Jak oszczędzać na jedzeniu?
Gdyby przyszło mojej rodzinie określić mnie kilkoma słowami, na pewno jednym z nich byłoby: „oszczędna”. Od dziecka mam w sobie żyłkę do gromadzenia oszczędności i życia tak, by wydawać mniej niż zdobywam (co wcale nie jest takie powszechne i oczywiste), nie robić długów i pomnażać gromadzone pieniądze. Wypracowane przez lata dobre nawyki procentują w życiu dorosłym, dlatego też chciałabym w dziale z Inspiracjami zachęcić Was do podążania moim śladem. Podobno 20 milionów Polaków nie posiada żadnych oszczędności, a jeżeli jesteście jednymi z nich, warto przemyśleć parę spraw i zacząć działać. Niezależnie czy macie lat osiemnaście, dwadzieścia czy czterdzieści – finansowe zabezpieczenie potrzebne jest każdemu.
Dziś będzie o jedzeniu. Bo to na nie zdecydowanie wydajemy najwięcej. Całość uzupełniają moje smakowite zdjęcia.
Jak wydawać mniej na żywność?
Mówi się, że na jedzeniu nie powinno się oszczędzać. Bzdura. Jeżeli tylko za zmniejszaniem kosztów nie kryje się drastyczne obniżenie wartości spożywanych posiłków, zdecydowanie warto na ten cel wydawać mniej. Wbrew pozorom, oszczędzanie na jedzeniu nie jest sprawą trudną, czasochłonną czy wpływającą niekorzystnie na stan zdrowia. Wręcz przeciwnie!
Zapraszam Was do zgłębienia moich przemyśleń, które zawarłam w poniższych punktach:
1. Na zakupy chodź z listą
To straszny banał, ale niesamowicie skuteczny. Komponowanie listy (i trzymanie się jej!) pozwala powstrzymać się od niepotrzebnych zakupów. Jasne wytyczne wyłożone na kartce (lub w aplikacji na komórce) zmuszają nas do kierowania się do konkretnych działów sklepu, bez niepotrzebnego snucia się między półkami i dumania nad setkami kusicieli, których wcale nie potrzebujemy.
Co ważne! Listę komponujemy w domu, po uprzednim przejrzeniu lodówki i szafek z zapasami. W tym temacie łatwo oszczędzić czas – ja na bieżąco spisuję, które produkty się kończą i kiedy wybieram się na zakupy, nie muszę robić wielkiego przeglądu kuchni.
2. Przed wizytą w sklepie napełnij żołądek
Brzmi zabawnie? Być może, ale robienie zakupów na głodnego nie przynosi nic dobrego. Po napełnieniu żołądka znika u nas ochota na kupowanie mnóstwa kalorycznych produktów, przekąsek i słodyczy, zaś w odwrotnej sytuacji mózg koduje sobie, że wszystkie te cudeńka dookoła błyskawicznie zlikwidowałyby uczucie głodu. A to już najprostsza droga do niepotrzebnego wydawania pieniędzy.
3. Nie kupuj na zapas
Promocje „trzy kostki masła w cenie dwóch” być może brzmią fajnie i kusząco, ale są produkty, które mają na tyle krótki termin przydatności do spożycia, że gromadzenie ich na zapas skończy się tym, że wylądujemy w brutalnych statystykach mówiących o tym, ile to żywności wyrzucają Polacy.
4. Kupuj na zapas
Ha, ten punkt wcale nie wyklucza poprzedniego. Bo o ile kupowanie na zapas tego, co za chwilę się zepsuje jest nielogiczne i niepotrzebne, o tyle już gromadzenie tych długoterminowych produktów ma sens. Dotyczy to przede wszystkim dwu sytuacji: kiedy na dany produkt jest wysoka promocja, a my i tak często go kupujemy oraz wtedy, gdy – o czym będzie jeszcze mowa – raz na jakiś czas przygotowujemy codzienne menu i potrzebujemy mieć pod ręką solidne zapasy. Z produktów o długim terminie ważności zawsze można coś wymyślić, szczególnie przy spontanicznym ataku głodu.
5. Przeliczaj cenę produktu na kilogram
Dyskonty i markety bardzo to ułatwiają, ponieważ w rogu etykiety z ceną zazwyczaj podają wartość produktu w przeliczeniu na kilogram lub litr. Warto w ten sposób zestawiać ze sobą podobne produkty i wybierać te korzystniejsze cenowo. Co więcej, czasami okazuje się, że czteropak opłaca się mniej niż zakup czterech oddzielnych produktów (tak bywa np. z serkami w Biedronce). Nielogiczne, ale prawdziwe.
6. Jedzenie do pracy/szkoły przygotowuj samodzielnie
Pączki i kanapki, zapiekanki i tosty czy nawet te zdrowsze produkty, jak gotowe sałatki – wszystko to uroczo kusi w uczelnianym barku czy firmowym bufecie. Wyciągasz portfel i już masz co zjeść, bez niepotrzebnego wystawania w kuchni z samego rana. Brzmi to bajecznie, ale ceny takich gotowców bywają naprawdę kosmiczne (w cenie jednej kupnej kanapki masz pół bochenka chleba, kawałek sera i pomidora), a do tego nigdy nie wiadomo, z czego tak naprawdę są zrobione. To działa na wyobraźnię, prawda?
7. Nie jedz na mieście
Okazjonalne wyskoczenie na pizzę czy wybranie się do eleganckiej restauracji to żadna zbrodnia, ale już regularne żywienie się w barach szybkiej obsługi może się okazać zabójcze dla portfela. I dla zdrowia również.
8. Jak najwięcej rób sam
Słoikowanie własnych przetworów, mrożenie sezonowych owoców i warzyw, przygotowywanie domowych wędlin – istnieje mnóstwo sposobów na to, by jeść zdrowiej i taniej. Gotowce potrafią być nie tylko bardzo drogie, ale też wypchane mnóstwem niezdrowych składników. Dla przykładu: cena mrożonych truskawek sięga 16zł za kilogram. Kupienie ich w sezonie i zamrożenie na zimę da nawet 500% oszczędności! Albo: na domowe leczo składają się głównie warzywa i przyprawy + woda, zaś kupne samych wartościowych składników ma niewiele, za to wody, polepszaczy smaku i chemii całe mnóstwo. Podobnie ma się sprawa z przygotowanymi w domu wędlinami, z którymi te kupne z reguły mają niewiele wspólnego.
Samemu warto robić także soki. Kubeczek tego wyciśniętego przez panią w kawiarni może kosztować tyle, co 4 kg pomarańczy! Oprócz tego opcji jest wiele – domowe chleby, makarony, jogurty, ciasta, kostki rosołowe – wiesz co jesz i wiesz za co płacisz (mniej).
9. Kupuj produkty sezonowe
Dostosowanie listy zakupów warzywno-owocowych do pór roku to podstawa oszczędności. Koniecznie zapoznajcie się z tym kalendarzem i kupujcie odpowiednie warzywa i owoce wówczas, gdy są świeże i tanie.
10. Zostań hodowcą
Mieszkamy w bloku, ale nie przeszkadza nam to w hodowaniu własnych upraw. Na oknie trzymamy doniczki z ziołami, w domu kiełkownicę ze świeżymi kiełkami, zaś na balkonie sadzimy pomidory, rzodkiewkę, marchewkę, selera, pietruszkę, pora i koperek – do wyboru do koloru, tanio i smacznie.
11. Planuj posiłki
Wspominałam o tym już w kilku innych wpisach. Komponowanie całotygodniowego menu jest dla mnie absolutną podstawą. Kiedy zaplanujesz dokładnie każdy dzień, wiesz, że nadwyżkę owsianki ze śniadania możesz użyć do wieczornych placków, a ugotowane ziemniaki z obiadu przerobić następnego dnia na kopytka.
Jak planować posiłki (+ darmowe szablony do pobrania)
12. Gotuj dużo
Zawsze śmieję się, że swoimi zupami mogłabym wyżywić pół bloku. Gotowanie w wielkim garze ma jednak sens – przez kolejne dni oszczędza się czas, bo zostaje tylko przygrzanie, zaś ewentualne nadwyżki można zamrozić i przygotować na szybko w następnym tygodniu.
Do tego wspomniane zupy są wspaniałymi pomysłami na obiad – niesamowicie sycą, są niedrogie i nietrudne w przygotowaniu. Ja bez nich nie wyobrażam sobie codziennego menu.
