, nie wpływają na mnie pozytywnie. Jednak, chyba trzeba po prostu dojrzeć do pewnych rzeczy. Litościwie spojrzeć na taką osobę, obdarzyć ją podobnym uśmieszkiem, a później odwrócić się do niej plecami i ponownie zaczytywać się w "Krótką historię czasu" Hawkinga.
Jeszcze raz – fajny, mobilizujący do pracy i działania post. 🙂 Życzę każdemu, żeby miał odwagę, czas i chęci, aby rozwijać się w sposób, który sprawia mu najwięcej radości. 🙂
Pozdrawiam cieplutko,
Skrzynka Pełna Ksiażek
Dziękuję za dobre słowa 🙂
Zgadzam się z Tobą – najważniejsze, to odkryć, co lubimy i dążyć do realizacji własnych celów, a nie cudzych. Co z tego, że coś jest modne, skoro w żaden sposób nas nie interesuje i nie ekscytuje? 😉
Wiele razy słyszałam komentarze typu "co jest fajnego w uczeniu się języka rosyjskiego?", "po co czytasz książki?", "po co ci ten fitness, jesteś chuda przecież?", "i co masz z tego klubu?", "kwiatki kupiłaś, hehe, ogrodnikiem będziesz".
Help! Ja wysiadam. Nie umiem odpowiadać na tego typu pytania, nie mówię tym językiem.
Faktycznie, ciężkie musi być bycie bezpłciowym. 😉
No właśnie. To jest najgorsze, że tacy ludzie nie dość, że sami nie mają żadnych zainteresowań, to jeszcze czepiają się innych, że je mają. Bo jak ktoś żyje po swojemu i się nie dowala, to w porządku – widocznie jest taką osobą, która nie ma potrzeby interesować się czymś specjalnym, ale też nie czepia się innych, że coś ze swoim życiem robią. Szkoda, że takich osób znam góra dwie…
Ale czemu jak się lubi gotować, to to już nie wystarczy, tylko trzeba od razu wrzucać to do netu?? Generalnie uważam, że nic mi do tego, jak inni spędzają czas i czy mają swoje pasje, czy ich nie mają – niech sobie żyją jak chcą.
Wrzucanie do sieci to tylko przykład, co można zrobić z tym dalej, jeżeli ktoś ma taką potrzebę. To przykład autentyczny – koleżanka skarżyła mi się ostatnio, że potrafi tylko gotować i biorą ją za kurę domową, a ona chciałaby, by było z tego coś więcej. Bo kocha to robić, tylko nie wie, jak pokazać innym, że to nie tylko mieszanie w garach z obowiązku 😉
Jeżeli ktoś ma pasję, którą mu wystarcza, nie ma poczucia, że musi robić z nią coś więcej i nie do niego kierowane były moje słowa.
A, a co do reszty – mnie też nic do tego, jak kto spędza czas, póki nie zatruwa mi życia gadaniem, że nie ma co ze sobą zrobić, że jego życie jest beznadziejne, bo nic się w nim nie dzieje, że ja to mam dobrze, bo przynajmniej mam jakieś zajęcie. Skoro ja je mam, to chyba każdy może 😉
Ja to chwilami odczuwam wrażenie, że mam aż za dużo pasji i zainteresowań, bo nie jestem w stanie na wszystko znaleźć czasu!
Książki, joga, nauka (co już jest bardzo rozległe!), biotechnologia, kryptozoologia, parapsychologia, zwierzęta, Starożytny Egipt…
Bookeaterreality
O kryptozoologi nie słyszałam – a to ciekawostka! 🙂
I znam Twój ból – też czasem mam wrażenie, że zbyt wiele rzeczy kocham i zbyt wiele mnie interesuje, przez co zawsze któraś z pasji na chwilę schodzi na dalszy plan.
Wiesz co, z tym zarabianiem na hobby to ja mam problem. Bo teraz panuje jakieś takie dziwne przekonanie, że hobby MUSI być dochodowe. Jak tylko komuś mówię, że moją pasją jest blogowanie i rękodzieło, to pierwszym pytaniem jest: "To ile na tym zarabiasz?". Tak jakby ci, którzy nie przeliczają wszystkiego na kasę, byli gorszym sortem oderwanych od życia marzycieli a fakt, że z pasji ktoś czerpie wyłącznie przyjemność i czasem musi do niej dołożyć sprawia, że jesteś frajerem. Strasznie mnie to wkurza, bo pokazuje, że w naszym społeczeństwie wartość ma tylko to, co da się przeliczyć na peeleny.
W pierwszej kolejności nie wyobrażam sobie kogokolwiek pytać o zarobki – czy to na etacie, czy z dorabiania. Nie pytam o to ani członków rodziny, ani najbliższych przyjaciół, ani dalszych znajomych i nie mieści mi się w głowie, jak można kogoś o takie rzeczy wypytywać. Sama często otrzymuję takie pytania i jestem wtedy zażenowana, bo ani nie mam ochoty rozmawiać o kwotach, ani nikomu tłumaczyć, że za czytanie książek nie płacą mi wcale.
Ale cóż zrobić, takie chyba mamy czasy, że wszystko przeliczane jest na pieniądze.
