KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting
dziennik snów

Dziennik snów – jak i po co go prowadzić?

Od stycznia tego roku zaczęłam prowadzić dziennik snów. Decyzja była spontaniczna, nieprzemyślana, ale za to przyniosła mi wiele korzyści. Od tamtego czasu lepiej śpię i lepiej rozumiem samą siebie. Na potrzeby dziennika nie trzeba przeznaczać dużo czasu, za to zalety jego prowadzenia są nie do przecenienia. Dlatego też dziś opowiem Wam o tym, jak prowadzić dziennik snów i dlaczego warto to robić.

Dlaczego warto prowadzić dziennik snów

Choć wiele osób głosi: „mnie to się nic nie śni”, prawda jest taka, że wszyscy śnimy, tylko nie wszyscy swoje sny zapamiętujemy. Może na to wpływać wiele czynników – obudzenie w złej fazie snu, alkohol, strach i wewnętrzny opór, błyskawiczne zrywanie się z łóżka po przebudzeniu, nagłe wyrwanie ze snu itd. Warto uświadomić sobie, że marzenia senne wcale nie są zlepkiem abstrakcyjnych wizji, ale bardzo silnie wiążą się z naszą codziennością i doskonale potrafią pokazać, co nas trapi, zżera od środka i niepokoi, kim jesteśmy naprawdę i jak wygląda nasza rzeczywistość.

łapacz snów dreamcatcher

Prowadzenie dziennika snów w pierwszej kolejności pozwoli nam po prostu lepiej zrozumieć siebie. Dzięki systematycznemu opisywaniu marzeń sennych jesteśmy w stanie zacząć zapamiętywać więcej detali dotyczących zapachów, barw, osób, miejsc i zdarzeń. Możemy też dostrzec powtarzalność niektórych motywów. Z doświadczenia wiem, że dopiero uświadomienie sobie, że jakiś koszmar do nas powraca, pozwala zrozumieć go i raz na zawsze się go pozbyć.

Dawniej sądziłam, że sen tylko zabiera mi czas, który mogłabym wykorzystać nieco bardziej produktywnie. Jest to oczywistą bzdurą, bo mózg potrzebuje tej nocnej regeneracji, a same marzenia senne mogą dostarczać większych emocji niż filmy i książki. Często zapisując swoje sny jestem pod wrażeniem, jak barwne i pełne rozmachu potrafią one być. Zauważam też, co mnie trapi oraz w jakich okolicznościach śpi i śni mi się lepiej, a w jakich gorzej.

Prowadzenie dziennika snów, może być także wstępem do nauki świadomego śnienia. Świadome wniknięcie do krainy własnych snów i manipulowanie ich treścią musi być czymś absolutnie niesamowitym!

bedroom sypialnia

Jak prowadzić dziennik snów?

  • Zacznij od znalezienia notatnika, zeszytu czy aplikacji na komórkę, które posłużą Ci do zapisywania snów. To nie musi być nic wymyślnego. Mnie na początku bardzo dobrze służył zwykły zeszyt w kratkę, który dopiero kilka dni temu postanowiłam zmienić na coś bardziej klimatycznego i mniej rozpadającego się.
  • W zależności od tego, jaką formę ma przybrać Twój dziennik, możesz przed snem zapisać w nim, jak się aktualnie czujesz, czego doświadczyłeś w ciągu dnia, w jakich okolicznościach zasypiasz. To dobry sposób na pozbycie się negatywnych emocji i uporządkowanie myśli – czyli coś, bez czego mogłoby Ci być trudno zasnąć.
  • Niektórzy specjaliści zalecają, by przed zaśnięciem wyraźnie zapowiedzieć sobie: „Chcę zapamiętać swoje sny. Kiedy rano się obudzę, będę pamiętać swoje sny”. Spróbujcie, może i u Was się to sprawdzi.
  • Kiedy już się obudzisz, nie zrywaj się z łóżka, nie czytaj esemesów, nie patrz za okno i nie wybiegaj nagle z pokoju. Poświęć chwilę na próbę przypomnienia sobie, o czym śniłeś. Jeżeli jest środek nocy i nie masz ochoty zapisywać całego snu, zapisz chociaż kilka słów-kluczy, które rano pozwolą Ci przypomnieć sobie, czego dotyczył sen.
  • Systematycznie zapisuj wszystko, o czym śnisz. Poświęć na to kilka minut, opisując – podobno najlepiej w czasie teraźniejszym, choć ja stosuję przeszły – czego podczas snu doświadczałeś, co widziałeś, jak się czułeś, jakie emocje towarzyszyły Ci po przebudzeniu. Systematyczność jest tutaj kluczem do sukcesu – z czasem odkryjesz, że zapamiętujesz więcej i dokładniej.
  • Naucz się interpretować swoje sny, ukryte w nich symbole, pokazane emocje i powtarzające się motywy. Możesz skorzystać z sennika, przy czym ja podchodzę do takich źródeł z dystansem.

sleeping cat

Mój dziennik snów

Struktura prowadzonego przeze mnie dziennika jest niezbyt skomplikowana. Przed pójściem spać zapisuję w nim aktualną datę i godzinę, o której się kładę. Jeżeli Marcin pracuje na noc, stawiam obok symbol „S” oznaczający, że tej nocy spać będę sama. W pewnych okolicznościach umieszczam obok godziny symbol serduszka, ale przyjmijmy, że nie muszę tłumaczyć, co też ono oznacza.

Pod datą i godziną w kilku słowach notuję ważne wydarzenia mijającego dnia. Czasem jest to myśl ogólna: „to był dobry dzień”, czasem coś, o czym wiem, że może mieć wpływ na moje nocne samopoczucie: „byliśmy u X.”, „Zośka ma gorączkę” itd. Odkładam dziennik na bok i układam się do snu. Rano lub w nocy zapisuję wszystko, co zapamiętałam. Jedynym problemem są nocne pobudki, które jeszcze czasem nam się zdarzają. Nie mam wtedy czasu myśleć o śnie i po prostu biegnę do młodej, by ją uspokoić. Czasem po powrocie do łóżka zaczynam sobie przypominać jakieś szczątki snu, ale rzadko udaje mi się poskładać go w całość.

Jeżeli chodzi o wygląd dziennika, to początkowo postawiłam na najzwyklejszy zeszyt w kratkę. Trochę go jednak zdewastowałam – układanie na nim książek, kiedy w środku został długopis w końcu musiało źle się skończyć. Jego wnętrze wyglądało tak:

dziennik snów

Z kolei notatnik, w jakim od początku maja zapisuję swoje sny, prezentuje się nieco bardziej elegancko:

dziennik snów

Tutaj zamiast formułki „W ciągu dnia” stosuję prosty wykrzyknik. I tyle. Bez zbędnych ozdobników, rozpraszaczy, bez specjalnie skomplikowanej struktury. Korzystanie z dziennika ma być przyjemną, ale też prostą i niezbyt czasochłonną czynnością.

Jeżeli nigdy nie myśleliście nawet o prowadzeniu dziennika snów, mam nadzieję, że chociaż skłoniłam Was do tego, aby ten pomysł rozważyć. Myślę, że to jeden z moich najlepszych nawyków i planuję kontynuować go, dopóki starczy mi sił i wzroku na pisanie.

I Wam polecam to samo!

Przeczytaj również:

  • Wydłuż dobę, dzięki umiejętnemu spaniu i wstawaniu
  • Recenzja książki Sztuka spania i wstawania

Spodobał Ci się ten wpis? Polub Kreatywę na Facebooku:

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
Prev[KSIĄŻKA] Japonki nie tyją i się nie starzeją, Naomi Moriyama, William Doyle
Jak pomóc zwierzętom bez wychodzenia z domu?Następny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

33 komentarzy

blogierka pisze:
5 maja 2016 o 14:39

Woow, no zobaczyć pismo ręczne to coś nietypowego! Serio 😀
Myślę że świetna sprawa z takim dziennikiem ale ja np. nie mam za bardzo ochoty niektórych snów pamiętać 😉

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
5 maja 2016 o 14:49

O widzisz, ja dzięki zapisywaniu, analizie i próbie zrozumienia swoich snów nauczyłam się zwalczać powracające koszmary. Od tamtej pory naprawdę rzadko miewam sny, których nie chcę pamiętać, a dawniej było totalnie na odwrót – często aż bałam się zasypiać, żeby nie musieć znów witać się z koszmarami.

