Akademia Pana Kleksa, w Europie szalała wojna. Jakże ciekawe jest to, że nie zważając na okoliczności (a może właśnie dzięki nim?), Jan Brzechwa potrafił w tych niełatwych czasach stworzyć dzieło przepełnione magią, beztroską i humorem, które przez kolejne dziesięciolecia podbijało serca czytelników na całym świecie. Często mówi się, że my jako pierwsi mieliśmy swój Hogwart, swojego Harry’ego Pottera i swojego Dumbledora. A słowa te odnoszą się właśnie do serii dzieł Jana Brzechwy, opowiadających o przygodach nietuzinkowego Pana Kleksa i jego podopiecznych. Czy jednak po sukcesie serii powieści J. K. Rowling jest jeszcze u nas miejsce na poczciwego Ambrożego i jego dziwaczną szkołę? Czy dzieci są jeszcze w stanie zainteresować się przygodami Adasia Niezgódki i jego kolegów? Czy akademia ulokowana przy ulicy Czekoladowej w XXI wieku może jeszcze rozbudzać czyjąkolwiek wyobraźnię? I czy w ogóle warto jeszcze tego Kleksa czytać? Pomyślmy…
Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks
Po wydaniu zbioru bajek oraz wierszy Jana Brzechwy, wydawnictwo Nasza Księgarnia zdecydowało się na publikację książki zawierającej trzy powieści – Akademię Pana Kleksa, Podróże Pana Kleksa oraz Tryumf Pana Kleksa – w solidnej, grubej oprawie, z pięknymi ilustracjami Marianny Sztymy. Ponieważ ostatni raz miałam do czynienia z Ambrożym Kleksem dobrych dwadzieścia lat temu, ponowna lektura powieści Brzechwy okazała się dla mnie niesamowitą przygodą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakakolwiek książka dostarczyła mi aż takiej frajdy. Czytając ją mojej córce, nie tylko co kilka chwil ubierałam swoją twarz w szeroki uśmiech, ale też zachwycałam się tym, z jak fantastyczną, niezwykłą i bajkową historią mam do czynienia. Minęły dziesięciolecia, w tym czasie przygody Pana Kleksa trafiły na duży ekran i deski teatru, tłumaczone były na cały świat i doczekały się nawet swojej wersji musicalowej, a mimo to wciąż mają w sobie jakąś świeżość, potrafią zaskakiwać i przyciągać uwagę i do dziś nie zestarzały się nawet odrobinę.


Książkę Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Pan Kleks można kupić na stronie nk.com.pl.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Czytamy nowości’ oraz ’Czytelnicze wyzwanie 2017′ (kategoria: Książka o nastolatkach).]]>
Ha, trudno mi jest wyobrazić sobie rodzica, który dba o rozwój wyobraźni dziecka, a nie przedstawi mu Pana Kleksa – mistrza wyobraźni 😉
A tak przy okazji:
nazwa mojego bloga ma związek właśnie z Panem Kleksem 🙂
Oczywiście, pamiętam Bajdocję 🙂 Świetny pomysł na nazwę!
Zgadzam się z Tobą 🙂
Jedna z książek mojego dzieciństwa. Cieszę się, że została wznowiona i chętnie bym ją przeczytała jeszcze raz.
Polecam! Zobaczysz, że po latach robi równie dobre wrażenie 🙂
Są książki, które warto przeczytać albo do których warto wrócić po latach. Akademia Pana Kleksa z pewnością się do nich zalicza. Na mojej liście też jest Kubuś Puchatek : )
Kubusia Puchatka również mam w planach, nigdy nie czytałam 🙂
Kubuś Puchatek jest dla dorosłych! Dzieci odbierają go na innym poziomie 😉
W takim razie dobrze się składa 🙂 Włączałam córce audiobooka i sama bym też chętnie posłuchała.
Przyznam się, aczkolwiek jest mi wstyd z tego powodu, ale nie czytałam powyższej lektury. Aczkolwiek nadrabiam wszystkie lektury, które przegapiłam z dzieciństwa i, pod wpływem Twojego artykułu, czas najwyższy w końcu wziąć się w garść i przeczytać "Akademię Pana Kleksa" !!!!!!!
Wychowałam się na Panu Kleksie, ale bardziej utkwił mi w pamięci film niż książka.Pamiętam jak byłam z mamą w kinie na części Pan Kleks w kosmosie. Bałam się okropnie tych żołnierzy i ta muzyka, brrr 🙂 Mój starszy syn oglądał z chęcią, a młodszy jeszcze musi podrosnąć 🙂
Bardziej zapamiętałam film. 🙂
Moim zdaniem zawsze warto 🙂
Moim zdaniem takim książek brakuje teraz w edukacji dzieci… w ogóle brakuje książek…
Niestety mocno widać i słychać w wypowiedziach tych młodszych. Wydaje mi się, że brak wyuczenia czytelnictwa staje się plagą, a wręcz chorobą – to przykre. :((
Klaudyno, czytam Twoje słowa i kiwam z uznaniem głową – masz słuszność w każdym calu! Uniwersalność opowieści o ekscentrycznym, lecz pełnym dobroci profesorze jest nie do zakwestionowania. Ja sama mogłam odświeżyć lekturę niecały rok temu przy okazji omawiania jej przez moją siostrzenicę i zaskoczyła mnie na nowo barwność historii oraz finezja wyobraźni Brzechwy. Autora zresztą też bardzo lubię jako właśnie kreatora uderząjacych oryginalnością pomysłów. Oczywiście, że moim marzeniem była edukacja w Akademii, a poją wyobraźnię ośmielała jeszcze potencjalna możliwość otworzenia podobnego przybytku dla dziewczynek. W końcu i moje imię rozpoczyna się na A 🙂
Uważam, że książki takie jak "Akademia Pana Kleksa" są nam niezwykle potrzebne – zarówno jako odskocznia od codzienności, jak i barwna kropla, zabarwiająca naszą wyobraźnię i pobudząca odwagę do marzeń. Czasami dręczy mnie nieustanne wskazywanie niektórych lektur jako osiągnięć autorskiej wyobraźni, podczas gdy można nawet w naszej rodzimej literaturze znaleźć takie perełki, do których powraca się z sentymentem 🙂
Dziękuję, Klaudyno, za tę podróż w głąb swojego dzieciństwa 🙂
Mój brat jest w czwartek klasie i z przyjemnością czytał Akademię Pana Kleksa 😉