A moim zdaniem powinniśmy rozmawiać o pieniądzach. Każdy dostaje takie wynagrodzenie na jakie się zgodził i jak dowiaduję się ile znajomi zarabiają i są to słuszne kwoty to cieszę się. Często ludzie na rozmowach kwalifikacyjnych (zwłaszcza na początku) mówią za mało – dlaczego ludzie zarabiają za półdarmo? Bo nie wiedzą ile dany specjalista powinien zarabiać.
Naturalna rozmowa w gronie bliskich to co innego niż niesympatyczne wypytywanie i nagabywanie 😉
swietny post! zgadzam sie z Toba 🙂 sama mam w otoczeniu osoby, ktore zadaja mi idiotyczne pytania – po co trace czas na czytanie?! Albo, ze tez mi sie chce chodzic na silownie!? – kiedy wiec zapytalam kolezanke co ona w takim razie robi w wolnym czasie odpowiedziala "ja mam dzieci i zawsze znajde sobie cos w domu do sprzatania! nie mam czasu na nic innego!"… wiec moge jej tylko wspolczuc, ze ja tez mam dzieci, meza, dom i pelen etat a mimo to mam tez czas na czytanie, bloga i silownie! 🙂 robie to co lubie i moje zycie nie ogranicza sie tylko do sprzatania domu i bawienia dzieci!
U mnie w kwestii czytania są dwa obozy – 'po co ci to całe czytanie, nie szkoda na to czasu?' albo 'ale ci zazdroszczę, że tyle czytasz'. To drugie rozbraja mnie najbardziej, bo wychodzi na to, że czytanie to przywilej wybranych 😉
Powinni to przeczytać moi znajomi, ale niestety jeśli się jest "bezpłciowym" człowiekiem jak to określiłaś, to niestety nie trafia się na takie wpisy. Wtedy budzi się we mnie chęć ratowania świata i podsyłam ciekawe linki komu się da licząc, że to ich zainspiruje. : ))
Jedyne co bym dodała do tego wpisu to to, że otaczanie się takimi ludźmi również demotywuje i zniechęca do działania. (przynajmniej ja tak mam!)
Pozdrawiam!
To prawda, jest coś w tym, że tacy ludzie demotywują i zatruwają otoczenie. Jednak nie wolno się temu poddawać – powinniśmy równać w górę, a nie w dół 🙂
Bardzo mądry wpis! Smutne jest to, że niektórzy nie mają czasu na pasję, a marnują bo na całkowicie bezsensowne czynności. W końcu lenistwo jest najłatwiejszym wyborem. Według mnie warto podążać za swoją pasją niezależnie od tego co pomyślą o nas inni.
Otóż to. Ja mam wrażenie, że niektórzy wstydzą się swoich mało modnych zainteresowań, dlatego albo w ogóle o nich nie mówią, albo całkiem zabijają w sobie pasję. Jak ja mówię komuś, że kocham grę w szachy, też z reguły otrzymuję w zamian kpiące uśmieszki i stukanie się w czoło, ale jeszcze nie upadłam na głowę aż tak, żeby się tym w ogóle przejmować. Robię, co lubię i żyję, jak lubię. Efekt jest taki, że w przeciwieństwie do marud z otoczenia – jestem szczęśliwa 😉
Nie mam nic do dodania masz 100% racji. Mnie znalezienie pasji zajęło trochę czasu, ale teraz wiem, że warto było go poświęcić.
Cieszę się bardzo, uwielbiam ludzi z pasją 🙂
Kilka miesięcy temu mówiłam, że nie mam wiele do dodania, a dzisiaj zainspirowana Twoim tekstem opisałam swoją historię poszukiwania pasji. Zapraszam do lektury : http://anne18-recenzentka.blogspot.com/2016/07/o-tym-ze-warto-miec-w-zyciu-pasje.html
mój kolega interesuje się systemem karnym w Polsce. Pasja jak pasja – ważne że mu się podoba 🙂
Interesujące 🙂
Nie znałem tego pojęcia "człowiek bezpłciowy", przyznam, że definicja jak najbardziej mi odpowiada. Trafnie, zgrabnie to ujęte w słowach. Niestety, też z takimi się spotykam.
Myślę, że nie z każdej pasji może być coś więcej. Ja mam taką pasję, lubię coś robić, ale jestem w tym absolutnie beznadziejna – to pewna dziedzina sztuki, i pomimo, że to moja pasja od dziecka, to po 20 latach praktyki i kursów wciąż nie mam talentu 😅 więc ani tego nikomu pokazać, ani na tym zarobić. Pozostaje tylko „kisić” to w domowym zaciszu. Przez to ludziom się często wydaje że jestem nudna, bo o tym nie chcę zbytnio gadać, a nic innego nie lubię robić (więc też i nie robię, poza pracą). Jak już rozmawiam z ludźmi to o remoncie, ślubie itd. Może nie oceniajmy pochopnie „bezpłciowych” (swoją drogą uważam wybór tego słowa za bardzo niefortunny) ludzi – myślę, że wiele z nich ma pasję, której się wstydzi albo nawet nie uważa tego za pasję.
To ze ktos lubi ogladac seriale dla relaksu to zaraz musi byc bezplciowy? No chyba ze oprocz tego nic innego go nie interesuje. Niech kazdy zyje tak jak chce, jego wybor. Zyj i daj zyc innym!