Londonistan, Gautam Malkani
Dwa ostatnie tygodnie spędziłam z Londonistanem pod pachą – podczytywałam po stronie to tu, to tam, aż wreszcie na finiszu zebrałam się w sobie i ukończyłam lekturę w kilka godzin. Nie było to łatwe zadanie, bowiem książka ta jest tak najeżona wulgaryzmami, że nawet ja nie dawałam sobie rady z ich nadmiarem. Za to młodzieży, do której skierowana jest powieść Malkaniego, z pewnością taki język spodoba się bardzo. Ba! Wulgaryzmy stanowią 1/3 książki, co oznacza, że „tak naprawdę” wcale nie ma ona czterystu stron, a dużo mniej. Od razu „lepiej” młodzież spojrzy na to opasłe tomiszcze…
Mam ostatnio szczęście do książek, które stanowią wynurzenia zwichrowanych nastoletnich młodzieńców, którzy nie radzą sobie z dojrzewaniem, szukaniem siebie, szkołą, rodzicami, dziewczynami i „innymi takimi”. Tym razem akcja rozgrywa się na przedmieściach Londynu, gdzie stykają się ze sobą różne kultury, różne kolory, różne języki i różne wyznania. W tej barwnej społeczności egzystuje Jas – do niedawna kujon i jąkała, aktualnie członek gangu. Wciąż nie jest tak „fajny” i tak popularny, jak jego kumple, ale wreszcie może wozić się drogimi samochodami i umawiać z pięknymi dziewczynami. I choć wewnątrz wcale nie czuje się „jednym z ziomali”, wciąż stoi gdzieś na uboczu i stale obrywa za zbyt inteligentną mowę, to jednak przebywanie w grupie rudboji daje mu poczucie wyższości i przynależności do grupy. Naturalna potrzeba, prawda?
Takich naturalnych kwestii Malkani porusza w Londonistanie wiele. Dzieciaki walczą o akceptację, dziewczyny chcą się podobać, chłopaki chcą szpanować, rodzice walczą o kultywowanie ojczystych tradycji i stale wpadają w konflikty ze swoimi dorastającymi synami. Do tej mieszanki dochodzą szemrane interesy, język ulicy, klimat bollywoodzkich lokali i najzwyklejsze problemy przeciętnych nastolatków. Niby nic specjalnego, a jednak powieść ta wstrząsa i oczarowuje. Mroczne zakątki pięknego Londynu potrafią zaintrygować, a barwni bohaterowie przyciągają do tego świata. Do świata, który rządzi się brutalnymi prawami, pełen jest brudu i wulgarności. Do świata, obok którego nie można przejść obojętnie.
Swego czasu Londonistan wywołał wielkie poruszenie na Wyspach. W Polsce z pewnością takiej lawiny dyskusji nie wywoła, ale niewątpliwie jest to utwór, na który należy zwrócić uwagę. Jego atutem jest uniwersalna wymowa, tematyka pozornie nam daleka, a jednak szalenie bliska. Za książką przemawia również – oprócz jej urzekającej naturalności (która uzasadnia wybór takich, a nie innych środków językowych) – pewna przewrotność. Zakończenie historii wprawiło mnie w zdumienie i okazało się zaskakujące. A to dobrze, bo książki, które zmuszają do refleksji, potrafią rozbawić i przyciągnąć, są w moich oczach wyjątkowo atrakcyjne.
Moja ocena: 8/10
]]>
Rzadko kiedy książki jednocześnie bawią i skłaniają do refleksji, dlatego gdy już taka pojawi się warto ją przecztać.
Prawda jest taka, że fragmentów, które bawią nie jest wiele i jest to raczej gorzki humor, ale nie zmienia to faktu, że książka jest pełna interesujących kontrastów i warto się nad nią pochylić.
Poważnie zastanawiam się nad tą lekturą…:)
Pozdrawiam serdecznie!
Zachęcające, naprawdę. Lubię takie książki, które opisują świat na pograniczu dziecięctwa i dorosłości. Niestety, Niemcy nie wydali tej książki, pozostaje mi sprowadzić z następną porcją z Polski.
Kiedyś zastanawiałam się nad sięgnięciem po tę książkę, z prozaicznego powodu – tytułu 🙂 Lubię wszystko co "londyńskie" 😀 Bałam się trochę, że bohaterowie z takiego "półświatka", w dodatku mówiący takim językiem, mi nie podpasują, ale skoro piszesz, że warto, to chyba wciągnę na listę 😉 Pozdrawiam 🙂
Ciągle się waham, bo nadmiar wulgaryzmów działa na mnie jak czerwona płachta na byka. Po czytaniu czuję taki niesmak… Chociaż z drugiej strony, jeżeli wydają się naturalne… Klamka jeszcze nie zapadła ;).
Pozdrawiam 🙂
Tą książkę zdecydowanie dopisuję do tych co chce przeczytać:)
Jako nowy członek społeczności wyspiarskiej, uznaje tytuł za wręcz obowiązkowy. Czuje się wręcz sprowokowana do lektury 🙂 To miłe.