KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Skarb heretyka, Scott Mariani

Zostaje zamordowany młody egiptolog. Prawdopodobnie wpadł na trop legendarnego skarbu, ukrytego gdzieś w pustynnych piaskach. Zrozpaczony ojciec dzwoni do dawnego przyjaciela – byłego żołnierza SAS – Bena Hope’a, z prośbą, by ten pomścił jego syna. Wizja dokonania krwawego mordu nie wydaje się kusząca, ale jak można odmówić człowiekowi, który w przeszłości uratował nam życie? Nie można, więc Hope decyduje się wykonać wyrok. Sprawy komplikują się jednak tak niewyobrażalnie, że wszystko to, w co wierzył dotąd Ben, staje się nieistotne. Przyjaciele stają się wrogami, wrogowie sprzymierzeńcami, sprzymierzeńcy sprzedawczykami… Komu wierzyć? Jak (prze)żyć w świecie pełnym hipokryzji? I gdzie znaleźć ratunek, kiedy umierają wiara z nadzieją?

Scott Mariani kolejny raz całkowicie zawładnął moim światem – od jego powieści nie mogłam się oderwać. Czytałam, jedząc. Czytałam, chodząc. Czytałam, oglądając telewizję. Bo Skarb heretyka pochłonął mnie od pierwszej do ostatniej strony…

Wspominałam już przy okazji Proroctwa Sądnego Dnia, że książki pana Marianiego mają w sobie wszystko to, czego w literaturze i filmie nie znoszę – mnóstwo krwi, pistoletów, fanatyków wszelkiego rodzaju, terrorystów i degeneratów. Jeden facet jest w stanie wymordować kilkunastu uzbrojonych przeciwników – zupełnie jak w „uwielbianych” przeze mnie produkcjach z Seagalem albo Chanem. Trochę mnie to śmieszy, zwłaszcza, że akurat w tej części autor wyrządził swojemu bohaterowi wielką krzywdę – zrobił z niego totalnego idiotę, wplątując go w sidła szczeniackiej miłości. Romantyczna jestem bardzo, ale nigdy nie uwierzę, że taki morderczy typ nagle doznaje olśnienia i zakochuje się w pięknej nieznajomej (żonie przyjaciela, tak swoją drogą), następnego dnia wyznaje jej dozgonną miłość, a jeszcze kolejnego biegnie dla niej zbawiać świat. Przerysowanie Bena sięgnęło w Skarbie heretyka szczytu.

Nie znaczy to oczywiście, że powieści Scotta Marianiego mi się nie podobają. Wręcz przeciwnie – jest jednym z niewielu twórców, którym wybaczam przeładowanie brutalnością i testosteronem. Przede wszystkim dlatego, że od wartkiej akcji w jego opowieściach nie mogę się oderwać. Lubię ten dreszczyk emocji, który przebiega mi po plecach, kiedy Ben Hope wpada w kolejną zasadzkę. To jasne, że zawsze wychodzi cało z tarapatów, ale i tak jego przygody robią na mnie wielkie wrażenie.

Skarb heretyka to powieść odpowiednia dla miłośników starożytnych zagadek i legend, dalekich podróży i brutalnych bijatyk. Co prawda Egipt jest już w literaturze przerobiony na milion sposobów, ale i tak ciekawe przedstawienie kolejnej legendy wydaje mi się dobrym pomysłem. Powieść Marianiego w sam raz nadaje się na wieczorny relaks w te chłodne dni. Zapewniam, że wartka akcja rozgrzeje Was do czerwoności!

Moja ocena: 6,5/10

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevKrólestwo czarnego łabędzia, Lee Carroll
Jutro 3. W objęciach chłodu, John MarsdenNastępny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

0 komentarzy

kolmanka pisze:
9 października 2011 o 20:31

dla mnie chyba za brutalne. Ostatnio mam troszkę inny nastrój. Nostalgiczny…:)

Odpowiedz
Taki jest świat pisze:
9 października 2011 o 20:56

Czytałam, a teraz przede mną kolejne części 🙂

Odpowiedz
Meme pisze:
10 października 2011 o 16:26

Uwieblbiam tego typu książki i mimo niewielkiej oceny z Twojej strony, mam na nią ochotę ;D

Odpowiedz
Domi pisze:
10 października 2011 o 20:24

Ja odwrotnie jak Meme, za takimi książkami nie przepadam :<

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
10 października 2011 o 20:53

Meme,
to nie jest niewielka ocena 🙂 Po prostu raczej średnia, bo książka wypada słabiej na tle poprzedniej części, ale wciąż niesamowicie pochłania.

Odpowiedz
Maya pisze:
11 października 2011 o 09:51

To, że czytałaś, jedząc, to rozumiem. To, że czytałaś, chodząc, również rozumiem. Ale jak można czytać, oglądając telewizję, to już nie umiem sobie tego wyobrazić :D.
Niezła jesteś ;)!

Odpowiedz
Futbolowa pisze:
11 października 2011 o 20:02

Maya,
ciągle tak robię! 😀 Potrafię jednocześnie czytać, jeść, oglądać i rozmawiać 😉

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk