Obudziłam się jako trzydziestolatka i… świat się nie zawalił
Wczorajszy wieczór spędziłam na katowaniu w głośnikach Britney Spears i Spice Girls. To jednak nie wystarczyło, abym w oparach sentymentów zapomniała o tym, że nieuchronnie zbliża się trzydziestka. Noc spędzona na grze w Simsy okazała się wybawieniem. O 4 poszłam spać, o 7 wstałam i uświadomiłam sobie, że świat dalej funkcjonuje. Uff! No dobra, nie oczekiwałam, że nagle ziemia się zapadnie, bo jakaś Klaudyna zestarzała się o kolejny rok, ale miałam lekki stres związany z tym, że nie będę już „dwudziestką”, tylko już prawie „czterdziestką”. Zastanawiałam się, czy zostanę uznana za „panią w średnim wieku” i czy to już ten etap, w którym mężowie zamieniają żony na młodsze, a żeby skończyć z tym paranoidalnym myśleniem, poszłam bawić swoje wnuki: Pamiętam, że kiedy kończyłam wiek nastoletni, wszyscy straszyli mnie, że teraz to już nie będę mogła nosić szerokich spodni ani chodzić w trampkach. Kilka miesięcy po dwudziestych urodzinach pojechałam na pierwsze wakacje z Marcinem i zostałam jego narzeczoną. Chwilę później znalazłam pracę, którą łączyłam ze studiami i weekendowym studium, co dało mi poczucie, że rzeczywiście się starzeję. Studenckiego życia nie zaznałam – nie wiem, co to juwenalia, na imprezy w akademikach nie chodziłam i nie korzystałam z życia, jak inni ludzie w moim wieku (tzn. korzystałam, ale gdy miałam piętnaście lat). Trampek i szerokich spodni nie porzuciłam do dziś.
Czego się obawiałam w związku z trzydziestką?
Często biorą mnie za nastoletnią matkę albo pytają, czy Zosia to moja siostra. Gdyby postawić mnie koło mojej przyjaciółki Kaśki, ludzie uznaliby mnie za jakiegoś szczyla przy dojrzałej kobiecie. Wyglądam niepoważnie w spodniach moro, trampkach i koszulkach z nadrukami, a do tego nie stosuję makijażu. Podobno w pewnym wieku nie wypada się nie malować, a ja po prostu nie umiem się do tego przekonać. I lubię swoją cerę, nawet jeśli jest rumiana i piegowata. W związku z tym, że ludzie oczekują, iż będę poważną, stateczną, przykładną matką – może nie w garsonce, ale na pewno nie w ulubionych adidasach:

Wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń 🙂
Wiekiem się absolutnie nie przejmuj i pamiętaj o jednym – zawsze bądź sobą i nie patrz na otoczenie.
Sama jestem od Ciebie starsza o 5 lat i nie czuję się w żadnym wypadku staro 🙂 Nie maluję się, nigdy zresztą tego nie robiłam i pewnie bym nie umiała 😉 Ale to już szczegół. Na co dzień chodzę w szerokich bluzach i wygodnych spodniach. Zupełnie nie przejmuję się tym, czy mi tak wypada czy nie, albo co będą o mnie myśleć inni. Grunt to dobrze czuć się z samą sobą. i Tyle 🙂
Hihih, pewnie też nie umiałabym się pomalować :))
Zgadzam się z Twoim przekazem :* Dziękuję bardzo!
Najlepszego! 🙂 Prawdziwe życie zaczyna się po trzydziestce i jest bardziej różowe – wiem z doświadczenia 😉
Nos dalej trampki i koszulki z nadrukiem, nie noś makijażu i bądź najlepsza wersją siebie 🙂
Buziaki i uściski z zimnej i deszczowej Anglii xoxo
O tak, bycie najlepszą wersją siebie to najlepsze, co możemy zrobić <3
Dziękuję bardzo!
Dużo dobrego z okazji urodzin 🙂 Myślę, że nie ma sensu się zmuszać do robienia czegoś, co otoczenie uznaje za właściwe. Noś się tak jak lubisz, nie maluj się jeśli nie chcesz, bądź sobą 🙂 Mnie w tym roku stuknie 28, więc do 30 też już blisko. Mam nadzieję, że życiowy bilans wyjdzie mi na plus 🙂
Oby tak było, powodzenia!
Dziękuję 🙂
Wszystkiego najlepszego! Rozwijaj się dalej
Dziękuję bardzo 🙂
Życzę wszystkiego dobrego!
Dziękuję bardzo 🙂
Wszystkiego najlepszego 🙂
Ja w tym roku będę juz bliżej 40 niż 30, ale malowanie i garsonki to nadal nie moje klimaty.
Spacer przez lasy i pola z moim psem, bez względu na pogodę, to nadal mój ulubiony czas. Nie czuję się dorosla, mam sentyment do bajek z dziecinstwa i nadal lubię do nich wracac i dobrze mi z tym 🙂
Rób to, co sprawia Ci przyjemność 🙂
O to to, ciekawe, czy kiedyś poczujemy się dorosłe 🙂
Dziękuję!
No właśnie. 30 zbliża się wielkimi krokami, a nowo poznani myślą że mam ciut powyżej 20. Nie maluję się i raczej nie ubieram się „poważnie”. Ciekawe czy kiedyś z tego „wyrośniemy”? Czy kiedyś będziemy chciały?
Serdeczne życzenia:)
Klaudyno, ode mnie również szczere: sto lat! 🙂 Tak myślałam, że trzydziestka to nie jest żadna magiczna granica, a po jej przekroczeniu nie dzieje się zupełnie nic szczególnego. Bądź sobą, nie przejmuj się zdaniem innych, rób to, co lubisz i rozwijaj się – właśnie tego Ci życzę! 🙂
Życie zaczyna się dopiero po 30 😀