13. Nie kupuj markowych produktów
Za wieloma produktami z wyższej półki stoją przede wszystkim ładne opakowania i chwytliwe reklamy. Często okazuje się jednak, że tzw. „marki własne” poszczególnych marketów mają w ofercie dużo bardziej wartościowe produkty, w nieco mniej atrakcyjnej oprawie, za to często dwukrotnie niższej cenie. Ba! Pamiętać należy, że za tymi tescowymi i biedronkowymi produktami często stoją właśnie te największe i najpopularniejsze marki, za które tak lubimy przepłacać.
14. Omijaj wody butelkowane
Nie ma szans na to, by kupno wody butelkowanej, nawet w gigantycznych butlach, było w jakikolwiek sposób opłacalne. Dzbanek z filtrem czy filtrujące butelki to niewielkie inwestycje, które potrafią drastycznie obniżyć rachunki w sklepach.
15. Kupuj tam, gdzie taniej
Okej, na latanie za różnymi produktami po trzech różnych marketach nikt nie ma czasu (a nawet jeśli ma, to szkoda go marnować w ten sposób), ale warto mieć ogólne rozeznanie, co w danym miejscu kupisz taniej. Dla przykładu: mam wokół siebie trzy Biedronki, w których ceny tych samych produktów różnią się od siebie. Kiedy zatem podczas codziennych zakupów zamierzam kupić mleko dla dziecka, robię zakupy w tej, w której to mleko jest złotówkę tańsze niż w pozostałych. Kiedy potrzebuję żółtego sera, idę do innej, bo wiem, że w tej z tańszym mlekiem dla odmiany ser jest złotówkę droższy. Odległości do sklepów takie same, więc czasu nie marnuję, za to kilkanaście razy w miesiącu na tym i owym oszczędzam.
Tym osobom, które nie mają wokół szerokiego wyboru tanich sklepów (obecnie mam pod nosem Lidla, Aldiego, trzy Biedronki, Simply i dwa duże bazarki, zaś na osiedlu, na którym mieszkałam całe życie, zaledwie 4 km stąd – jeden drogi warzywniak i zero większych sklepów), polecam cotygodniowe duże zakupy w którymś z marketów (na moje oko najtańszy jest Auchan) lub zakupy online, które też mogą być ciekawym sposobem na oszczędzanie.
16. Naucz się odpowiednio gotować i przechowywać żywność
Gotujesz w garnku? Pamiętaj o pokrywce – danie ugotuje się szybciej, a Ty zaoszczędzisz na gazie/energii. Pieczesz w piekarniku? Nie zaglądaj co chwilę do środka i nie marnuj nagromadzonego wewnątrz ciepła. Masz w domu płytę elektryczną? Dostosuj rozmiar garnków do odpowiednich palników.
Dbaj również o lodówkę – nie wkładaj do niej gorących potraw, nie przyglądaj się jej wnętrzu w nieskończoność, układaj produkty na odpowiednich półkach, zaś zamrażalnik solidnie wypełnij – im więcej w nim pustych przestrzeni, tym gorzej.
Do czajnika nalewaj tyle wody, ile potrzebujesz. Prąd tani nie jest, więc po co go marnować?
17. Jedz zdrowo
Mówi się, że zdrowa dieta jest bardzo droga. Powiedziałabym jednak, że niezdrowa jeszcze bardziej. Im rzadziej będziesz sięgać po czipsy, batoniki i słodzone napoje, tym więcej pieniędzy zostanie w portfelu, a garderoba nie będzie wymagała poszerzenia. Istnieje żywność, która jest zdrowa i tania, tyle że w naszym kraju wciąż nie ma mody na jej spożywanie – warzywa strączkowe, zboża, kasze – to wspaniałe, niedrogie produkty, które solidnie zapełniają żołądek, za to nie opróżniają brutalnie portfela. Zdrowa dieta wcale nie opiera się na popularnych „ekoproduktach”, które – tak swoją drogą – w stacjonarnych ekosklepach są nierzadko kilka razy droższe niż w tych online. Zdrowa dieta, to świadomy wybór produktów wartościowych, za którymi nie zawsze stoją drogie etykiety.