Mówisz, że pismo odręczne nietypowe? Być może, teraz w sumie wszystko dzieje się w nowoczesnych sprzętach 😉

Odpowiedz
Ewa Zielińska pisze:
5 maja 2016 o 14:40

Od dawna planowałam zabrać się za dziennik snów, ale jakoś nie wychodziło… Może po Twoim poście w końcu się zmobilizuję. 😉

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
5 maja 2016 o 14:50

Koniecznie! Chciałabym zmobilizować kogoś do czegoś dobrego 🙂

Odpowiedz
My Home Rules pisze:
5 maja 2016 o 15:15

Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś prowadził taki dziennik…jeśli to ma pomóc, to jestem jak najbardziej za. Nie wiem tylko czy pamiętałabym rano żeby je zapisać, zazwyczaj budzę się i pędzę do łazienki 😉

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
5 maja 2016 o 15:37

Hahah, skądś to znam 🙂 Na szczęście po czasie udało mi się wypracować nawyk znajdowania chwili dla dziennika, ale też nie zawsze się to udaje.

Odpowiedz
Kinga C pisze:
5 maja 2016 o 15:22

Bardzo ciekawy pomysł, muszę się nad tym zastanowić 😉
Pozdrawiam serdecznie!

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
5 maja 2016 o 15:37

Polecam 🙂 Pozdrawiam również!

Odpowiedz
Rainy pisze:
5 maja 2016 o 16:12

Bardzo fajny pomysł! Wiele snów chętnie bym zatrzymała na dłużej, a na koszmary mam sposób! Jak byłam dzieckiem, rodzice mówili, że sny zapomina się po spojrzeniu w okno (po wschodzie słońca, więc przy pobudce w środku nocy to nie działa). Nie wiem skąd to się wzięło, ale do dziś, gdy mam przyjemny sen unikam patrzenia w jasność od razu po przebudzeniu, za to przy koszmarach pierwsze co robię, to kieruję wzrok w okno. Może nie zapominam od razu, ale na pewno wszystko szybko blednie (porażone słońcem?!), a ja się uspokajam. Chętnie bym spróbowała dziennika snów, tylko nie jestem pewna, czy bym o tym pamiętała 😉 Nigdy nie udało mi się zapisać porannych stron, mimo dużej chęci i motywacji wieczorem, bo zwykle myśl o kawie przesłania wszystko 😉

P.S. Przy okazji, chociaż ja tam nie mieszkałam nigdy, moja rodzina z jednej strony pochodzi z Częstochowy, a z drugiej dziadkowie byli przyjezdni 🙂 Kiedy czasem wspominasz o jakimś miejscu, zawsze się zastanawiam, czy je znam 😀

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:05

Z tym oknem to jest trochę mit, a trochę prawda – generalnie chodzi o to, że skupiasz się wtedy na czymś innym i sny zaczynają ulatywać z Twojej głowy. To dobry sposób na zapomnienie, chociaż ja myślę, że lepiej z koszmarami się mierzyć i je zwalczać, niż zamiatać pod dywan 🙂

Jak miło, że masz jakieś związki z Częstochową. Bardzo mnie to raduje 🙂

Odpowiedz
Ania pisze:
5 maja 2016 o 18:04

Ciekawy i oryginalny pomysł z tym sennikiem. Sama lubię rano porozmyślać trochę o tym co mi się śniło. Kiedyś potrafiłam nawet kontrolować wybory w moim śnie, ale to wcale nie jest takie fajne. Kontrolowanie wyborów w rzeczywistości mi wystarczy. Chyba wolę przeżyć (we śnie) coś co nie jest zależne ode mnie.Trochę jak z książką, jakby widziała swoje losy i innych, jakbym oglądała to wszystko, nie mogąc nic zmienić 😉

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:15

O tak, to też jest wspaniała opcja – ja ze swoimi snami czuję się jak z najlepszymi książkami i filmami 🙂

Odpowiedz
oxfordka pisze:
5 maja 2016 o 19:51

Dziennika snów nie prowadzę, ale… mam "jazdy" jak ja to nazwałam, a specjalistycznie nazywa się to "Zrywem mioklogicznym" i jeszcze "paraliż senny". Czasem zdarza mi się mieć takie cudawianki i o wiele łatwiej radzę sobie z paraliżem. Na początku wpadałam w panikę, ponieważ gdy taki paraliż łapie, to w moim przypadku, nie mogłam otworzyć oczu, nie mogłam ruszyć ręką, nogą… cała byłam w paraliżu i słyszałam głosy, których w rzeczywistości nie było. Raz "słyszałam" jak mama mnie woła, a raz obudziłam się w nocy, akurat malowaliśmy blok i rusztowanie było przy moim oknie, a okno miałam otwarte, to "słyszałam" jak ktoś chodzi pod domem i chciałam zamknąć okno, ale nie mogłam się ruszyć… teraz świadoma tego, jak tylko nie mogę nawet drgnąć to wiem, że to coś mnie dopadło i trzeba to przeczekać. Długo nie trwa… może z 15-20 sekund, które wydają się być wiecznością. Co do zrywu potrafi być wkurzający… człowiek zasypia, a tu nagle jakby w środku głowy coś "wybucha" to taki dźwięk jak wybuch, stłuczenie czegoś, uderzenie o coś… i człowiek zrywa się, taki dryg albo nogą albo ogólnie całym ciałem i jak się przebudzi to musi ogarnąć co się dookoła dzieje. Niejednokrotnie kontrolowałam swoje sny. Całkowicie przypadkiem. Po prostu śniło mi się coś i nagle taka myśl – ej… to jest sen… no i wtedy można sobie cuda na kiju wyobrazić i to się urzeczywistnia. Kiedyś śniło mi się, że jestem w szkole, zrozumiałam, że to sen i "zażyczyłam" sobie, że chcę spotkać kolegę tuż za rogiem. Poszłam w tym śnie z róg, a tam stał kolega no i wtedy urywała się moja świadomość bycia w śnie i coś mi się śniło związanego z tym kolegą. Najczęściej kiedy zdaję sobie sprawę z bytu w śnie to latam. To cudowne uczucie :)móc latać na własnych warunkach 🙂 ale się rozpisałam 😀 tak więc dziennika nie prowadzę, a przyznać muszę, że czasem pamiętam sny z iście niesamowitą precyzją 😀 ostatnio śniło mi się, że wybierałam pieniądze z bankomatu, który zamienił się w maszynę w kasynie i mój kuzyn ją włączył i wysypały się 1 zł, 2 zł i 5 zł cały wór a do tego w nagrode otrzymaliśmy całą reklamówkę tych mini snickersów 😀 to tak po krótce. Dobra już kończę 😀

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:19

Przeżyć z paraliżem sennym nie zazdroszczę. Czytałam kiedyś na ten temat i mocno to przerażające. Grunt, że szybko mija!

Za to latanie we śnie, ach! Żałuję, że nie było mi dane tego doświadczyć. Chociaż – z drugiej strony – mój lęk wysokości pewnie nawet we śnie by się ujawnił 😉

Odpowiedz
oxfordka pisze:
9 maja 2016 o 17:53

Ja też jak patrzę z wysokości w dół to kręci mi się w głowie, jednak latanie w śnie jest strasznie przyjemne i w ogóle się tego nie odczuwa. Przynajmniej ja nie czuję 🙂 Paraliże mnie kiedyś przerażały, ale teraz już normalnie do tego podchodzę… za to jak zrywam się z łóżka takim jakby sekundowym hałasem, strzałem etc, to się irytuję… człowiek tu już zasypia a tu nagle BUM! może kiedyś uda Ci się polatać 🙂 życzę z całego serca 🙂

