Życie po mężczyźnie, Hanna Samson
Przerabiałam już Chutnik, Gretkowską, Filipiak i Tokarczuk.
Czytałam już o dylematach kobiet dojrzałych, poznałam sporo przegadanych książek.
Czy więc potrzeba mi do czegoś jeszcze twórczości Hanny Samson, która na tle innych niczym się nie wyróżnia i powiela utarte schematy?
Nie sądzę. Moja przygoda z Życiem po mężczyźnie nie była długa, bowiem powieść znanej psychoterapeutki i pisarki liczy zaledwie 174 strony, wypełnione solidnie rozstrzeloną czcionką. I choć wydawać by się mogło, że treści będzie tu niewiele – nic bardziej mylnego. Narratorka jest w stanie streścić całe swoje życie, pół życia matki, pół życia dziecka, którego nigdy nie miała, a do kompletu dorzuca jeszcze życiorysy byłych mężów, szkolnych przyjaciółek, psów i sąsiadów. Kompletny miszmasz, wymieszanie światów i czasów, chaos jakich mało, w dodatku okraszony setkami przekleństw. Pomysł autorki niczym nie zaskoczył, ale na wyróżnienie zasługują humor z ironią, stale wplatane między historie opowiadane przez bohaterkę. Jej złożony i niezwykle spójny portret psychologiczny również może zachwycić. Wiele w tej książce znajdą dla siebie dojrzałe kobiety, pogrążone w marazmie czasu postmenstruacyjnego, które gotowe są rozliczać się ze swoim życiem. Mnie do tego czasu jeszcze daleko, toteż nie powinno nikogo zaskoczyć, że powieść pani Samson nie przekonała mnie i nie porwała. Owszem, jest przejmująca i dojrzała, dotyka ważnych kwestii i napisana jest z polotem, ale ja przede wszystkim uważam ją za mocno przegadaną. Nie podoba mi się taka forma opowieści – oczami wyobraźni widzę smutną, zmarnowaną kobietę, ględzącą nad kuflem piwa Nie podoba mi się takie niespójne uzewnętrznianie, które do życia czytelnika nie wnosi kompletnie nic. Staram się zrozumieć intencje autorki, staram się pojąć przekaz, ale choć z powieści wyłania się kilka smutnych prawd o życiu kobiet 55+, to wciąż nie rozumiem co i komu Życie po mężczyźnie miałoby dać. Odłożę na półkę i spróbuję za 30 lat. Może wtedy zrozumiem. Moja ocena: 5/10
]]>Czytałam już o dylematach kobiet dojrzałych, poznałam sporo przegadanych książek.
Czy więc potrzeba mi do czegoś jeszcze twórczości Hanny Samson, która na tle innych niczym się nie wyróżnia i powiela utarte schematy?
Nie sądzę. Moja przygoda z Życiem po mężczyźnie nie była długa, bowiem powieść znanej psychoterapeutki i pisarki liczy zaledwie 174 strony, wypełnione solidnie rozstrzeloną czcionką. I choć wydawać by się mogło, że treści będzie tu niewiele – nic bardziej mylnego. Narratorka jest w stanie streścić całe swoje życie, pół życia matki, pół życia dziecka, którego nigdy nie miała, a do kompletu dorzuca jeszcze życiorysy byłych mężów, szkolnych przyjaciółek, psów i sąsiadów. Kompletny miszmasz, wymieszanie światów i czasów, chaos jakich mało, w dodatku okraszony setkami przekleństw. Pomysł autorki niczym nie zaskoczył, ale na wyróżnienie zasługują humor z ironią, stale wplatane między historie opowiadane przez bohaterkę. Jej złożony i niezwykle spójny portret psychologiczny również może zachwycić. Wiele w tej książce znajdą dla siebie dojrzałe kobiety, pogrążone w marazmie czasu postmenstruacyjnego, które gotowe są rozliczać się ze swoim życiem. Mnie do tego czasu jeszcze daleko, toteż nie powinno nikogo zaskoczyć, że powieść pani Samson nie przekonała mnie i nie porwała. Owszem, jest przejmująca i dojrzała, dotyka ważnych kwestii i napisana jest z polotem, ale ja przede wszystkim uważam ją za mocno przegadaną. Nie podoba mi się taka forma opowieści – oczami wyobraźni widzę smutną, zmarnowaną kobietę, ględzącą nad kuflem piwa Nie podoba mi się takie niespójne uzewnętrznianie, które do życia czytelnika nie wnosi kompletnie nic. Staram się zrozumieć intencje autorki, staram się pojąć przekaz, ale choć z powieści wyłania się kilka smutnych prawd o życiu kobiet 55+, to wciąż nie rozumiem co i komu Życie po mężczyźnie miałoby dać. Odłożę na półkę i spróbuję za 30 lat. Może wtedy zrozumiem. Moja ocena: 5/10
cały czas dowiaduje sie z tego bloga o wielu ciekawych ksiażkach i moje grono sie powiększa:) pójde za twoją rada i sięgnę po te lekture za 30 lat
Ale podoba mi się ta recenzja! 🙂 Nie jest rozciągnięta, ma sens! 🙂
Hmm, no i nie wiem – jeszcze pomyślę 🙂
Chyba postąpię jak Ty – spróbuję za 30 lat.
Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale ja się do autorki zraziłam po oglądnięciu filmu na podstawie jej książki 😀
O, a co to był za film?
"Wojna żeńsko-męska"… straszny film, moim zdaniem 😉 Nawet cudowny Mecwaldowski, nie był w stanie go uratować :/
Czytałam i też mnie nie porwała. Momentami było tak nudno, że modliłam się, by już się skończyło. Ja nie zamierzam czytać jej za 30 lat – zbyt wiele jest ciekawszych pozycji, by tracić czas na to czytadło. Pozdrawiam serdecznie!
Jeśli za 30 lat nastąpi taki czas, że nie będę miała co czytać… 😉
A ja nawet nie wiem, kto to jest Hanna Samson i, jak widzę, wcale nie muszę żałować 😀
Doceniam szalenie Twoją umiejętność "łagodnego" pojechania po czymś, co Ci się nie podoba :))))
Pasuję, na razie wolę życie Z mężczyzną 🙂