18. Przygotuj bazę sprawdzonych dań, również „z niczego”
Kiedy brakuje nam pomysłu na kolejne propozycje w menu (przez co tracimy czas na niepotrzebne dumanie i pieniądze na niepotrzebne zakupy), warto mieć pod ręką listę swoich sprawdzonych, szybkich i prostych w wykonaniu dań. Tak naprawdę nie sądzę, aby ktokolwiek jadał trzydzieści różnych śniadań, trzydzieści różnych obiadów i trzydzieści różnych kolacji w miesiącu. Zazwyczaj opieramy się na kilku, kilkunastu przetestowanych już recepturach, które zamiennie wprowadzamy do swojego menu. Fajnie, jeżeli w tej bazie znajdują się dania „z niczego”. W moim przypadku są to różnego rodzaju wariacje z ciastem francuskim w roli głównej, a także zapiekanki i naleśniki. Kiedy z jednego obiadu zostają ziemniaki, z kolacji czerwona fasola, a w lodówce znajduje się kawałek sera i cebula, błyskawicznie jestem w stanie przerobić to na wielką zapiekankę, którą będziemy jeść przez dwa dni. Zupę też właściwie można zrobić ze wszystkiego. Naleśniki przyjmą każdy farsz. Za dodatek do makaronu posłuży wiele „resztek”. Nie warto wyrzucać żywności, warto dobrze ją wykorzystywać – do ostatniego kęsa.
19. Zastanów się, z czego możesz zrezygnować
Ostrożnie. Tutaj nie chodzi o całkowite wyeliminowanie tego, co w miarę zdrowe i lubiane na rzecz katowania się w imię pieniędzy. Warto jednak przemyśleć parę spraw, jak np. to, czy rzeczywiście każdy obiad musi składać się z mięsa (są panowie, którzy tak uważają)? Czy każdy kotlet musi pochodzić od świni? Czy jeśli ryba, to koniecznie dorsz albo łosoś? Czy każda zupa musi być gotowana na mięsie? Czasami dla odmiany warto urządzić sobie dzień wegetariański, raz na kiedy postawić na podroby albo panierowanego śledzia, a innym razem na kotlety warzywne. Takie zamienniki zdrowia nie odbierają (wręcz przeciwnie, istnieje wiele badań potwierdzających szkodliwość mięsa), a są wspaniałą ulgą dla portfela.
20. Korzystaj z przepisów w Internecie
To – podobnie jak kwestia ujęta w punkcie szesnastym – nie dotyczy oszczędzania na jedzeniu bezpośrednio, ale jest równie ważne w tym temacie. Internet to prawdziwa skarbnica wiedzy i warto z niego korzystać. Książki kucharskie są piękne i przydatne, ale też drogie, więc warto się ich wyrzec na rzecz tańszych, czy wręcz bezpłatnych rozwiązań.
Krótko o organizacji budżetu i sensie oszczędzania
Żeby całe to oszczędzanie na żywności miało sens, te pieniądze, które normalnie byśmy na nie wydali, powinny być gromadzone, nie zaś konsumowane w inny sposób. Nie po to jesz inaczej, żeby częściej chodzić do kina, tylko po to, żeby nie należeć do „zaszczytnego” grona rodaków żyjących z dnia na dzień, bez żadnych pieniędzy „na czarną godzinę”. Dlatego też kluczem do sukcesu będzie odpowiednia organizacja budżetu domowego.
Jaki jest Wasz stosunek do oszczędzania na jedzeniu i oszczędzania w ogóle?
Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby?
Przeczytaj również:
Świetny wpis ! Do pewnego czasu miałam problem z oszczędzaniem,ale teraz mam zaplanowaną kwotę,jaką mogę wydać na poszczególne rzeczy,a dodatkowo staram się konsekwentnie zarabiać pieniądze.. Zdecydowanie zrobienie listy jest bardzo pomocne i najedzenie się przed zakupami.Te dwie rzeczy są koniecznością 🙂
Szkoda, że nie zawsze jest chęć i czas tych konieczności przestrzegać. Na naszą zgubę 🙂
U mnie system oszczędzania się sprawdzał ale czeka mnie rewolucja więc muszę pomyśleć jak to zrobić 😉
Ooo, a co to będzie? 🙂
A widzisz, dopiero odkopałam Twój wpis 😀 Zmieniłam kraj zamieszkania i ot- wszystko się pozmieniało 😉 Ale wodę niestety głównie kupuję – potrzebuję duuuużo magnezu i najłatwiej przyswaja się z wody a te "magiczne tabletki do rozpuszczania" są dla mnie ostatecznością 🙂
Niezbyt to odkrywcze…
Jakże fajnie jest czepiać się anonimowo 🙂
Niestety, jest wiele osób, dla których nawet oczywistości nie są oczywiste (to do nich skierowany jest tekst), ciesz się, że do tego grona nie należysz 🙂
Z punktem 2. bardzo się zgadzam. Naprawdę, jak jestem najedzona to na myśl o robieniu zakupów żywnościowych robi mi się czasem niedobrze, bo na nic nie mam ochoty. Ale to jest dobre dla portfela. I zgadzam się, że w Auchan jest najtaniej. (Niestety dużo kasy tracę na kupowanie w pobliskich sklepach typu Carrefour, Lewiatan i Kefirek – a taniej wyjdzie nawet z kosztem za bilet do Auchan).
Niestety, ile razy piszesz o tworzeniu menu, to chciałbym wprowadzić w życie, ale mój tryb życia nie pozwala na to. Nie mam regularnych posiłków, bo a to śniadanie nie zdążę zjeść, bo lecę na zajęcia, obiadu nie chce mi się robić, a na kolację wypadnie spotkanie z znajomymi przy piwie i jak wrócę to szybko nadganiam teksty na zajęcia na drugi dzień i idę spać.
Ja mam jeszcze takie ograniczenia, że muszę wiedzieć, by nie kupować rzeczy, jeśli nie mam pewności, że ich nie spożyje w całości w najbliższym czasie. To dotyczy warzyw, które nim wkroję w całości do kanapek, zdążą się zepsuć. I mrożonek – bo nie mam zamrażalnika. No i generalnie warunki akademikowe ograniczają możliwości hodowania i przechowywania czegokolwiek. 😉 Ale wiem, że muszę popracować nad rozwiązaniem tego.
Co do oszczędzania, to bardzo sprzyja temu moja praca, która choć czystych zysków za dużo nie przynosi, to jednak robienie zakupów spożywczych, kosmetycznych, ubraniowych i tankowanie w ramach audytów – pozwala żyć za pół darmo 🙂 Właściwie u mnie wygląda to tak, że dodatkowe przyjemności (typu kupowanie ubrań czy picie kawy w droższej kawiarni) nie "uprawiam" poza pracą. A resztę staram się jak najbardziej dostosowywać do zleceń, jak np. wiem, że czeka mnie w danym dniu zlecenie na obiad w jakieś restauracji, to wiem, że tego dnia nie będę gotować.
O kurczę, ale masz fajną pracę! Bardzo ciekawa opcja i faktycznie pozwala nieźle zaoszczędzić 🙂
Brak regularnych posiłków to rzeczywiście problem, ale możesz planować bardziej ogólnie. Np. w poniedziałek ugotować zupę na kilka dni. Być może we wtorek nie uda się zjeść, bo będziesz poza domem, ale na środę będzie jak znalazł.
I z tymi zakupami mam identycznie – jak się porządnie najem, rzeczywiście robi mi się niedobrze na widok półek wypchanych jedzeniem 🙂
Zawsze bardzo musiałam pilnować budżetu i przyznaję, że gdy zrobiło się nieco lżej, to trochę poszalałam. Teraz staram się powrócić do równowagi i nieco oszczędzić, choć przyznaję, że kusi mnie tak wiele rzeczy, że wcale nie jest to łatwe. Bo i na wakacje fajnie by było pojechać, i książkę kupić, i do teatru skoczyć, i kolejną parę butów nabyć… 😉
Jakie to szczęście, że mnie Zońka tak ogranicza 😀 Nigdzie nie chodzę, nic nie ma szans mnie skusić 😉
Oj, o ile w kwestii cen produktów żywnościowych i wszelkich promocji jestem świetnie obeznana, to niestety, wszystkie pieniądze, które w ten sposób zaoszczędzę, beztrosko wydaję na bieżąco.
Do tej listy dodałabym kupowanie produktów żywnościowych ze zbliżającym się terminem przydatności. Chociaż to nie jest rozwiązanie dla wszystkich, bo głównie spotyka się tego typu przeceny w Tesco i też trzeba trafić na to, na co się lubi/może szybko wykorzystać. Ale z drugiej strony, ten termin przydatności jest raczej umowny. Dla przykładu – kupiłam ostatnio pomidorki koktajlowe z terminem kończącym się za 2 dni, postały jeszcze tydzień, bez najmniejszego problemu.
Dla mnie bardziej przystępny cenowo jest Kaufland. A no i tam też spotyka się przeceny 🙂
Lubię Kauflanda, ale akurat ja mieszkam na krańcowym południu miasta, a on jest hen, hen na północy, więc zupełnie nie kalkuluje mi się jazda tam 🙂
Masz rację, w tym co piszesz 🙂 Do dat przydatności też podchodzę z dystansem. Jest nabiał, który oznaczony jest jako 'należy spożyć do' i takiego po terminie raczej bym nie zjadła, ale są też produkty z 'najlepiej spożyć przed', które na pewno nie zepsują się tak szybko 🙂 W każdym razie małżon przyniósł do domu ostatnio przecenioną na 70% pizzę, której termin przydatności do spożycia kończył się za kilka dni – smacznie zjedliśmy i zaoszczędziliśmy.
Fajny wpis, co do punktu 4 to akurat przykład masła nie jest najlepszy bo masło można mrozić. Ja kupuję w promocji nawet 10 sztuk i wkładam do zamrażarki. Nie kupuję za to dużych zapasów, warzyw, jogurtów czy śmietany bo tych nie zamrożę.
Klaudyna, ty jesteś doskonała w każdym calu! <3
Rady świetne – jak tylko wyprowadzę się od rodziców, to wszystko o czym piszesz wprowadzę w życie 🙂
A na zdjęciach takie smakowitości <3 !
Haha, nie jestem, ani trochę. Ale miło, że sprawiam takie wrażenie 😀
Powodzenia!
Niby same oczywistości, a jak potrafią zmotywować i otworzyć oczy. 😉
Dokładnie tak 🙂
Największy problem mam właśnie z tymi wołającymi kusicielami z półek sklepów w markecie. Dlatego ostatnio zastanawiam się nad kupowaniem przez internet – moi znajomi robią zakupy w tesco przez sklep internetowy i jeśli rachunek do zapłaty jest za wysoki, jeszcze raz przeglądają listę i usuwają te rzeczy, które w sumie są zbędne. Wydaje mi się, ze to dobry krok w kierunku oszczędzania 🙂
O tak, zakupy internetowe to świetna opcja i fajnie, że stają się coraz bardziej powszechne. To jeszcze lepszy sposób niż zakupy z listą, łatwiej powstrzymać się od pokus 🙂
Świetny tekst i jaki motywacyjny, aż sama mam ochotę coś zmienić w swoim życiu- chociaż z oszczędzaniem w kwestii żywności nie mam problemu, to już z wydawaniem np. na ciuchy tak… Ale post czytało mi się bardzo miło i naprawdę działa na myślenie. 🙂
Więcej takich poproszę 🙂
Bardzo się cieszę, aż chce się tworzyć dalej 🙂
Jedzenie to moja zmora. W domu jadam tak szybko, nieregularnie i często z jakichś torebek, że po prostu nie mam słów na opisanie tego. Z kolei specyfika mojej pracy obdarowała mnie dość regularnymi (i darmowymi, jakby nie było) posiłkami (większość wycieczek ma śniadania, obiady i kolacje podawane o tej samej albo podobnej porze każdego dnia, a załoga takiej wycieczki je z nimi) i muszę przyznać, że mi to pasuje. Często inni piloci narzekają na jedzenie hotelowe, pensjonatowe, knajpowe, a ja patrzę wtedy na nich z dziwnym wyrazem twarzy 😉 Od jakiegoś czasu mam jednak mocne postanowienie zmiany swojego "systemu" żywienia i na razie jest nieźle, ale nie wiem jak długo wystarczy mi determinacji…
No proszę, to już chociaż praca pozwala Ci sporo na jedzeniu zaoszczędzić, fajnie 🙂
A co do posiłków w domu – może w wolny dzień przygotowuj sobie coś, z czego szybko skomponujesz lepszą opcję niż coś z torebki? W lodówce możesz trzymać pokrojone składniki na sałatkę, w słoikach przygotowane przez siebie zupy albo szybkie dania – przygrzanie trwa chwilę, a komfort jedzenia o wiele lepszy niż w przypadku czipsów, gorących kubków i innych gotowców 🙂
Pomysł z zupami w słoiku chyba skradnie moje serce! Dzięki za rady 🙂
Powodzenia 🙂
Mam bardzo podobny stosunek do jedzenia i wiele z rzeczy, o których pisałaś już dawno wprowadziłam w życie. W tym roku zamierzam nauczyć się robić przetwory i kupiłam sobie nawet formę do wypiekania chleba :). No i chyba podkradnę od Ciebie pomysł na mrożenie zup;].
Ja również przymierzam się do wypieku chleba 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki!
A przetwory to rzecz prosta i przydatna, warto. Przy okazji, od razu zacznij zbierać słoiki, ja zawsze na jesień narzekam, że mam ich za mało, bo z roku na rok przetworów coraz więcej 😉
Myślę, że niebawem coś upiekę, bo formę już mam, a mój narzeczony pewnie mi nie odpuści;), a słoików już trochę mam, więc myślę, że do jesieni jeszcze trochę uzbieram 😉
U mnie też już forma czeka. I nawet mąka do wypieku też jest. Tylko z chęciami gorzej ;))
Wkradł się chochlik – masz dwie MIS-je #15 🙂
Praktycznie wszystkie Twoje propozycje stosuję w życiu 🙂
O, dziękuję! 🙂 Nie zauważyłam, bo 'piętnastki' nie umieściłam jeszcze na podstronie ze spisem postów i stąd to wszystko.
osobiscie proponuje zacząć od punktu 1 🙂 wbrew pozorom to bardzo poprawia organizację, poza tym że oszczędza się pieniazki to jeszcze czas … później można stopniowo rozwijac kolejne punkty z powyzszej listy – bardzo dobre rady !:)
Zdjęcia są po prostu OBRZYDLIWE…
Dzięki, Anonimie, bardzo cenię sobie takie rzetelne oceny od osób bez imienia 😉
Zdjęcia są smakowite, dzięki przeczytaniu od deski do deski tego wpisu wczoraj, dzisiaj zrobiłam zupę i sos na wołowince, które będę mieć pewnie na trzy dni. Dzięki 🙂
Moim zdaniem każdy powinien starać się zaoszczędzić na jedzeniu.
Niesamowicie mnie Pani zainspirowała. Dziś zakładam bazę przepisów na szybkie dania!
Można również wspomnieć o możliwości robienia zakupów przez internet jest to na pewno duże oszczędność paliwa i czasu i oczywiście większa szansa, że w naszym koszyku wylądują tylko te produkty, które były w planach. Do tego wiele popularnych marketów oferuje karty lojalnościowe, zawsze to jakaś zniżka i mniej do zapłaty.
To jest aspekt finansowy na który można przepuścić naprawdę sporą sumę pieniędzy, a oszczędzanie wiąże się tutaj z odmawianiem sobie przyjemności – dlatego to jest takie trudne. Możemy wybrać tańsze sklepy, nie jeść na mieście tylko gotować w domu, robic listy zakupów, tylko… taniej to też nie znaczy zdrowiej. Ja polecam bezpieczną opcję uzywania kart które oferuj teraz większość dyskontów spozywczych.
Ja akurat lubię jadać na mieście. Kosztuje niewiele więcej niż w domu, a nie trzeba przygotowywać samemu
Myślę, że porada, żeby na zakupy chodzić z listą powinna być uczona w szkołach! Naprawdę! To jest podstawa podstaw, o której ludzie wciąż zapominają – a później „ojej przecież nic takiego nie kupiłam” – skąd ja to znam?! 🙂
Najlepiej nie kupować jedzenia gdy jest się głodnym, człowiek wtedy wrzuca do koszyka co popadnie a potem zostają wyrzuty sumienia, że znów wydałam za dużo.
Poza tym warto robić zakupy powiedzmy raz na tydzień czy dwa – oszczędzamy czas i paliwo a do osiedlowego sklepu można chodzić tylko po świeże pieczywo i owoce lub warzywa.
Super wpis!! pozdrawiam!
Dla mnie najważniejszymi zasadami są przede wszystkim: nie chodzenie do sklepu będąc głodnym – bo wtedy wychodzę z taką ilością różnych rzeczy w koszyku, że dużo się potem marnuje a poza tym większe zakupy raz na tydzień – oszczędzam czas i paliwo, do tego promocje w dużych marketach. Do osiedlowego sklepiku chodzę teraz tylko po pieczywo i ewentualnie świeże owoce/warzywa.
Zbieram paragony i w skali miesiąca widać dużą różnicę 🙂
Świetne porady na pewno z nich skorzystam. Ja ograniczyłam do minimum wyjścia na miasto. Było to dla mnie bardzo kosztowne szczególnie, że jestem singielką i mój mężczyzna nie postawi mi kolacji, ponieważ go po prostu nie mam 😀 Często zapraszam znajomych do siebie i gotujemy wspólnie to bardziej ekonomiczny sposób na imprezę w sobotę. Ostatnio kupiłam w centrum handlowym u mnie w Warszawie pyszne produkty do azjatyckiej kuchni. Znalazłam fajny przepis i zrobiłam dla siebie i koleżanek pyszną kolację. Gdybyśmy miały zamówić danie azjatyckie z knajpy zapłaciłybyśmy dużo więcej. Oczywiście nie można dać się zwariować ale kiedyś jadałam na mieście 3 x dziennie, co często nie było zbyt opłacalne.
Moim zdaniem, oszczędzanie na jedzeniu równa się temu samemu co oszczędzaniu na zdrowiu.. No chyba że mówimy o ograniczeniu wydawania pieniędzy w restauracjach, burgerowniach i innych fast foodach.. wtedy spoko – jestem za!
Nie zgadzam się, to przecież zależy też od tego, jak jedliśmy do tej pory. Jeżeli ktoś wydawał dużo na gotowe dania – lazanie, paczkowane kotlety czy kupne naleśniki – dużo zaoszczędzi na tym, jeżeli zrobi je sam w domu. Taniej wcale nie znaczy gorzej, trzeba tylko po prostu podejść do tego z rozsądkiem.
Ja to bym pomyślał jak więcej zarobić, a nie jak zaoszczędzić
Jedno nie wyklucza drugiego. Rzecz polega na tym, żeby generować zyski i regularnie oszczędzać 😉
Z tą wodą zdecydowanie się zgadzam. Producenci wody pakowanej w plastik nie produkują wody, tylko plastik 🙂 A w tym plastiku jest ta sama woda, co w naszym kranie, tylko, że różnice w kwocie za litr są ogromne na korzyść wody z wodociągów.
Zdecydowanie tak właśnie jest – a najgorsze jest to, że często cisną kit i ludzie się na to łapią.
Oszczędzania ciągle się uczę. Robienie zakupów z listą wciąż nie zawsze wychodzi, dlatego że wpadną jakieś niezapisane towary do koszyka. Z punktów oraz promocji korzystam, tym bardziej iż za kupowanie w Auchan zdobywam punkty, jakie w przyszłości wymieniane są na kupony promocyjne na produkty, które u nich nierzadko kupuję. Co do kosmetyków to podobnie postawiłem w tym roku na schemat denko plus na regułę, że tak długo jak danego kosmetyku nie wykończę, nie kupuję kolejnego tego samego typu. No i książki. Kocham co niektóre posiadać na półce, lecz okazało się że mam w domu tak wiele nieprzeczytanych, że zadecydowałem przeczytać własne zbiory, pozbyć się tych, do których nie powrócę, i nie wcześniej kupić następne (albo i nie, bowiem posiadam idealną bibliotekę obok domu)
https://gazetkipromocje.pl/
świetne pomysły
Świetny wpis napakowany wartościowymi materiałami, również takimi prozdrowotnymi. Od siebie dodałbym jeszcze, że w restauracjach często zamawiamy zbyt dużo np. wychodząc całą rodziną. Aby tego nie marnować w całości warto poprosić kelnera czy kelnerkę o zapakowanie tego co nie zjedliśmy. Fajny sposób, aby mieć coś na kolację czy po prostu przekąskę :).
Pozdrawiam
Oszczędzać można też na jedzeniu w aplikacji Glovo wpisując kod UDETDXW daje on razem 90 zł zniżki na zamowione jedzenie (30zł możliwe do wykorzystania 3 razy)
PS Wartościowy tekst.
Planowanie posiłków i chodzenie z listą zakupów do sklepu to świetny sposób żeby zaoszczędzić na jedzeniu 😉