|

Jak pokonać blokadę twórczą?

Być może jesteś pisarzem-amatorem, być może początkującą copywriterką, a być może doświadczonym blogerem i choć lubisz pisać, to wciąż miewasz momenty przestoju w swoich działaniach. Czasem do tworzenia brakuje nam inspiracji, a czasem nie wiemy, jak pokonać blokadę twórczą, która ogranicza nasz zapał do pisania.

Jako że sama żyję z pisania i zajmuję się nim zarówno w ramach pracy, jak i pasji po godzinach, mam niemałe doświadczenie w starciach twarzą w twarz z twórczą blokadą. A dziś podzielę się z Tobą sposobami na to, jak się jej pozbyć oraz jak znaleźć inspirację do codziennego pisania.

Blokada twórcza w branży kreatywnej – wersja audio

Skąd się bierze blokada twórcza?

Zanim przejdziemy do technik i strategii pomagających w zwalczaniu blokady twórczej, warto zastanowić się nad tym, skąd w ogóle się taki problem bierze. Blokada twórcza nie jest bowiem jakimś chwilowym niechemisiem ani pustką ziejącą w głowie. To niezwykle złożone zjawisko, które u każdego twórcy będzie miało inne podłoże i jeśli Ty także tego doświadczasz, na spokojnie przemyśl, co się za Twoją blokadą kryje.

Bywa, że towarzyszy nam strach przed byciem ocenianym. Bywa, że chowamy się za perfekcjonizmem, czyli tym nieznośnym zjawiskiem, które uznajemy za pozytywne („chcę, żeby było doskonale”), a tak naprawdę bardzo często zasłaniamy nim inne problemy. Niekiedy blokują nas także czynniki zewnętrzne, takie jak presja czasu, nacisk ze strony innych (promotora pracy magisterskiej, wydawcy, czytelników na Wattpadzie) czy kiepskie warunki do pisania.

To wszystko może sprawić, że zamiast zajmować się tym, co przecież jako copywriterzy czy autorzy lubić robimy – czyli pisaniem – szukamy dla siebie wymówek i unikamy tego, co mamy do zrobienia. Na szczęście z problemem blokady twórczej można walczyć – i dzisiaj poznasz na to sposoby.

Jakie są przyczyny blokady twórczej?

Blokada twórcza może wynikać zarówno ze wspomnianych wcześniej czynników zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Oto kilka częstych przykładów zjawisk wywołujących wrażenie, że brak nam weny do pisania

Strach przed krytyką

To naturalne, że zderzenie się z oceną innych, zwłaszcza krytyczną, jest sprawą niekomfortową. Jednak w życiu każdej osoby piszącej – czy to copywritera, czy to autora książek – musi nadejść moment konfrontacji z czytelnikiem. Tylko otrzymując rzetelny feedback do naszej pracy jesteśmy w stanie doskonalić swoje umiejętności, wyłapywać błędy i stawać się jeszcze lepszymi twórcami.

Jeżeli obawiasz się krytyki, pamiętaj, że ona nie powinna uderzać w Ciebie personalnie. Oddziel swoje ego i swoje przekonania od oceny tekstu, który tworzysz. Masz prawo się rozwijać, popełniać błędy i eksperymentować. Ba, ma do tego prawo każdy, nie tylko pisarz-amator, ale też zawodowiec.

Wejdź na dowolny portal czytelniczy i zobacz, że nawet najpopularniejsi pisarze tego świata nie unikają surowych ocen czytelników. Często oceny te można skwitować krótkim „kwestia gustu”. I Ty także pogódź się z tym, że nie każdemu spodoba się to, co tworzysz – tak jak nie każdemu podoba się rosół drobiowy, a mimo tego miliony Polaków jedzą go w każdą niedzielę i jakoś nie przejmują się tym, że innym się to nie podoba.

Zgubny perfekcjonizm

Jako dziecko często słyszałam: „Jak masz robić byle jak, to nie rób wcale” – i, jak wiele innych osób, nauczyłam się upartego dążenia do doskonałości, żeby zadowolić wszystkich wokół.

Czy to zdrowe? Nie. Dlatego też pozbyłam się przekonania, że jak nie zrobię czegoś idealnie, to świat runie.

Ale perfekcjonizm to coś więcej, to także zasłona dymna, która jest dla nas wygodną wymówką przed brakiem działania. Wspominałam już na wstępie, że dążenie do perfekcji kojarzy się nam pozytywnie – i dlatego często traktujemy je jako usprawiedliwienie dla wiecznego odkładania wszystkiego w czasie. „Chcę, by było jak najlepiej” sprawia, że maszynopisy wielu zdolnych autorów latami zalegają w szufladach, bo brutalna prawda o życiu pisarza jest taka, że nawet w najbardziej wypieszczonym tekście po czasie znajdzie coś, co mogłoby być jeszcze lepiej napisane. Uznaj więc, że stan stuprocentowej perfekcji jest niemożliwy do osiągnięcia i odczep się od swoich tekstów zanim wpadniesz w pułapkę wiecznej pogoni za czymś, czego nigdy nie znajdziesz.

I nigdy, NIGDY nie uznawaj, że Twój pierwszy szkic będzie doskonały. Nie może i nie musi taki być. Kiedy już zaakceptujesz ten stan, podejdziesz do pisania z większą swobodą – i właśnie o to nam w tym momencie chodzi.

Stres i trudy życia codziennego

Nikt z nas nie żyje bezstresowo. Jako trzydziestopięciolatce z własną firmą, kredytem hipotecznym, Polskim Ładem i dzieckiem na głowie mogłoby mi się wydawać, że bez stresu to sobie mogą żyć studenci czy szesnastolatki publikujące na Wattpadzie, ale prawda jest taka, że każdy z nas – niezależnie od wieku – ma swoje problemy i stresy.

To nie jest tak, że jak utrzymują człowieka rodzice i nie musi się martwić o wypełnienie lodówki, to od razu jest bielutkim płatkiem śniegu, który może sobie dniami i nocami bezstresowo tworzyć kolejne powieści. Ba, w tym wieku, w którym hormony szaleją, a dorośli wkurzają, może być jeszcze trudniej regulować stres niż w życiu dorosłym z kredytami i dziećmi na pokładzie. Bo pewnych rzeczy uczymy się z wiekiem.

Dlatego doskonale wiem, że życie może przygniatać każdego twórcę – bez względu na wiek, status społeczny, płeć czy poziom wygody w życiu codziennym. Takie same napięcia w ciele będzie wywoływał mail od ZUS-u u osoby 40+, jak i obawa przed klasówką u ucznia liceum. A to właśnie takie napięcia i wszelkie inne stresy mogą utrudniać koncentrację, rozpraszać uwagę i przeszkadzać w pisaniu, a tym samym przyczyniać się do powstawania blokady twórczej.

Jak sobie z tym radzić? U mnie najlepiej sprawdzają się trzy metody walki ze stresem:

  • aktywność fizyczna, szczególnie taniec do głośnej muzyki i całkowite zatracenie się w tym;
  • medytacja i kontrola oddechu, które pozwalają oderwać myśli od tego, co akurat mnie trapi;
  • pisanie pamiętnika i przelewanie na papier wszystkich swoich żali.

Ty musisz znaleźć najlepsze sposoby dla siebie. Zacznij od zidentyfikowania problemu, czyli znajdź odpowiedź na pytanie, co tak naprawdę Cię stresuje, a potem spróbuj sobie z tym poradzić. Już sama świadomość problemu jest dużym i ważnym krokiem na drodze do pozbycia się blokady twórczej wywołanej przez stres.

Nuda, rutyna i jeszcze raz nuda

Nie ma nic złego w tym, że czasem nudzisz się swoją robotą. Albo masz dosyć ciągłej powtarzalności działań. Ba, możesz czuć irytację nawet na widok swoich najfajniejszych bohaterów.

Nuda nie jest niczym strasznym, czego powinniśmy się wstydzić. Gdy popadniemy w rutynę, nuda może zapukać do naszych drzwi – i trzeba się z tym pogodzić. To znaczy pogodzić, a potem jakoś zareagować.

Możesz przyjąć taktykę na przeczekanie – „nudzi mnie to, więc w ogóle nie będę dzisiaj pisać”, a możesz też przełamać schemat i zająć się pracą nad czymś innym. Innym tekstem, innym gatunkiem, inną formą. Eksperymentuj, wychodź ze swojej bezpiecznej bańki i nie czuj się niewolnikiem jednego zlecenia, jednego projektu czy jednej formy. Pisanie powinno Ci dawać wolność, a nie dostarczać poczucia wymęczenia sztywnym schematem.

Niebezpieczne porównania i niska samoocena

Okej, ja wiem, że szkoła od małego wciska nam ocenianie i porównywanie z innymi, ale to nie znaczy, że do końca życia musimy odruchowo sprawdzać czy na pewno jesteśmy od kogoś lepsi.

Świat jest skonstruowany w taki sposób, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy i ktoś słabszy od nas. Że to, co dla jednych będzie szczytem, dla innych okaże się zaledwie maleńkim pagóreczkiem, jaki pokonują co rano.

Nie wpadaj w pułapkę porównań z innymi, jeżeli to Cię blokuje przed działaniem. Ja na przykład odnajduję dużo satysfakcji w rywalizacji – i konkurencja napędza mnie do działania. Ty możesz mieć zupełnie inny typ osobowości – i jeżeli tak jest, to nie pakuj się ciągle w niekomfortowe sytuacje, w których czujesz się gorzej na czyimś tle.

Pamiętaj, że każdy z nas ma inne zaplecze, inne warunki domowe, inne doświadczenia, inne wsparcie. Różnią nas też umiejętności kreowania się w internecie – ktoś może sprawiać wrażenie najlepiej zarabiającego copywritera w mieście, ktoś może udawać, że każdego dnia pisze po sto stron książki, ktoś może mieć dużą pomoc ze strony bliskich – i po co mielibyśmy się z nimi porównywać?

Niektórzy wyśmiewają banalne „porównuj się ze sobą z wczoraj”, ale znacznie bardziej wolę podejście, w którym chcesz się rozwijać na tle samego siebie niż gdy ciągle wpadasz w doły z powodu cudzych osiągnieć albo sztucznych internetowych kreacji. Rób to, co Ci służy, a tego, co dołuje, unikaj. Inaczej blokada twórcza będzie powracać.

Brak dobrego miejsca do pisania

W tym punkcie zacytuję fragment trzeciego rozdziału mojej książki Pisz. Publikuj. Działaj. Opowiadam w nim o tym, jak zadbać o swoje miejsce do pisania:

Wymarzona przestrzeń to taka, jaką możesz dostrzec w artykułach o znanych amerykańskich pisarzach i jaką ja znam z moich projektów domów w The Sims. O czym mowa? O specjalnym gabinecie – z wielkim biurkiem, regałami wypchanymi książkami, maszyną do pisania, lampą w stylu vintage i dywanem.

A jak wygląda rzeczywistość? W moim przypadku za biuro (bo przecież nie aż gabinet!) służy wnęka w kuchni, gdzie na maleńkiej powierzchni wydzieliłam swoją prywatną strefę twórczą. Tutaj pracuję od rana do wczesnego popołudnia (głównie jako copywriterka), a wieczorami piszę. To tutaj powstał mój e-book Jak zostać transkrybentem?, tutaj rodziły się pytania do Dziennika Wieloletniego (mojego pierwszego produktu fizycznego) i tutaj też w tej chwili zapisuję niniejsze słowa.

Choć w salonie mam wielką, praktyczną sofę i superwygodnego w użyciu laptopa, pisanie o wiele lepiej wychodzi mi przy biurku. Tutaj także najszybciej przechodzę w stan pełnego skupienia (ale nie, że zamieniam się w lód czy głaz, tylko naprawdę solidnie koncentruję się na pracy).

Opowiadam ci o tym dlatego, że znalezienie dobrego miejsca do pisania uważam za pierwszy krok do sukcesu, jakim będzie dla Ciebie regularne tworzenie. Nie musisz mieć gabinetu, biura ani nawet oddzielnej komórki pod schodami. To może być ulubiony fotel w kącie pokoju albo składany stół w jadalni, byleby tylko ten zakątek spełniał poniższe warunki:

  • możesz dostosować go do swoich potrzeb (np. rozłożyć notatki czy postawić dzbanek z wodą);
  • jest Ci tutaj wygodnie;
  • masz możliwość odcięcia się od innych spraw (tj. nie patrzysz na zlewozmywak, analizując, czy jest wystarczająco czysty, ani nie brzęczy ci nad głową telewizor);
  • umiesz się w tym miejscu skupić.

Jeżeli któryś z tych punktów jest niewykonalny, bo np. mieszkasz w kawalerce i zawsze ktoś ci towarzyszy, możecie ustalić zasady wspólnej pracy na małej przestrzeni i zainwestować w słuchawki wygłuszające.

A może jesteś jedną z tych osób, które lubią usiąść z laptopem w kawiarni i tam oddawać się tworzeniu? To równie fantastyczna opcja, ale pamiętaj, że miejsce publiczne będzie miało swoje ograniczenia – może być zamknięte w wolny dzień, wynajęte na event, zatłoczone itd. Od razu przygotuj się na scenariusz pod hasłem „Co zrobię, gdy nie będzie się tam dało pisać?”. 

Tak swoją drogą – niezależnie od tego, czy preferujesz pisanie w kawiarni, czy w zaciszu własnego pokoju, warto co jakiś czas wyrwać się z najwygodniejszego schematu. Życie pisze przeróżne scenariusze i nie możesz mieć pewności, że zawsze będzie Ci dane korzystać z najlepszych możliwych warunków. Zanim więc całkowicie uzależnisz swoją moc twórczą od jednego konkretnego miejsca, postaraj się co jakiś czas wystawić własne przyzwyczajenia na próbę. Dzięki temu lepiej się przygotujesz na ewentualne zmiany.

Jak pokonać blokadę twórczą – podsumowanie

Wiesz już, jakie są częste przyczyny powstawania blokady twórczej w głowie. Podzieliłam się z Tobą także sposobami na to, jak się jej pozbyć. Wierzę, że kiedy następnym razem pomyślisz: „nie mam weny” (ja sama w istnienie mitycznej weny nie wierzę), zdiagnozujesz swój problem i spróbujesz na niego zareagować.

Nie daj się blokadom, po prostu rób swoje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *