Produktywne Poranki – tydzień 2

Za mną drugi tydzień Produktywnych Poranków – eksperymentu zachęcającego do wczesnego wstawania i wykorzystywania pierwszych godzin dnia w sposób przyjemny i rozwijający. Jak mi idzie i na ile optymistycznie myślę o kolejnych tygodniach akcji? O tym w dzisiejszym podsumowaniu.

Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jak wyglądają moje poranki i jak przygotowywałam się do tej akcji, wszystko znajdziesz w poniższym tekście:

A jaki był ten drugi tydzień? Dziwaczny. Trudniejszy od pierwszego, bo miałam dużo niełatwych momentów, źle spałam i wróciły mi problemy zdrowotne wynikające z nadmiaru stresu (żołądek pozdrawia) plus objawy lekkiego przeziębienia. Ale też łatwiejszy od pierwszego, bo moje ciało przyzwyczaiło się już nie tylko do nowej godziny wstawania, ale przede wszystkim – do całej serii czynności, jakie potem wykonuję.

Niestety – nie jest idealnie, bo głowa trochę zawodzi.

Produktywne poranki – moje zapiski

Poniżej szczere zapiski tworzone każdego ranka. Wciąż od poniedziałku do piątku, bo nie przestawiłam się jeszcze na to, aby podobnie spędzać weekendy. Choć czuję, że nie byłoby to aż tak wielkie wyzwanie, bo w sobotę obudziłam się dokładnie o… 4:47.

Kliknij, jeśli chcesz przeczytać w powiększeniu:

Drugi tydzień Produktywnych Poranków – wnioski i refleksje

Na koniec kilka wniosków i refleksji po drugim tygodniu akcji:

  • Jest lepiej. W pierwszym tygodniu miałam dwa poważne kryzysy we wtorek i czwartek – na tyle, że musiałam dodatkowo dosypiać w ciągu dnia. W tym tygodniu popołudnia i wieczory były bardzo stabilne – co jest dla mnie sygnałem, że organizm przyzwyczaja się do nowego trybu życia.
  • Zaskakujące są dla mnie odczucia w ciele. Są takie momenty, gdy np. do treningu podchodzę niemal automatycznie. Mówię sobie, że może lepiej byłoby pójść spać, ale ciało prowadzi mnie samo. Niesamowite jest dla mnie to, że głowa w tych starciach przegrywa. Już pomijam fakt sabotowania samej siebie, ale to, że jestem w stanie wykonać trening i wejść pod prysznic, gdy powtarzam sobie w głowie, że wcale tego nie chcę – jest dla mnie naprawdę zaskakujące. Zazwyczaj działa to u mnie odwrotnie, a jednak tutaj ten dobry nawyk wchodzący w krew okazuje się zwycięzcą. To mnie cieszy ogromne!
  • Zaskakująco dobre okazują się też marsze, które urządzam sobie po odprowadzeniu młodej do szkoły. Moja obsesja produktywności chyba trochę przycichła (i wspominam o tym w tekście pod tytułem „produktywne poranki” XD). Normalnie każdy spacer, każda czynność niewymagająca myślenia, obudowana jest u mnie czymś rozwojowym – podcastem, szkoleniem audiobookiem. Tymczasem tutaj idę przed siebie, towarzyszą mi dźwięki świata i szum moich własnych myśli – i jest świetnie. Nawet nie wiedziałam, jak bardzo tego potrzebowałam.
  • Nie nastawiam się, że tydzień trzeci będzie jeszcze lepszy, ale mocno na to liczę. Bardzo bym chciała, żeby ten nowy plan dnia stał się dla mnie czymś stałym, prostym i przyjemnym. A jak będzie – zobaczymy.

Jeżeli chcesz o coś zapytać albo podrzucić słowa wsparcia – sekcja komentarzy pozostaje otwarta.

A jeśli masz ochotę wprowadzić do swojego życia odrobinę regularnego pisania i przyglądania się sobie, sięgnij po Dziennik Wieloletni:

Dziennik Wieloletni

129,00  z VAT

Dziennik Wieloletni – rozwojowe narzędzie z pytaniami na każdy dzień – do wypełnienia przez 5 lat.

Zatrzymaj się na chwilę i znajdź czas, by pomyśleć o sobie. Pytania, które stworzyłam, dotyczą m.in. samorozwoju, zainteresowań, planowania, organizacji i codziennych przyjemności.

Do kupienia w sklepie Zyszczak.pl – w kilku wariantach kolorystycznych.

Kategoria:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *