KLAUDYNA MACIĄG
  • Główna
  • Sklep
  • Blog
  • Kim jestem?
  • PREZENTY DLA CIEBIE
  • Podcast
  • Współpraca
  • Copywriting

Zapisane w wodzie, wyciągnięte z du*y, czyli o kolejnym tworze (przereklamowanej) Pauli Hawkins

Dziewczyna z pociągu to najgorsza i najbardziej przereklamowana książka, jaką przeczytałam w ostatnim dziesięcioleciu, a mimo to przyniosła ona Pauli Hawkins międzynarodową sławę. Teraz brytyjska pisarka znów postanowiła zawojować rynek wydawniczy, tym razem, ekhem, „thrillerem” Zapisane w wodzie. I chociaż obiektywnie trzeba przyznać, że w tym przypadku spisała się lepiej (stworzenie gorszego chłamu od Dziewczyny nie było przecież możliwe), to i tak gdyby nie modne nazwisko, powieść ta trafiłaby do koszyka z książkami za piątaka zamiast na półki z bestsellerami. Bo i do thrillera jej daleko, i do dobrej literatury również.

Recenzja powieści Zapisane w wodzie

Paula Hawkins miała bardzo ciekawy pomysł – postanowiła spleść ze sobą losy wielu kobiet, które łączyło jedno – że były kobietami „niewygodnymi”. Pierwsze były czarownice, wymagające utopienia. Ostatnie były kobiety, które odbierały sobie życie rzucając się ze skał. Tyle tylko, że wiele wskazuje na to, że słynne topielice z Beckford wcale nie miały ochoty ze sobą kończyć. Co więc kryje się za smutnymi losami tych kobiet? Wypadki? Przypadki? Parszywe zbrodnie? O tym właśnie opowiada ta historia. Ale jeżeli liczycie na to, że przyjrzycie się śledztwu, będziecie rozczarowani. Ono opisane jest tutaj szczątkowo. Ponieważ jednak nie zawsze w thrillerze musi chodzić o zbrodnię i szukanie winnych, pewnie liczycie na mroczny klimat powieści i rasowy dreszczowiec, który nie da Wam spać? Pudło. Na tym polu również Zapisane w wodzie się nie sprawdza. A potencjał w tym wszystkim był. samobójczyni na klifie Autorka wykreowała bardzo klimatyczne tło dla swojej powieści, tyle że zupełnie nie umiała go wykorzystać. Co jakiś czas dorzucała do tego obrazka nowy element, który na koniec okazywał się zupełnie nieważny. Całe to budowanie atmosfery i nadawanie grozy okazało się nie tylko zbędne, ale też nie było w stanie zalepić dziur w tej historii. Można odnieść wrażenie, że Paula Hawkins nie umiała dźwignąć swojego pomysłu i zrobiła to, co najgorsze w takiej sytuacji – postawiła na lanie wody, sianie zamętu oraz dorzucanie kolejnych zbędnych wątków i bohaterów. I nie dość, że w tym wszystkim zabrakło jakiejkolwiek głębi, to jeszcze całość wypadła dramatycznie nudno. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że autorka traktuje swoich czytelników jak debili i wykłada im wszystko jak na tacy, nie pozostawiając nawet maleńkiego pola do namysłu i własnych poszukiwań. Zupełnie nie radzi sobie ona z narracją pierwszoosobową i te fragmenty książki, w których do głosu dochodzą bohaterowie, trącą taką naiwnością, że aż chce się tu na zmianę śmiać i płakać. Thriller? Dobre sobie. Zapisane w wodzie to zwyczajna powieść obyczajowa w mrocznym klimacie, a nie żaden thriller. Bądźmy poważni i nie obrażajmy prawdziwych reprezentantów tego gatunku.

Zapisane w wodzie czy Dziewczyna z pociągu?

Za pewien plus nowej powieści Hawkins można uznać to, że widać jakiś progres w działaniach brytyjskiej autorki. Co prawda dalej ewidentnie ma coś do kobiet i lubi się nad nimi pastwić, ale tym razem chociaż pokusiła się o to, by wykreować nieco mniej stereotypowych bohaterów. Co prawda wszelkie dramy między nimi wypadają mało wiarygodnie, tak jak zresztą cała ta opowieść, ale przynajmniej teraz jej bohaterowie są „jacyś”, nabrali barw i indywidualnych charakterów. Nie są już szarą masą ulepioną z gliny stereotypów i odrysowaną z marnych szablonów. To pozwala mi rzucić śmiałe stwierdzenie, że Zapisane w wodzie to powieść od słynnej Dziewczyny z pociągu dużo lepsza. Ale czy to wystarczy? Nie dla mnie. Wynudziłam się i wymęczyłam przy tej książce i uważam, że nie warto po nią sięgać, nawet w ramach ciekawostki. Paula Hawkins nie ma do zaoferowania nic czytelnikom, którzy rzeczywiście lubują się w thrillerach i dużo czytają. Ta powieść przemówi przede wszystkim do tych odbiorców, którzy sięgają po książki modne i którzy nie mają wielkich wymagań wobec literatury, poza tym, że ma zapewniać rozrywkę na parę wieczorów. Wybór, czy warto na tę rozrywkę poświęcić swój czas, pozostawiam Wam. Moja ocena: 3/10 Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’, ’WyPożyczone’, ’Gra w kolory’, ’Czytamy nowości’ oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Książka, której akcja dzieje się na przestrzeni minimum jednego stulecia).]]>

Cześć! Nazywam się Klaudyna Maciąg i zajmuję się tworzeniem za pomocą słów. Na blogu znajdziesz treści dotyczące freelancingu, rozwoju, blogowania i prowadzenia firmy. Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź, kim jestem.

Sprawdź moje produkty:

  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – błękitny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
  • Dziennik Wieloletni

    Dziennik Wieloletni – czarny

    119,00 zł z VAT
    Kup w sklepie PSC
freelancing organizacja zarabianie w sieci samorozwój nauka języków prowadzenie firmy
PrevCo z tym stanem agonalnym i blogową prostytucją? O tym jak wygląda sytuacja blogerów książkowych, booktuberów i bookstagramerów
Trzeci rok wypełniania dziennika wieloletniego – czy coś mi to dało?Następny

Mam dla Ciebie prezenty!

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowe ebooki.

Twoje dane będą przetwarzane w celu wysyłki newslettera, a ich administratorem będzie Klaudyna Maciąg. Szczegóły: polityka prywatności.

Dzięki, udało się!

W swojej skrzynce mailowej wypatruj pierwszej wiadomości z prezentem powitalnym. 

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiadomość wpadnie do [spamu], więc zajrzyj i tam. A jeśli chcesz mieć pewność, że moje wiadomości będą dochodzić, dodaj adres kontakt@klaudynamaciag.pl do zaufanych. 

.

27 komentarzy

Sniffonia pisze:
13 czerwca 2017 o 00:41

Z „Dziewczyną w pociągu” nie miałem przyjemności się zmierzyć. Słyszałem o tej pozycji, ale jakoś nigdy nie miał czasu (i chęci), by po nią sięgnąć. Czytając twoją recenzję, jeszcze bardziej odrzuca mnie przed jej czytaniem, a co dopiero nowej książki autorki. Dzięki za oszczędzenie mi czasu! Pozdrawiam, świetna recenzja! 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:39

Dziękuję.

Masz rację, nie warto tracić czasu na tę autorkę. Tyle dobrej literatury wciąż czeka na przeczytanie 🙂

Odpowiedz
Agata P pisze:
13 czerwca 2017 o 04:08

"Dziewczyna z pociągu" mnie wymęczyła. Zastanawiałam się, czy dać szansę drugiej książce autorki, ale po kilku recenzjach stwierdziłam, że nawet nie warto wypożyczać jej z biblioteki. Szkoda czasu. Twoja recenzja jeszcze mnie w tym utwierdziła.

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:41

Masz słuszność, cieszę się, że mogłam pomóc Ci przy tej decyzji 😉

Odpowiedz
Bookendorfina Izabela Pycio pisze:
13 czerwca 2017 o 04:13

Wciąż nie przeczytałam "Dziewczyny z pociągu", zawsze coś odwróci moją uwagę od niej, a teraz jeszcze recenzje książki "Zapisane w wodzie" nie zachęcają do sięgnięcia po tę przygodę czytelniczą. Może jednak kiedyś przekonam się, jakie będą moje wrażenia. 🙂
Bookendorfina

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:42

Może 🙂 W razie czego – nic nie tracisz.

Odpowiedz
Czytaj Świat pisze:
13 czerwca 2017 o 07:13

Aż tak źle? A miałam przeczytać, z ciekawości. Chyba sobie daruję w takim razie..

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:43

Spróbować zawsze warto 😉

Odpowiedz
Meg Sheti pisze:
13 czerwca 2017 o 08:14

No i co zrobiłaś! 😀 Ja właśnie miałam ją zacząć czytać… znaczy się… i tak zacznę. Ale normalnie mnie zniechęciłaś totalnie xD

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:46

Może to i lepiej? Z mniejszymi oczekiwaniami nie przeżyjesz wielkiego rozczarowania.

Odpowiedz
Gosia pisze:
13 czerwca 2017 o 19:25

A ja tam nie jestem wcale zniechęcona 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:46

To dobrze 🙂

Odpowiedz
Sylwia pisze:
14 czerwca 2017 o 18:09

Ani "Dziewczyna z pociągu", ani ten tytuł nie intrygują mnie swoimi opisami na tyle, abym chciała po nie sięgnąć. Widzę, że niewiele stracę. 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:54

To prawda – niewiele.

Odpowiedz
Zacisze Lenki pisze:
14 czerwca 2017 o 18:48

Zdecydowanie nie jest to książka dla mnie.

Odpowiedz
Marta Wrońska pisze:
16 czerwca 2017 o 08:08

Nie no, "Dziewczyna z pociągu" nie była taka zła. Może faktycznie fabuła odrobinę oklepana, pióro też niewybitne, ale jakoś uderzało w moje emocje i pewnie dlatego ją polubiłam 🙂 Film zdecydowanie bardziej słaby, więc z dwojga złego wolę książkę 🙂

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:54

O widzisz, to ja zewsząd słyszę, że film dużo lepszy. Nawet zaczęłam oglądać, ale mąż po pięciu minutach przysnął i nie wiem, co z tego wyjdzie.

Odpowiedz
Olga Majerska pisze:
16 czerwca 2017 o 11:14

Nie czytałam "Dziewczyny z pociągu", bo – co tu dużo mówić – było o niej zbyt głośno. Tej również nie przeczytam, przynajmniej na razie, bo znajdę w domu masę bardziej interesujących lektur. Zastanawiam się tylko, po co się męczyłaś, skoro "Dziewczyna…" tak Cię zniesmaczyła;). Ja bym się w to nie pchała za żadne skarby;)

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:56

Chciałam się przekonać, jak będzie tym razem. Lubię być na bieżąco z książkami, wokół których jest dużo szumu, żeby móc wyrobić sobie o nich własne zdanie 🙂

Odpowiedz
Iwona pisze:
16 czerwca 2017 o 22:11

Nie czytałam "Dziewczyny z pociągu", chociaż szum wokół powieści tej autorki jest ogromny! Już same opisy jakoś mnie nie zachęcają, a o recenzjach to już nie wspomnę. Może kiedyś sięgnę po nie, żeby sprawdzić z czym to się je, ale na razie mam pilniejsze lektury 🙂

Odpowiedz
JoAnna Polska pisze:
17 czerwca 2017 o 12:33

Mam "Dziewczynę z pociągu" … jako nadal egzemplarz nieprzeczytany i zastanawiam się właśnie, czy ten stan rzeczy w przypadku tego tytułu powinnam zmieniać… 😀 Skoro jest tyle innych dobrych lektury na wakacje 😉
Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

Odpowiedz
Klaudyna Maciąg pisze:
17 czerwca 2017 o 17:56

Otóż to – tyle książek jeszcze przed nami, a tu taka sieczka…

Odpowiedz
Przypadkowe Rzeczy pisze:
17 czerwca 2017 o 17:59

Widziałam, że jest pełno o tej książce, stoi na bestsellerach empiku i ciągle gdzieś się przewija jej promocja. Ale cóż, widać kolejny "hit" wykreowany przez wydawców, a treść cieniutko

Odpowiedz
Biblioteczka Suomi pisze:
18 czerwca 2017 o 08:27

Ja chyba zrezygnuję z lektury obu książek Pauli Hawkings, bo ostatnio jakoś szczególnie nie ciągnie mnie do thrillerów ani nawet kryminałów. W natłoku wszystkie zaczynają się robić przewidywalne, choć autorzy naprawdę mocno natrudzą się, żeby to przede mną ukryć, a skoro jej historie są w same sobie przewidywalne to tym bardziej podziękuje.

Odpowiedz
Krucze Opowieści pisze:
18 czerwca 2017 o 21:38

Komentarz recenzji mnie urzekł <3 a codo samych książek, chyba nie przeczytam ani jednej, ani drugiej 😛 Twoja recenzja zaoszczędziła mi czasu który będę mogła poświęcić na przeczytanie czegoś co mi się spodoba 😀

Odpowiedz
Krucze Opowieści pisze:
18 czerwca 2017 o 21:39

mialam na myśli tytuł, oczywiście… 😉

Odpowiedz
Agata Róża Skwarek pisze:
30 czerwca 2017 o 20:10

W "Dziewczynie z pociągu" podobał mnie się sposób prowadzenia narracji. Ale nic poza tym: bohaterowie, akcja, a nawet sama intryga były beznadziejne. Powiem Ci, że film jest znacznie gorszy. No takie nudy, że pod koniec tylko przeskakiwałam, bo nie była w stanie znieść takiej ilości niczego.

Byłam ciekawa, czy autorka następną książkę napisze lepiej i nawet miałam zamiaru sięgnąć po nią. Dziś wiem, że wystarczy mi Twój wpis 🙂

Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kontakt

kontakt@klaudynamaciag.pl

Agencja Kreatywna Espelibro
Klaudyna Maciąg
NIP: 9492100679

Co to za miejsce?

Blog Klaudyny Maciąg. Blog o produktywności, rozwoju i prowadzeniu firmy. Znajdziesz tutaj treści przydatne dla freelancerów, blogerów i właścicieli małych firm oraz dla osób zainteresowanych samorozwojem i nauką języków.

POLITYKA PRYWATNOŚCI
REGULAMIN SKLEPU
Rife Wordpress Theme. Proudly Built By Apollo13

Koszyk