Odpowiedz
Magdalena Kalita pisze:
28 czerwca 2017 o 23:08

Mam prawie identyczne jak Ty oxfordka 🙂 w sumie podobne paraliże miałam dawno ale bardzo źle wspominam. Zawsze się boje wtedy, samo słowo "paraliż" kojaży mi się z paraliżem padaczkowym, wrrr. Też tak mocno przeżywam sny, ale zupełnie nikt nie podziela mojej ekscytacji 🙁

Moje sny się bardzo często powtarzają, ostatnio notorycznie śni mi się szkoła, że chcę iść na lekcje a nie mogę dotrzeć jestem na pierwszej lekcji a potem wpadam na ostatnią i nie wiem co się ze mną działo w trakcie a ja tak bardzo chcę dotrzeć a i że mam zaległości różnego rodzaju, koleżanki, koledzy, lubiłam i lubię się uczyć ale nie wspominam dobrze szkoły, te sny muszą coś znaczyć ale ja zupełnie nie mam pojęcia jak je zinterpretować.

Ten "Dziennik snów" mógłby mi pomóc? Ale jak?

Odpowiedz
Bilib World pisze:
6 maja 2016 o 08:15

Ciekawy pomysł. Nigdy nie zastanawiałam się nad takim dziennikiem, a sny niekiedy mam bardzo dziwne.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:19

Wierz mi, jak zapiszesz to na papierze, wydadzą Ci się jeszcze dziwniejsze 😉

Odpowiedz
Anna Gacka pisze:
6 maja 2016 o 13:56

Podoba mi się, że przed snem można się przygotować na "senną" noc 🙂 Nie myśłałam o tym. Spróbuję 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:19

Ja praktykowałam to w ostatnich dniach i rzeczywiście sposób się sprawdza 🙂

Odpowiedz
Aneta Wojtiuk pisze:
6 maja 2016 o 18:36

Może zacznę taki dziennik prowadzić? Choć raczej nie mam problemów z analizą snów. Ale z ich pamiętaniem już tak. Zapamiętuję te bardziej emocjonalne, które dotyczą mojej teraźniejszości lub przyszłości (chociaż tutaj rzadziej).

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:20

Po paru miesiącach mogę Ci powiedzieć, że z czasem zapamiętuje się coraz więcej – właśnie przez to poświęcenie snom uwagi. Polecam 🙂

Odpowiedz
Marchewkowe Myśli pisze:
7 maja 2016 o 14:55

Myślałam o prowadzeniu takiego dziennika już nie raz, ale jakoś do tej poty nie potrafię się zebrać.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:20

W takim razie najwyższa pora się zmobilizować 🙂

Odpowiedz
Meme pisze:
7 maja 2016 o 18:30

Przyznam, że sama kiedyś o tym myślałam, jednak obawiałam się nieco analizowania moich marzeń sennych. Ale pomyślę nad tym jeszcze raz, bo jak piszesz – same korzyści. Nic, tylko śnić i pisać 🙂

Jestem pełna podziwu dla twojej systematyczności i co raz to nowych pomysłów, którymi non stop inspirujesz mnóstwo ludzi, w tym również mnie. Na razie za twoją sugestią stworzyłam organizer. Z wersji A4 od razu zrezygnowałam, jednak na dłuższą metę format B5 także okazał się uciążliwym. Po zakończeniu wszystkich projektów i sesji chyba spróbuję wykonać go w jeszcze mniejszej i bardziej poręcznej wersji. 🙂

Muszę jeszcze dodać, że kolejny raz korzystasz z tak pięknego notatnika, że ponownie będę szukać wszędzie podobnego, choć do innych celów 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
8 maja 2016 o 17:29

Link jest trochę długi, ale w razie czego, kupiłam notatnik na Ali. Darmowa przesyłka polecona i niska cena, więc warto: http://www.aliexpress.com/item/Free-shipping-10-colors-Vintage-Leather-Journal-Notebook-Retro-Craft-Pape-Spiral-Diary-Journals-Book-Stationery/1889290052.html 🙂

Dziękuję Ci za miłe słowa. Niedługo pokażę coś zupełnie nowego w kwestii organizerów, mam nadzieję, że i ten pomysł spotka się z ciepłym odbiorem 🙂

Odpowiedz
Katarzyna K. pisze:
8 maja 2016 o 19:55

Kiedyś regularnie zapisywałam sny i nawet lubię wracać do tego pamiętnika snów. Chyba pora by znów do tego powrócić…

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
10 maja 2016 o 18:02

Mam nadzieję, że poczułaś się do tego natchniona i powrócisz do sprawy 🙂 Moim zdaniem ma to same korzyści.

Odpowiedz
Małgorzata Litwin pisze:
10 maja 2016 o 14:15

Kiedyś prowadziłam podobny dziennik, gdy interesowałam się kontrolowaniem swoich snów – pamiętam, że raz udało mi się wyśnić, że potrafię latać, świetne uczucie 😀
Mam dość dobrą, ale niestety ulotną, pamięć do snów. Po obudzeniu zazwyczaj jestem w stanie opisać, co mi się śniło, dlatego zastanawiam się, czy by nie wrócić do prowadzenia takiego "dziennika onirycznego" 🙂

Pozdrawiam!
Mój blog o kulturze

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
10 maja 2016 o 18:05

Z jednej strony chciałabym doświadczyć tego uczucia latania, ale z drugiej trochę mnie to przeraża. Lęk wysokości chyba jest zbyt silny…

Życzę udanego powrotu do dziennika, jeżeli oczywiście się skusisz 🙂

Odpowiedz
MiastoWKoronie pisze:
14 listopada 2016 o 06:30

Ja pamiętam swoje sny mniej lub bardziej, z reguły udaje mi się zapamiętać dłuższe fragmenty lub całość i czasami to jest moje utrapienie 😉 szczerze to marzę o tym, że ktoś wymyśli urządzenie do nagrywania snów, bo niektóre z nich są tak dziwne albo tak szalone, że chciałabym je zobaczyć jeszcze raz 😀 P.S. Jestem całkowicie zdrowa na umyśle, po prostu takie urządzenie byłoby super 😀

Odpowiedz
Małgorzata pisze:
28 listopada 2020 o 12:19

JA prowadzę coś takiego w formie elektronicznej od czerwca 2013 roku – niedługo dobiję do 1000 wpisów. wiadomo, czasem coś się śni niewyraźnego i umyka, ale i tak sporo zapamiętuję 🙂

Odpowiedz
Wookie pisze:
6 maja 2021 o 07:17

Kiedys „nic mi się nie śniło”. Nigdy. W końcu zaczęły się sny. Ale tylko dziwne, odrealnione i przeważnie straszne. W końcu zapisałem jeden i wysłałem znajomym. Mam zdaje się dryg do pisania. Ludziom się mój koszmar spodobał a niektórzy nawet uznali, że faktycznie był straszny. Kolega polecił mi zapisywać wszystko, tak jak opisuje to autorka tutaj.
Efekt jest taki: nie wiem na ile kontroluje swoje sny ale jestem w pełni świadom że śnie. Jestem w pełni świadom że właśnie wiercę się w łóżku, pościel mam pościąganą, jestem spocony a plecy niemiłosiernie bolą od ciągłych zmian pozycji i… Nie chcę się obudzić. Nie że nie mogę, po prostu nie chce. Sen trwa tak długo jak tylko długo mogę wytrzymać nim się wreszcie obudzę (czy to z emocji takich6jak strach czy to z bólu pleców). Ba! Nawet mi się podoba to, że sam nie kontroluje tych snów. A może kontroluje je tak aby robiły co chcą a ja mam reagować i dostosować?
Nie wiem, idę dalej spać może z pół godzinki snu jeszcze wyrwę przed pracą.
Pzdr,
Wookie

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk