Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami, Wojciech Mann i Krzysztof Materna
Podróże małe i duże traktuję niemal z namaszczeniem – głaszczę okładkę, wstrzymując oddech przeglądam kolejne zdjęcia. Książka wydana jest absolutnie pierwszorzędnie – solidny papier, ogrom fotografii, ciesząca oko oprawa graficzna. To jeden z powodów, dla których określam ją mianem perełki.
O wyjątkowości tej pozycji świadczy jednak przede wszystkim treść – dzięki opowieściom autorów możemy przekonać się, jak wielką siłę ma przyjaźń i jak wiele wspaniałych wspólnych wspomnień mogą mieć bliscy sobie ludzie.
Mann i Materna nieco odmiennie spoglądają na świat i na samych siebie. Wiele razem przeszli, notując wzloty i upadki. Darzą się wzajemnym szacunkiem i prawdziwą, szczerą, przyjacielską miłością. Ich historie opowiadane naprzemiennie, często pełne wzajemnych wtrąceń i dygresji czyta się znakomicie – dystansem, poczuciem humoru i niezwykłym ciepłem panowie po prostu przyciągają.
Mając w głowie pewien obraz Krzysztofa Materny i Wojciecha Manna spodziewałam się, że ich wspólne „dziecko” pełne będzie ironii i powalającego humoru, tymczasem jest to opowieść słodko-gorzka, pełna wzruszających i poruszających momentów. Wcale nie zaśmiewałam się przy niej. Ba! Kiedy Materna wspominał swojego przyjaciela – Edwarda Kłosińskiego – zdarzyło mi się nawet zalać łzami, bowiem zakończenie tej historii ściska za gardło…
Humor oczywiście w Podróżach… również się pojawia – jakże mogłoby go zabraknąć, kiedy dwóch zabawnych ludzi wspomina absurdalne czasy PRL-u? Niemniej, to nie humor jest dla mnie najważniejszym elementem wspomnień duetu M&M. Autorzy w niezwykle ciekawy sposób przedstawiają to, jak widziano Polaków na Zachodzie, jak odnoszono się do nich w Stanach czy we Włoszech, jak traktowano w Tunezji albo na Węgrzech. O tym, jak Polacy radzili sobie, kiedy nie było u nas „nic” i jak kombinowali, żeby zarobić. Starsi czytelnicy dzięki Mannowi i Maternie znów przeniosą się do lat młodości, a młodsi poznają kolejne spojrzenie na czasy, które znają jedynie z anegdot.
Wspólna podróż z duetem M&M była dla mnie znakomitą przygodą. Wiem, że jeszcze nieraz przepłynę się z nimi „Batorym”, polecę do Acapulco albo wypiję wino w Wenecji. I zawsze, kiedy dopadnie mnie gorszy nastrój spoglądać będę na okładkę Podróży małych i dużych – ten ciepły uśmiech pana Materny wart jest milion dolarów i z miejsca rozjaśnia mi dzień.
Ach, jakże bym chciała dopaść RockManna – książkę pana Wojciecha… Na pewno będzie kolejną perełką!
Moja ocena: brak
/bo niektórych książek nie da się umieścić w prostej skali/
Mam kilka takich tytułów, które po prostu musze miec, bo czuje w kościach, że będą fantastyczne. To jeden z nich. I widze, że przeczucie mnie nie myliło. To fantastyczne. :))
Mnie też program MdM z udziałem Krzysztofa i Wojciecha kojarzy się z czasów dzieciństwa, choć muszę przyznać, że bardziej w pamięć zapadł mi Mann, może to za sprawą swojej… postury 😉
Najbardziej jednak lubię oglądać program ,,Szansę na sukces, gdzie pan Wojciech pokazuje swój niebywały humor i dystans do siebie.
Książkę ,,Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami'', chętnie poznam choćby ze względu na sentyment obu panów.
Pozdrawiam.
Kurczę, dużo słyszałam o tej książce i z pewnością jest to bardzo ciekawa lektura… może faktycznie skorzystam z Twojego świątecznego rabatu… 🙂
Pozdrawiam!
A jeszcze odnośnie Twojego komentarza u mnie. Co do książek z serii przygód o Sookie Stackhouse, to niestety ja nie mam tak wyrobionego zdania jak Ty, bo przeczytałam dopiero 1 część (niestety tym samym i ostatnią :D). Ale słyszałam właśnie takie opinie, że robi się nudno, pisarka powiela schematy i główna bohaterka jest bardzo irytująca…
"Podróże…" zaciekawiły mnie odrazu po pojawieniu się w zapowiedziach i akurat tak się złożyło, że Tacie przyniósł tę książkę Mikołaj, więc już wiem co będę czytała podczas Świąt 😀 RockManna czytałam rok temu (również na Święta 🙂 ) i gorąco polecam! Jak dla mnie rewelacja, choć stanowczo zbyt krótka, bo opowieści Pana Manna można czytać bez końca…
Też miło wspominam MdM, choć chyba nie rozumiałam wszystkich żartów:D Niedawno chyba Comedy Central puszczało, czasem oglądałam i dobrze się bawiłam.
O, a ja tej książki nawet nie zamierzałam przeczytać, aż do momentu zapoznania się z Twoją recenzją. W chwili obecnej aż się sobie dziwię, że ją wyeliminowałam.
Uwielbiam Panów MM, więc książce nie przepuszczę 😀
Marzy mi się dostać tę książkę pod choinkę. 🙂 Mi również MdM kojarzy się ze słodkim dzieciństwem, ale jeszcze bardziej lubiłam oglądać „Za chwilę dalszy ciąg programu”, razem z Raperami znad Wisły byli genialni. 🙂
Jak wpadnie mi w ręce to chętnie przeczytam, ale nie jest to książka, która wzbudza we mnie jakieś szczególne emocje 🙂
http://www.bialajakmleko.pl/konkurs/zobacz/59 Dzięki za głos, głosować można raz na 24 h 🙂
Kreatywa! Kusisz znowu świetną książką, jak pożyczysz trochę czasu to chętnie przeczytam 🙂 Mam ogromny szacunek do Pana Wojciecha Manna, nie łatwo być sobą w komercyjnej rzeczywistości.
pozdrawiam 🙂