Najcenniejszy dar, Richard Paul Evans
Najcenniejszy dar, Richard Paul Evans
Oryginał: The Christmas Box
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Stron: 128
Gatunek: społeczno-obyczajowa
Ponieważ w okresie przedświątecznym bliżej mi do Ebenezera Scrooge’a, niż do skrzata czy innej pani Mikołajowej – Najcenniejszy dar na mnie nie podziałał. Nie wzruszyłam się, nie zapłakałam, nie zachwyciłam. Już czytając opis wiedziałam, jak potoczy się historia. Już poznając historię, wiedziałam jaki będzie jej morał…
Richard Paul Evans nie pisze źle. Wiem, że ta historia może i poruszać, i zmuszać do refleksji, i nawet zachwycać, ale moim zdaniem oparta jest na niemożliwej do przyjęcia, niestrawnej dawce kiczu i banału. Oczywistość goni oczywistość, frazesy gonią frazesy, piękne słówka gonią… wiadomo co.
Najcenniejszy dar nie jest książką, po którą sięgać nie warto. Na pewno znajdzie wielu zwolenników. Trzeba tylko podejść do niej z dużą dozą pobłażliwości i wrażliwości. Ja byłam przygotowana na lukier i moralizatorstwo, ale nie na tak wiele banału. Evansa stać na nieschematyczność, oryginalność, niebanalność. Tutaj tego nie pokazał.
Moja ocena: 5,5/10
Bestsellerowy pisarz amerykański, którego wszystkie jedenaście powieści gościło na listach hitów „The New York Timesa”. Ich nakład sięgnął już jedenastu milionów, przetłumaczone zostały na dwadzieścia dwa języki, bijąc w wielu krajach rekordy sprzedaży. W Polsce nakładem Wydawnictwa Sonia Draga ukazały się: Słonecznik (2006) oraz Doskonały dzień (2006). Evans jest laureatem wielu literackich nagród, m.in. „1998 American Mothers Book Award”, „Storytelling World Award” i „2005 Romantic Times Best Women’s Novel of the Year”. Jest też założycielem organizacji charytatywnej „The Christmas Box House International” na rzecz zaniedbanych i wykorzystywanych dzieci, za pracę w której uhonorowany został „Washington Times Humanitarian of the Century Award” oraz „Volunteers of America National Empathy Award”. Evans mieszka w Salt Lake City, w stanie Utah z żoną Keri i piątką dzieci.
Czytałam niedawno dwie książki tego autora. Jeśli wszystko się uda niedługo na moim blogu będziesz mogła przeczytać wywiad z Panem Evansem (oczywiście pytania mojego autorstwa). Jeśli masz ochotę poczytaj recenzje jego ksiązek u mnie na stronie.
Przyznam , że myślałam , że ta książka będzie nieco inna niż te, które czytałam. Po Twojej recenzji jakoś mnie do niej nie ciągnie ale jeśli znajdę przeczytam.
Nic nie czytałam tego autora, ale muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona dość wysoką oceną, tzn. po treści recenzji wynikałoby, że zasłużyła na 2 a nie 5,5 🙂
I znowu wracamy do dyskusji o numerkach… 🙂
2 daję książkom marnym, źle napisanym. Takim, które niczego nie wnoszą. Ta książka na takie coś nie zasłużyła.
Mam ochotę na wiele książek Evansa i po tę pewnie kiedyś też sięgnę. Ale czy teraz? Nie wiem. Nie mam nastroju do wzruszeń. 🙂
Czytałam "Podarunek" tego autora – piękna, wzruszająca historia. Przyznam, że miałam ochotę na kupno "Najcenniejszego daru", ale nie lubię przeładowania lukrem i naiwnością… także chyba podziękuję albo książkę wypożyczę przy najbliższej okazji w bibliotece 😉
Lubię Sparksa, ale po tę książką już nie sięgnę. Dzięki za opinię 🙂
Twój pierwszy akapit wyjaśnił mi czemu służą takie książki. No ale ja mam wręcz przeciwną taktykę – im gorzej ze mną tym bardziej dołujące książki czytam; ale w ostateczny rozrachunku poprawiają mi one w jakiś sposób humor.
Mnie tak dla odmiany podobała się ta książka. Fakt, nieco przesłodzona i przewidywalna, ale zwłaszcza w okolicach świąt nachodzi mnie czasem potrzeba na tego rodzaju literaturę. Podejrzewam też, że odebrałam ją trochę inaczej, bo mam małe dziecko, a przesłanie książki w znacznej mierze skierowane jest właśnie do rodziców.
Pozdrawiam 🙂
Właśnie to przesłanie ratuje w moich oczach tę książkę. To chyba przez to, ile czasu spędzam z dzieciakami brata i jak bardzo chciałabym uchylić im nieba, a także jak bardzo chciałabym, aby pewne sprawy z ich życiu uległy zmianie… Nie zmienia to jednak faktu, że całość jest zbyt przewidywalna i słodka. Nie lubię takich prostych rozwiązań.
Amen.
Nic dodac nic ujac:)
Od jakiegoś czasu mam w planach poznanie twórczości tego autora, ale po takiej recenzji raczej nie zacznę od tej książki 😉
Mam ta książkę, ale jeszcze nie czytałam, ale powiem, że szczerze, ze książki Evansa kocham, a przeciwieństwie do powieści Sparksa przez które przebrnąć nie mogę,